Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który rozpatruje skargi jednego państwa na inne, ma pełne ręce roboty: na różnych etapach rozpatrzenia pozostaje obecnie 20 takich wniosków, czyli niemal 10 procent wszystkich złożonych od utworzenia MTS-u w 1947 roku.
Wyroki nie zapadły jeszcze między innymi w kwestii oskarżenia Mjanmy przez Gambię o domniemane ludobójstwo Rohingyów czy Rosji przez Ukrainę o bezzasadne oskarżenie Kijowa o ludobójstwo w Donbasie. Armenia skarży też Azerbejdżan, zaś Azerbejdżan Armenię – o dyskryminację rasową w związku z kolejnymi czystkami etnicznymi w Karabachu.
Skarga przeciwko Izraelowi osiągnęła swój polityczny cel
Opinia publiczna najbardziej, co zrozumiałe, śledzi jednak wnioski składane w MTS-ie w związku z konfliktem izraelsko-palestyńskim, jedynym – oprócz wojny w Ukrainie – w którym spór ma postać otwartego konfliktu zbrojnego. Wnioski są jednostronne: ani Hamas, ani Autonomia Palestyńska nie są państwami i Izrael nie może więc ich skarżyć w MTS-ie.
Za to skarga RPA przeciw Izraelowi o rzekome ludobójstwo w Gazie już osiągnęła swój polityczny cel: wydanie przez Trybunał orzeczenia tymczasowego, nakazującego Izraelowi powstrzymanie się od działań mogących stanowić ludobójstwo, o ile takie są podejmowane, zostało przyjęte przez opinie międzynarodową jako potwierdzenie zasadności oskarżenia.
Tymczasem MTS się zastrzega, że wcale tego nie potwierdził, bo nie zaczął nawet badać przedstawionych przez RPA rzekomych dowodów, co zajmie, jak w innych sprawach przed tym Trybunałem, lata. Stwierdził jedynie, bo skarżący wezwał Trybunał do wydania wstępnego orzeczenia, że istnieje możliwość, że zarzuty są zasadne – bo bez rozpatrzenia dowodów nie mógł stwierdzić, że są one bezzasadne.
Oskarżenie bez dowodu
Ale wstępne orzeczenie o ewentualnej zasadności tego najcięższego z oskarżeń opinia publiczna przyjęła jako jego potwierdzenie. Prezydent Brazylii Lula da Silva oświadczył już, że „to, co dzieje się z Palestyńczykami w Gazie, nie ma historycznego odpowiednika, oprócz decyzji Hitlera, by wymordować Żydów”. Jest to ewidentna nieprawda: śmierć tysięcy cywili w wojnie z wrogiem, który się wśród nich kryje, to ponura rzeczywistość wojny, od alianckich nalotów na niemieckie miasta podczas drugiej wojny światowej po kampanię przeciwko ISIS w Mosulu w 2016 roku. Nie ma za to żadnej, analogicznej jakoby do decyzji Hitlera, by wymordować Żydów, izraelskiej decyzji, by wymordować Palestyńczyków; przeciwnie, wojska izraelskie starają się, z różną skutecznością, choć zapewne i z różną rzetelnością, cywilne straty palestyńskie ograniczać. Izrael zażądał wycofania tych słów, lecz Brazylia odmówiła i odwołała ambasadora: na naszych oczach kształtuje się praktyka, w której oskarżenie Izraela o ludobójstwo to norma niewymagająca dowodu.
Lula mógłby zresztą twierdzić, że i tak wyraził się łagodnie: przewodniczący Unii Afrykańskiej Moussa Faki uznał działania Izraela w Gazie za „bezprecedensowe w historii ludzkości” i stwierdził, że ich skutkiem jest już dokonana „eksterminacja Palestyńczyków”. Przemawiał na szczycie Unii w Addis Abebie, stolicy kraju, w którym zaledwie rok wcześniej zakończyła się, za cenę życia ponad 600 tysięcy mieszkańców zbuntowanego Tigraju, jedna wojna domowa, i właśnie zaczyna się w Amharze następna, już z tysiącami ofiar.
Zbrodnie wymagają zbadania
Można zresztą wątpić, że nawet gdyby zaskarżenie Hamasu było możliwe, wywarło by to jakikolwiek wpływ na opinię publiczną. Rodziny 1200 pomordowanych i 230 uprowadzonych w rzezi 7 października złożyły właśnie w Hadze do Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK; odrębnego od MTS i sądzącego jednostki, nie państwa) skargę na Hamas, lecz media niemal nie odnotowały tego faktu.
Jak zauważył premier Autonomii Palestyńskiej Mohammad Shtayyeh, „świat zbyt się skupia na 7 października, a powinniśmy zostawić to za sobą”; jego rząd zresztą nie potępił do tej pory hamasowskiej zbrodni. Może zresztą istotnie byłoby lepiej, gdyby świat jej nie zauważył: w Wielkiej Brytanii liczba incydentów antysemickich wzrosła w ubiegłym roku trzykrotnie, a ten skok wystąpił natychmiast po 7 października, a więc w reakcji na hamasowską rzeź, a nie na izraelską reakcję na nią.
Więcej uwagi od wniosku do MTK wzbudziło żądanie Izraela, by rozwiązać UNRWA, agendę ONZ dostarczającą Palestyńczykom pomoc humanitarną, gdy okazało się, że kilkunastu jej pracowników uczestniczyło w hamasowskiej rzezi, zaś pod siedzibą organizacji w Chan Junis odkryto bunkier Hamasu, zasilany prądem z tejże siedziby. Szef UNRWA Phillip Lazzarini odrzucił te żądanie, stwierdzając, że przecież nie może wiedzieć, co jest pod budynkiem, i że rzeczywistym celem izraelskiego wniosku jest pozbawienie Palestyńczyków pomocy humanitarnej, by móc ich wypędzić.
Zresztą, jak powiedział wicesekretarz generalny ONZ ds. humanitarnych Martin Griffiths, dla ONZ Hamas „nie jest organizacją terrorystyczną, tylko ruchem politycznym”, za to działania Izraela w Gazie „są gorsze od tego, co robili Czerwoni Khmerzy” w Kambodży. Przypomnijmy: wymordowali oni około 2,4 miliona ludzi, czyli jedną czwartą ludności kraju.
Stanowisko obu wysokich międzynarodowych urzędników zgodne jest ze stanowiskiem Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które od lat 70 procent swych rezolucji potępiających kieruje przeciwko Izraelowi, pozostawiając dla reszty świata 30 procent. I to właśnie Zgromadzenie Ogólne wystąpiło w 2022 roku do MTS o wydanie opinii w kwestii legalności izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich. Rezolucję poparła, wraz z mniejszością członków UE, także Polska, a jej uchwalenie było zasadne: wprawdzie Izrael terytoria zajął w ramach wojny obronnej, a więc z uprawnionych powodów, okupacja z definicji winna mieć jednak charakter tymczasowy, a od wojny 1967 roku minęło prawie 60 lat.
Jedna czwarta członków ONZ zapowiedziała udział w trwających w tym tygodniu przed MTS przesłuchaniach, w oparciu o które Trybunał po pewnym czasie wyda swą opinię: nie wiążącą, lecz moralnie ważną. Można mieć nadzieję, że przetrze to szlaki dla badania kolejnych okupacji: indyjskiej Kaszmiru, trwającej od 1947 roku, czy tureckiej Cypru i marokańskiej Sahary (obie od 1974 roku), którymi ONZ w ogóle się nie zajmuje. Nadzieję można mieć, lecz złudzeń mieć nie należy.
Żeby nie było niejasności: to, że Izrael toczy w Gazie wojnę obronną, nie oznacza, że nie popełnia też zbrodni wojennych, które – o ile do nich dochodzi – wymagają zbadania. To, że Żydzi padli ofiarą największego ludobójstwa w historii, nie oznacza, że nie mogliby też sami tej zbrodni popełnić. To zaś, że Palestyńczycy winni są terroryzmu i największej od drugiej wojny rzezi Żydów, nie unieważnia ich prawa do samostanowienia. Ale festiwal hipokryzji, jaki towarzyszy wojnie w Gazie, jest porażający – a niemniej porażające jest to, że jego uczestnicy najwyraźniej nie są tej hipokryzji świadomi.
Tak, jak ci, którzy wierzyli w mord rytualny czy w rasową niższość czarnych lub Romów, nie widzieli w tych poglądach, powszechnie wszak w swoim czasie uważanych za prawdziwe i oczywiste, nic dziwnego. Nawet jeśli zawsze byli też ci, którzy w tym swoim czasie czuli się nieswojo.
* Zdjęcie użyte jako ikona wpisu: Flickr.