Profesor Michał Głowiński, wybitny Humanista, teoretyk literatury i językoznawca, zmarł 29 sierpnia 2023 roku. Wiele lat temu Jego teksty poświęcone analizie mowy nienawiści pozwoliły mi zrozumieć rolę języka w kształtowaniu rzeczywistości społeczno-politycznej.

W kolejnych pracach, począwszy od „Nowomowy po polsku”, w której analizował język PRL, Profesor omawiał mechanizmy wzbudzania nienawiści, jakże użyteczne dla pragnących sprawować władzę absolutną.

Najpełniej przedstawił cechy nienawistnego przekazu na przykładzie analizy dyskursu antysemickiego w tekście „Zawsze to samo” [„Przegląd Polityczny” nr 65/2004] inspirowanego książką Magdaleny Tulli i Sergiusza Kowalskiego „Zamiast procesu”.

„Inny” na miarę miejsca i czasów

Jako podstawową cechę tego dyskursu wymienia bezwzględny podział na „Nas” i „Was”. W zależności od okoliczności historycznych, kryteria tego podziału mogą być różne. W dyskursie antysemickim „inny” był definiowany przez przynależność do „rasy żydowskiej”. We współczesnym dyskursie islamofobicznym czy antyuchodźczym „inny” jest z kolei charakteryzowany przez przynależność do grupy uchodźców, błędnie utożsamianej z byciem Arabem.

Podział ten nie zawsze odwołuje się jednak do różnic na tle rasy czy pochodzenia etnicznego. Jest narzędziem wszystkich narracjach pseudopatriotycznych i pseudoreligijnych, w których stosowane są podziały na „prawdziwych” i „nieprawdziwych” przedstawicieli jakiegoś narodu (Niemców, Francuzów, Polaków itd.) czy też „prawdziwych” i „nieprawdziwych” wyznawców jakiejś wiary. Kryterium podziału na „Nas” i „Was” bywa również światopogląd odmienny od propagowanego przez władze czy orientacja seksualna. Nie bez powodu pierwsze obozy koncentracyjne w faszystowskich Niemczech przeznaczone były dla przeciwników politycznych i homoseksualistów.

Patrzeć na świat przez spiskowe okulary

Tak skonstruowany nieprzekraczalny podział między grupami tworzy manichejski obraz świata. W tym świecie wszystko, co związane z „Nami”, jest dobre i prawdziwe, a wszystko, co związane jest z „Nimi”, złe i zakłamane. W ten sposób każdy „inny” zyskuje miano wroga.

Jako drugą cechę tego typu narracji Głowiński wymienia spiskowe widzenie świata. „Inni” nie tylko reprezentują zło, stając się jego wcieleniem, ale aktywnie to zło szerzą, dążąc do narzucenia go reszcie społeczeństwa, spiskując i uciekając się do podstępu. I tak, w dyskursie antysemickim Żydów oskarża się o kontrolowanie świata na przykład poprzez wpływy w najważniejszych bankach i instytucjach finansowych. A w dyskursie antyuchodźczym, w myśl teorii „Wielkiego zastąpienia” [great replacement theory] przybysze z Bliskiego Wschodu są oskarżani o próbę przejęcia kontroli nad Europą poprzez wyparcie białej populacji europejskiej.

Każdy Polak to…

Kolejną cechą nienawistnych narracji są uogólnienia. W świecie przez nie kreowanym, nie występują poszczególne jednostki, pojawiają się jedynie reprezentanci stron: szlachetni, jeżeli przynależą do grupy „My”, źli i groźni przynależący do grupy „Oni”.

Aby to zilustrować, Głowiński posługuje się, jak sam to określa, karykaturalnym przykładem. Jeżeli jakiś pan Epsztain dał w knajpie po mordzie jakiemuś panu Dąbrowskiemu, to nie jest to zwykły konflikt dwóch podpitych facetów – w ten sposób Żyd zaatakował Polaka, albo jeszcze wyraziściej, Żydzi napadli na Polskę.

W konsekwencji przyjmuje się istnienie odpowiedzialności zbiorowej. Współcześnie wyraźnie widać to na przykład w dyskursie antyuchodźczym. Za każdym razem, gdy arabski mężczyzna zgwałci białą kobietę, słyszymy, że Arabowie stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa Europejek, ponieważ należą do skrajnie patriarchalnej kultury, która przyzwala na przemoc wobec kobiet. Na podobnej zasadzie powstają stereotypy o tym, że wszyscy Polacy w Wielkiej Brytanii piją i kradną.

Czwartą cechą tak konstruowanych opowieści jest ich selektywny stosunek do historii. Historia traktowana jest jako rezerwuar przykładów pozwalających demonstrować szlachetność i wspaniałość własnej grupy. Wspaniałość ta jest przeciwstawiana ohydzie i podłości innych grup i narodów. W takiej opowieści o świecie nie ma miejsca na mniej świetlane przykłady z własnej historii. Wszystkie są skutecznie eliminowane, a przypominający je traktowani są jako zdrajcy ojczyzny, niezaprzeczalnie i zawsze wspaniałej.

Piątą cechą są wszelkie możliwe oskarżenia kierowane pod adresem przedstawicieli grupy „Oni”. Wszyscy są podłymi zdrajcami, złodziejami, mają wstrętną przeszłość i wstrętnych, występnych przodków itd.

I wreszcie ostatnia cecha dyskursu typowego dla narracji nienawiści, określona przez Głowińskiego poza refleksją moralną. Przedstawiciele grupy „My” propagujący narracje nienawiści uważają siebie za wyznawców jednoznacznych i ogólnie obowiązujących zasad moralnych, a jeśli mówią o niemoralności, to tylko w odniesieniu do innych. To, co sami robią, znajduje się poza wszelką refleksją moralną. Z góry przyjmuje się, że to, co przez przedstawicieli grupy „Oni” traktowane jest jako szerzenie nienawiści, równa się głoszeniu prawdy, jest zatem moralnie zasadne, a ponadto chodzi to przecież o walkę dobrego ze złem, więc wszelka refleksja jest niemożliwa, ponieważ zło należy zwalczać wszelkimi środkami.

Granice wolności słowa

Mowa nienawiści jest skrajnie dehumanizującym przekazem, wykluczającym „myślących inaczej” poza zakres obowiązywania norm moralnych. Wroga trzeba unicestwić wszelkimi sposobami, ponieważ reprezentuje zło.

Mowa nienawiści, tak trafnie scharakteryzowana przez Profesora Głowińskiego, może prowadzić do zbrodni nienawiści. Przykłady można mnożyć, od Holokaustu począwszy, po zabójstwa prezydenta Gabriela Narutowicza czy Pawła Adamowicza. I tutaj należy postawić pytanie najważniejsze: czy należy tolerować nietolerancję? W paradygmat współczesnej demokracji liberalnej wpisana jest wolność słowa i pluralizm mediów. Ale w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka wymienionych jest dziewięć ograniczeń wolności słowa, której nadużywanie stanowi zagrożenie dla pozostałych praw i wolności.

Warto o tym pamiętać, przyglądając się dyskursowi wokół wolności słowa toczącemu się w Polsce i na świecie. Czy akceptowanie mediów głoszących mowę nienawiści, dzielących społeczeństwo na „prawdziwych patriotów” i „gorszy sort” jest rzeczywiście realizacją liberalnego paradygmatu wolności słowa?

Victor Klemperer w fundamentalnym dziele „LTI Notatnik filologa” [ Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1989, s. 29] napisał: „Przeżyłem trzy epoki niemieckiej historii: czasy wilhelmińskie, republikę weimarską i czasy Hitlera. Republika dawała wolność słowa i pisma w wymiarze po prostu samobójczym; narodowi socjaliści otwarcie drwili, że atakując brutalnie w swoich książkach i gazetach wszelkimi środkami satyry i płomiennej filipiki państwo, we wszystkich jego instytucjach i ideach przewodnich, korzystają tylko z przyznanych sobie konstytucyjnie praw”.

Współcześnie nowe technologie umożliwiają nam dostęp do nieograniczonej liczby źródeł informacji. Różne źródła przekazują różne informacje na temat kształtu rzeczywistości społecznej, a tym samym kreują różne obrazy tej rzeczywistości. Ich prawdziwość lub fałszywość jest w gruncie rzeczy nieweryfikowalna. Rzadko kiedy mamy bowiem możliwość dotarcia do faktów społecznych, do których te informacje się odnoszą. Ostatecznie, w najlepszym przypadku, jesteśmy skazani na konfrontację informacji z wielu różnych źródeł, co może pozwolić na wyłonienie się pewnych wspólnych elementów z morza sprzecznych informacji.

Jednak najczęściej, przytłoczeni ilością informacji, nie podejmujemy wysiłku takiej konfrontacji, a kiedy już to robimy, czasem kończy się ona niepowodzeniem. Następnie pozostaje zaakceptować jako prawdziwy obraz stworzony przez jedno ze źródeł. Jeżeli ten obraz będzie nienawistny, skutki mogą być katastrofalne.

Tak więc, śledząc przekazy medialne, analizujmy je korzystając z wiedzy i mądrości Profesora Michała Głowińskiego. Będzie to największy hołd oddany Jego pamięci.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: wmuzeach.pl (domena publiczna).