Stan publicznej wymiany zdań jest następujący. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar w piśmie do marszałkini senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej poinformował, że za pomocą Pegasusa było szpiegowanych 578 osób.
Były minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński odpowiedział na to podczas konferencji prasowej, mówiąc, że program był wykorzystywany do inwigilacji przestępców, a zgodę na to każdorazowo wydawał sąd.
Zasadnicze pytanie brzmi, czy zakup i wykorzystanie oprogramowania szpiegującego Pegasus jest jedynie przejawem rozmachu służb za poprzednich rządów, mieszczącego się w ramach prawa, czy też jest on elementem kryzysu konstytucyjnego wywołanego przez PiS.
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy ustalić trzy sprawy. Czy zakup programu był legalny, czy wykorzystywano go zgodnie z prawem. I po trzecie – czy używano go do osiągania korzyści politycznych. To ostatnie będzie trudniejsze.
Zakup Pegasusa był legalny, zasadny i bezpieczny?
Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, czy program został kupiony i czy został wykorzystany zgodnie z prawem – do czego zdążyła nas przyzwyczaić rzeczywistość wychodzącej z populizmu Polski.
Mariusz Kamiński i jego były zastępca Maciej Wąsik, osoby odpowiedzialne za zakup i używanie Pegasusa, twierdzą, że robili to leganie. Na konferencji prasowej 13 marca Wąsik przypomniał, że w 2017 roku powołany przez policję i CBA zespół fachowców „ocenił, że zakup jest legalny, zasadny i bezpieczny, uzyskał stosowne opinie także prawne instytucji zewnętrznych”.
Mariusz Kamiński na konferencji prasowej 16 kwietnia powtarzał, że wszystkie wnioski o zastosowanie Pegasusa były realizowane za zgodą sądu. Jego zdaniem, za każdym razem, była stosowana procedura – służba wnioskuje o założenie oprogramowania do prokuratora generalnego, a powołany przez niego zespół ocenia wniosek pod względem formalnym i merytorycznym. Jeśli zespół ocenił wniosek pozytywnie, prokurator generalny zgadzał się na skierowanie go do sądu.
A więc strona odpowiedzialna za stosowanie Pegasusa twierdzi w publicznych wypowiedziach, że robiła to zgodnie z procedurami i po zasięgnięciu na ten temat opinii fachowców. Dodatkowo, w korespondencji formalnej, na przykład z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, minister Kamiński argumentował, że stosowany przez niego model pracy operacyjnej został wypracowany na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 30 lipca 2014 roku na temat uprawnień służb specjalnych.
Prawnicy mają inne zdanie
Prawnicy mają inne zdanie. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek w liście do Mariusza Kamińskiego, kiedy ten był jeszcze ministrem, argumentował, że program jest używany nielegalnie. Stanowisko to można przeczytać na stronie biura RPO.
Rzecznik uważa, że w polskim prawie nie ma przepisów dopuszczających użycie przez służby oprogramowania takiego jak Pegasus. Program drastycznie ingeruje w prywatność obywateli, a zebrane dowody mają wątpliwą wartość ze względu na to, że łatwo je zniekształcić i zmanipulować.
Ingerencja w prywatność osoby inwigilowanej jest, według RPO, tak duża, że nie można jej pogodzić z zapisami Konstytucji na temat wolności i praw obywatelskich i Europejskiej Karty Praw Człowieka.
Z kolei w ekspertyzie zespołu prawników Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego z 15 lutego 2022 roku można przeczytać, że „użycie programów komputerowych pozwalających utrwalać treść rozmów i obraz w pomieszczeniach, w których znajduje się telefon/tablet/inne urządzenie, po przejęciu kontroli nad urządzeniem i uruchomieniu przez służby mikrofonu lub kamery, jest sprzeczne z przepisami polskiego prawa”. Wątpliwości budzi też kontrola całej zawartości urządzeń zgromadzonej tam także przed rozpoczęciem kontroli. Sprzeczne z prawem jest zdaniem prawników dokonywanie zmian w zebranym materiale. Natomiast osoba kontrolowana powinna być zawiadomiona o zakończeniu kontroli.
Wątpliwości budzi też sam zakup programu Pegasus. A, przypomnijmy, kupiono go za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, przeznaczonego do pomocy ofiarom przestępstw. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar powołał w Prokuraturze Krajowej zespół śledczych, który bada, czy pieniądze z funduszu były wydawane w sposób prawidłowy. Być może więc zespół znajdzie odpowiedź także na to, czy Pegasus został kupiony zgodnie z prawem.
Czy był wykorzystywany politycznie
Równie ważna jest odpowiedź na drugie pytanie – czy Pegasus był wykorzystywany do śledzenia przestępców, czy też do zdobywania haków wykorzystywanych w politycznych rozgrywkach.
Na razie wiemy, że z programu korzystano do szpiegowania Krzysztofa Brejzy, polityka Koalicji Obywatelskiej, przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, kiedy był on szefem sztabu wyborczego partii.
Według Citizen Lab, jednostki badawczej Uniwersytetu w Toronto zajmującej się zagadnieniami z pogranicza technologii, bezpieczeństwa i praw człowieka, Pegasus w Polsce był również wykorzystywany przeciwko innym osobom związanym z opozycją wobec rządu PiS-u. Na liście kanadyjskiej organizacji znaleźli się adwokat Roman Giertych, prokurator Ewa Wrzosek, szef Agrounii Michał Kołodziejczak i Tomasz Szwejgiert, współautor książki o ministrze Kamińskim. Natomiast wedle informacji medialnych Pegasus miał być stosowany również wobec polityków PiS-u, na przykład premiera Mateusza Morawieckiego.
578 nazwisk
I teraz wróćmy do 578 nazwisk, które znalazły się na liście osób szpiegowanych Pegasusem skompletowanej w Prokuraturze Generalnej.
Nie wiadomo powszechnie, co to za nazwiska. Ich liczba budzi więc emocje, ale nie dostarcza wiedzy.
Sami politycy KO przyznają, że na liście mogą znajdować się osoby, wobec których inwigilacja była uzasadniona. Jednak mogą tam być również osoby, które minister Kamiński czy Wąsik chcieli śledzić, nie ze względu na przypuszczenie popełnienia przestępstwa, ale dlatego, że śledzenie ich mogło dostarczyć im cennych informacji politycznych. Wszystkie osoby zostały zawiadomione o tym, że były inwigilowane, jednak część z nich może nie chcieć się ujawnić z obawy o reakcję osób, które się z nimi kontaktowały, a więc siłą rzeczy też były szpiegowane.
Inwigilacja motywowana politycznie jest fundamentalnie niezgodna z regułami państwa praworządnego, tymczasem wyjaśnienie, czy Pegasus był kupiony i stosowany legalnie budzi mniejsze emocje. Jest to jednak również sprawa fundamentalna, bo godzi w prawa obywatelskie. A wyjaśnienie jest potrzebne także w odniesieniu do ewentualnych konsekwencji podsłuchów i tego, jak je wykorzystano, zwłaszcza wobec przestępców.
Chociaż komentarze na temat liczby 578 nazwisk pozostaną w sferze domysłów, wszystkie wskazane kwestie muszą zostać rozwiązane.
Wtedy będzie można na podstawie faktów, stwierdzić, na ile program Pegasus przyczynił się do kryzysu praworządności w Polsce. Odpowiedź na to pytanie może mieć z kolei dalsze konsekwencje – osoby potencjalnie odpowiedzialne za ten kryzys być może wystartują w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Ważne też, by ustalić zasady, które zabezpieczą nas na przyszłość przed tego typu bezkarnością władzy.
Tekst ukazał się w ramach projektu dokumentującego proces przywracania państwa prawa, który Fundacja Kultura Liberalna realizuje dzięki wsparciu National Endowment for Democracy.
* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Pexels.