Tomasz Sawczuk: Sejm przyjął uchwałę w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Mówi ona, że Julia Przyłębska nie jest prezesem TK, tak zwani sędziowie-dublerzy nie są sędziami, a wyroki wydane z ich udziałem są wadliwe. Jakie jest znaczenie tej uchwały?

Marcin Szwed: Jej treść nie jest szczególnie kontrowersyjna, Sejm działa zgodnie z wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ale jej znaczenie jest ograniczone. 

Czy coś w praktyce zmienia?

MS: Żeby coś realnie zmieniła, musielibyśmy mieć możliwość jej wykonania. A trudno sobie wyobrazić, żeby pani Przyłębska, której status został zakwestionowany w uchwale, odsunęła od orzekania trzech dublerów, skoro przez tyle lat przyznawała im do tego prawo. W sumie jest to oświadczenie Sejmu, który wyraża wolę przywrócenia właściwego funkcjonowania TK.

Wyjaśnijmy jeszcze jedną rzecz. Gdy w 2015 roku ówczesna PiS-owska większość stwierdzała w formie uchwały, że 5 sędziów TK wybranych przez poprzedni Sejm tak naprawdę nie jest sędziami, a na to miejsce wybrała 5 nowych sędziów – to była ogromna afera. Tymczasem obecna uchwała przyjmuje, że uchwały z 2015 roku były wadliwe. Czy to jest takie samo działanie?  

MS: Uchwała z 2015 roku została podjęta arbitralnie. Nie wiadomo nawet, czym Sejm się wtedy kierował. Została ona też podjęta przed orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, które miało zapaść w tej sprawie. 

Rozumiem, że wtedy to była arbitralna decyzja Sejmu, a teraz uchwała opiera się na istniejących orzeczeniach europejskich sądów. Ale wtedy były realne konsekwencje – jakieś nowe osoby pojawiły się w TK. Dlaczego teraz nie ma takich konsekwencji? 

Patryk Wachowiec: Jeśli chodzi o konsekwencje, to musimy chyba przejść na poziom polityczny. W 2015 roku jedno ugrupowanie miało pełnię władzy i prezydenta – więc zadziałała siła państwa. Tak to postrzegam, szczególnie że widziałem ówczesne kulisy – pośpiech i kreowanie narracji – ponieważ pracowałem wtedy w Kancelarii Sejmu. Teraz jest tylko argument przekonywania. Gdyby uchwały nie było, to nic by się nie stało – ale dobrze, że jest. 

W uchwale jest też element polityczny – zawiera ona apel do instytucji państwa, żeby działały zgodnie z jej treścią. Czy zatem rząd powinien teraz nie uznawać wyroków TK wydanych z udziałem dublerów: „nie drukować” takich wyroków? 

MS: Bardzo ciekawe, jak rząd do tego podejdzie. Do tej pory dodawał do takich wyroków adnotację, że zostały wydane z udziałem osób wadliwie wybranych. Jeszcze bardziej skomplikowana jest zaś kwestia tego, jak uregulować status wyroków, które już zostały wydane. 

Jednym z takich wyroków jest słynne orzeczenie zaostrzające prawo aborcyjne, które wywołało czarne protesty. Jeśli uchwała Sejmu mówi, że takie wyroki nie istnieją, to czy tak naprawdę nie doszło do zmiany prawa aborcyjnego i wciąż obowiązuje tak zwany kompromis aborcyjny z lat dziewięćdziesiątych? 

PW: Można na to różnie patrzeć, ponieważ tutaj prawo miesza się z polityką i jeszcze z moralnością. Podejście techniczne byłoby takie, że skoro jest dubler w składzie, to wyroku nie ma. Drugi argument, powtarzany często przez RPO Marcina Wiącka, jest taki, że w prawie publicznym to, czy coś istnieje, czy nie istnieje – trzeba stwierdzić w odpowiedniej procedurze. W prawie cywilnym coś może po prostu nie istnieć, tak jak nielegalne klauzule w kredytach frankowych. Ale w prawie publicznym tak nie ma. 

Jest jeszcze trzecie rozwiązanie, które podpowiadają orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości UE – że jeżeli wadliwy wyrok miałby pogarszać sytuację obywateli, to nie powinno się tego wyroku stosować. Tyle że to jest materia prawa unijnego – a czy kwestia dostępności aborcji dotyczy prawa europejskiego? Na ten temat można długo rozmawiać.

MS: Gdyby zdarzyła się sprawa karna przeciwko lekarzowi, który dokonał aborcji ze względu na przesłankę embriopatologiczną, którą uchylał wyrok TK, to uważam, że sąd nie powinien takiego człowieka skazywać. Mógłby powołać się na wyrok ETPCz w sprawie wadliwości polskiego Trybunału Konstytucyjnego i przyjąć, że nie można doprowadzić do skazania w związku z zasadą: nie ma przestępstwa bez ustawy. 

Chodzi o to, że istnieje kwestionowany wyrok TK, zaostrzający prawo aborcyjne, ale PiS nie uchwaliło nowego prawa aborcyjnego, które wprowadzałoby treść tego wyroku do ustawy, poszerzając tym samym zakres karalności aborcji.

MS: Tak, a skoro wyrok TK został wydany z naruszeniem procedur, to nie powinno się interpretować prawa na niekorzyść jednostki. Ale nawet gdyby zgodzić się z poglądem, że w takiej sytuacji lekarz nie powinien być skazany, to i tak zostaje szersza kwestia: czy jesteśmy w stanie przekonać lekarzy w Polsce, żeby rzeczywiście dokonywali aborcji w takich przypadkach, ponieważ na pewno będą wolni od odpowiedzialności karnej? Bo może za jakiś czas zmieni się władza i interpretacja też się zmieni? Dopóki nie zmienimy prawa i nie uregulujemy jasno dopuszczalnych przesłanek aborcji, to nasze rozważania nie przełożą się na realny dostęp kobiet do aborcji. 

Czy jest w ogóle sens ruszać Trybunał Konstytucyjny? Nawet gdyby przyjąć, że dublerzy nie są sędziami, zmienia to niewiele w kompozycji TK – bo większość dalej będą mieć sędziowie, którzy działają zgodnie z partyjną linią PiS-u. Do tego Trybunał zazwyczaj nie jest się w stanie zebrać i w gruncie rzeczy ostatnio nic nie robi. Patrząc politycznie, może lepiej poczekać, aż upłyną kadencje obecnych sędziów? 

PW: Jedno nie wyklucza drugiego. Widzimy opór przed rozwiązaniem problemu ze strony Julii Przyłębskiej, dublerów i niektórych innych organów państwa. Ale z drugiej strony jest to jednak kwestia standardów praworządności. Aspirując do bycia w pierwszej lidze krajów szanujących praworządność, powinniśmy założyć cel, że wszystkie organy państwa działają aktywnie na rzecz przywrócenia praworządności – metodami dostępnymi i prawnie dozwolonymi. 

Ale można spojrzeć na to tak, że obecnie wyroki wydane z udziałem dublerów są dotknięte wadliwością i można je traktować jako nieważne. Jeśli zaś dublerzy zostaną usunięci z TK, a pozostali sędziowie poprawnie wybrani będą po prostu działać zgodnie z linią PiS-u, to może się okazać, ze koalicja zadziała przeciwko własnemu interesowi – bo wtedy Trybunał może zacząć masowo wydawać orzeczenia uchylające ustawy przyjmowane przez parlament; ale już nie będzie można powiedzieć, że wyroki są wadliwe proceduralnie. 

MS: Jest takie ryzyko, ale byłoby cynicznie utrzymywać wadliwy skład TK, żeby kwestionować jego orzeczenia. Również z perspektywy prawa międzynarodowego na rządzie ciąży obowiązek działania na rzecz wykonania wyroków ETPCz. 

Obok uchwały, o której rozmawiamy, minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosił na konferencji prasowej dwa projekty ustaw o TK i projekt zmiany Konstytucji w tym obszarze. O co chodzi w tych projektach i czy rozwiązują one istniejące problemy?

MS: Projekt zmiany Konstytucji wprowadza zmianę w sposobie wyboru sędziów. W szczególności wprowadza karencję, że między pełnieniem funkcji posła lub senatora a wyborem na sędziego TK muszą upłynąć co najmniej cztery lata. Czyli nie będzie mogło być takich sytuacji jak w przypadku byłych posłów Pawłowicz i Piotrowicza. Projekt zawiera też przepis przejściowy, który wyzerowuje kadencję Trybunału. Zostałby wybrany nowy skład, większością trzech piątych głosów – przy czym taka większość byłaby wymagana jedynie przy wyborze pierwszego składu, a nie w kolejnych kadencjach.

Wiemy, że PiS nie zgadza się na zmianę Konstytucji, tymczasem potrzeba do tego dwóch trzecich głosów w parlamencie. A co z propozycjami ustaw, które ogłosił minister Bodnar?

MS: Jest całościowa ustawa o TK, która wprowadza kilka istotnych rzeczy. Na przykład, kompetencje do zgłaszania kandydatów na sędziów mieliby nie tylko posłowie, lecz także ciała pozapolityczne, takie jak wydziały prawa. Zmieniają się też zasady postępowania dyscyplinarnego – do składów orzekających mieliby zostać włączeni sędziowie TK w stanie spoczynku. Do tego dochodzą przepisy przejściowe, które regulują status wyroków wydanych przez Trybunał z udziałem osób wadliwie wybranych. 

PW: Dodajmy, że jest to projekt ustawy autorstwa ekspertów Fundacji Batorego. Całkowicie oddolny i sumiennie konsultowany przez wiele lat ze środowiskami eksperckimi i politycznymi. W swojej karierze w organizacjach pozarządowych nie wiedziałem tak dobrze przygotowanego i skonsultowanego projektu – będzie to wyznaczać standard tego, jak powinny działać organizacje pozarządowe, które chcą coś zmienić. Projekt ten nie tylko odpowiada na istniejące problemy, ale też idzie bardziej ambitnie – wprowadza choćby nowe zasady bardziej kolegialnego zarządzania w TK, a także nowy algorytm wyznaczania składów orzekających. 

Czy to jest tak, że gdyby uchwalić ten pakiet, to rozwiązuje problem przywrócenia praworządności obszarze TK? Czy jeszcze jakieś problemy zostają?

MS: Jeśli doszłoby do zmiany Konstytucji, to pewnie tak. Bo mielibyśmy wybrany cały nowy skład TK, którego nie można by było kwestionować. Bez tego dalej będzie problem. Natomiast moje zastrzeżenia do projektu są związane przede wszystkim z przepisami przejściowymi – czyli regulacjami dotyczącymi skutków wyroków wydanych w składach nieuprawnionych do orzekania. Projekt zakłada, że wszystkie takie orzeczenia będą nieważne, natomiast nie będzie można kwestionować prawomocnych wyroków sądów wydanych na ich podstawie. Jest pytanie, czy to wystarczająco chroni nas przed chaosem prawnym. 

W Fundacji Helsińskiej przygotowaliśmy raport na temat wyroków wydanych w wadliwych składach – jest ich około stu. Naszym zdaniem spora część tych wyroków była merytorycznie słuszna. Czasem stwierdzały niekonstytucyjność przepisów, które rzeczywiście naruszały prawa człowieka. Jeśli uznamy, że te wyroki były nieważne, to jest pytanie, jakie to będzie miało skutki. Są tutaj różne kwestie, które trzeba jeszcze przeanalizować. 

PW: Dodałbym do tego jeszcze jedną rzecz, która dotyczy koncepcji resetu konstytucyjnego. Jestem bardzo sceptyczny co do resetowania instytucji – to nie powinien być cel sam w sobie. Nie chodzi o wymianę kadrową, żeby zobaczyć, jak się będą sprawować nowe kadry. To, że usuniemy panią Pawłowicz i pana Piotrowicza razem z dublerami z Trybunału Konstytucyjnego, nie znaczy, że TK będzie w magiczny sposób wydawać dobre wyroki. Czyli reset – tak, ale powinien to być raczej dodatek do wprowadzania lepszych bezpieczników i podnoszenia standardów.