Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”, w rozmowie z Igorem Janke w „Układzie Otwartym” 24 września 2023 wskazuje na kluczowe wyzwanie stojące przed polską wspólnotą polityczną: „zbudowania oprogramowania na czas niepodległości”. Jak twierdzi „w polskiej kulturze nastąpiła bifurkacja polskości, to znaczy rozwidlenie dróg”. Dotyczy ono dwóch poważnych projektów ideowych – orientacji na kontynuację III Rzeczpospolitej oraz na model apoteozy suwerenności maksymalnej zbudowany w II Rzeczpospolitej. Oba projekty, zdaniem Kuisza, wyczerpały swoje możliwości.

Kultura polityczna podległości

W wydanej w 2018 roku przez „Kulturę Liberalną” książce „Koniec pokoleń podległości. Młodzi Polacy, liberalizm i przyszłość państwa” Jarosław Kuisz argumentował, że ponad dwieście lat bez własnego państwa – siedem pokoleń – wytworzyło w Polsce kulturę podległości: system dominujących kodów i wzorców kulturowo-politycznych.

Zdaniem autora na kulturze podległości wyrosły współcześnie dwa projekty ideowe, o których wspomina w wywiadzie. Interpretując jego myśli, wydaje się, że te dwa projekty to w zasadzie dwie reakcje obronne, metody zredukowania podświadomego lęku i poradzenia sobie z uciskającym poczuciem tymczasowości państwa polskiego. Jak pisze: „[…] jak można zadomowić się w państwie, które tak wiele razy upadało? Doświadczenie zbiorowe ostatnich dwustu lat podpowiada nam przecież, że jego istnienie to stan nietrwały. Polacy to społeczeństwo, którego członkowie czują się, jakby siedzieli na beczce prochu”. Wczytując się w „Koniec pokoleń podległości” oraz analizując historię Polski, można dojść do wniosku, że lęki i traumy, wynikają z kilku zjawisk.

Z doświadczenia traumy utraty państwa, które padło pod imperialnym naporem Prus i Rosji, a następnie III Rzeszy i Związku Sowieckiego. Z doświadczenia zagrożenia istnienia polskiej tożsamości kulturowej, polskiej elity intelektualnej, języka, religii, które dotknęło Polskę w wiekach XIX i XX w formie programu kulturowej germanizacji i rusyfikacji, a także wymuszonej emigracji, wywózek, a następnie działań zmierzających do biologicznej eksterminacji elity narodu. Z doświadczenia peryferyjności gospodarczej i cywilizacyjnej, która zaczęła charakteryzować państwo polskie, począwszy od XVII wieku oraz nadała nam określoną rolę w systemie gospodarczym świata, utrudniała rozwój, spotęgowała dystans cywilizacyjny i kulturowy, ale też mentalny do awangardy rozwoju cywilizacji świata zachodniego.

Doświadczenie peryferyjności umysłowej jest równie ważne jak peryferyjność gospodarcza. W XVI wieku Polacy wzięli aktywny udział w kluczowych debatach filozoficznych i politycznych Europy. Potem już przestaliśmy się liczyć intelektualnie. W kolejnych wiekach prym w tej konkurencji wiedli przedstawiciele krajów, które uczestniczyły w handlu dalekomorskim, a następnie tworzyły kulturę oświecenia i kolejne rewolucje przemysłowe.

Peryferyjność to także mniejsza intensywność procesów sekularyzacji i laicyzacji na ziemiach polskich, której skutkiem była wyjątkowo silna rola Kościoła i religii katolickiej w Polsce w XIX i XX wieku. Wszystko to spotęgowało dystans i walnie przyczyniło się do stworzenia mitu Zachodu („postkomunistyczny mit zachodu” – J. Kuisz), który zbudowany został na realnym zapóźnieniu rozwojowym dzielącym Polskę i najbardziej rozwinięte kraje Europy Zachodniej.

Dodatkowo na zachodzie Europy powstał również mit Europy Środkowo-Wschodniej, czyli terytoriów, które są geograficznie oraz cywilizacyjnie pomiędzy Europą Zachodnią a Rosją. Polska kultura przetrwała natomiast we wspaniałej muzyce i wybitnej, bogatej literaturze. Jak pisze Kuisz: „[…] sytuacja podległości miała wpływ na treść fundamentalnych tekstów polskiej kultury […]”.

„Oprogramowanie na czas niepodległości”, o którym pisze Kuisz, powinno być zdolne do takiego prowadzenia spraw państwa i społeczeństwa polskiego, aby lęki wynikające z tych wszystkich doświadczeń zostały zredukowane w zbiorowej świadomości. Jednakże zbiory mitów, symboli i stereotypów wytworzonych w kulturze podległości nie są w stanie wyjść poza ograniczenia własnego imaginarium.

Kultura polityczna podległości nie wytworzy metapolityki na czas niepodległości. Bifurkacja polskości – to zogniskowanie wyobrażeń o tym, czym była, jest i powinna być Polska, wokół dwóch zbiorów tradycji, w których skład wchodzą symbole, mity i stereotypy. Polska „wspólnota wyobrażona”, jak pisał Benedict Anderson, to dzisiaj dwie podwspólnoty wyobrażone, wokół których funkcjonuje realny podział polityczny i środowiskowy.

Kontynuowanie III RP i modernizacja imitacyjna

Celem pierwszego projektu: kontynuowania III RP (J. Kuisz), jest przede wszystkim westernizacja kulturowa i polityczna Polski. Dołączenie do mitycznego Zachodu, włączenie się w jego struktury: polityczne, instytucjonalne, prawne, gospodarcze, a także duchowe, filozoficzne i kulturowe. Poczucie przynależności do większej całości oraz przyjęcia doskonalszego wzorca cywilizacyjnego ma być sposobem na zredukowanie lęku samodzielności oraz na zabezpieczenie, w optymalnych proporcjach, wartości takich jak: państwo, społeczeństwo i tożsamość kulturowa.

Jak pisał Kuisz, jest to modernizacja imitacyjna. Tym, co definiuje ten projekt, jest również krytyczne odczytanie tradycyjnych polskich wzorców kulturowych, czyli przekonanie, o tym, że Polska tradycja jest toksyczna, autodestrukcyjna i zaściankowa, a polska umysłowość niezmodernizowana, niepasująca do zachodniego wzorca.

Przyłączenie się Polski do struktur prawnych, instytucjonalnych i gospodarczych Zachodu niewątpliwie było głównym powodem jej sukcesu gospodarczego po 1989 roku. Przystąpiliśmy do otwartej strefy handlu i przepływu kapitału, a umożliwiły to prawo i instytucje, które zaczerpnęliśmy ze wspólnego wzorca krajów wspólnoty atlantyckiej. W tym obszarze autostereotyp dążenia do postępu, żeby było lepiej, jak na Zachodzie (aspiracyjny kompleks), odegrał ogromną, pozytywną rolę. Do 2015 roku kierunek westernizacji w wymiarze ustrojowym i prawnym oraz wartości takie jak integracja ze strukturami politycznymi i instytucjonalnymi Unii Europejskiej, integracja gospodarcza z Zachodem, ustrój demokracji liberalnej, wolne media – wyjęte były spod politycznego sporu. Po 2015 roku obóz rządzący przyjął kierunek, który profesor Antoni Dudek nazwał „demokracją narodową”, w ramach której otwarcie podważone zostały pewne dogmaty obowiązującego do tej pory kanonu ustrojowego.

Z kolei w wymiarze kulturowym i społecznym imperatyw westernizacyjny zakwestionowany został przez obiektywne zjawiska kulturowo-socjologiczne. Można w tym kontekście wymienić chociażby statystyki przestępstw pospolitych, z których wynika, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej są bezpieczniejsze aniżeli Niemcy, Włochy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania, Belgia czy Szwecja.

Odrębnym zagadnieniem są modele migracyjne państw Zachodu, które w krajach takich jak między innymi Francja czy Szwecja prowadzą do eskalacji przemocy, przestępczości i napięć społecznych. W wielu krajach Europy Zachodniej migranci z Afryki i Bliskiego Wschodu nie asymilują się i żyją w osobnych społecznościach i kulturach.

Problemy polityki migracyjnej pokazują, że mit Zachodu chwieje się między innymi dlatego, że kraje Europy Zachodniej, chcąc stworzyć społeczeństwa bezpieczeństwa, spokoju, dobrobytu, równości, tolerancji, niezamierzenie wdrożyły działania, które oddalają je od tych celów.

Apoteoza suwerenności maksymalnej na wzór II RP

Drugi projekt, apoteozy suwerenności maksymalnej na wzór II RP (J. Kuisz), stawia sobie za cel przede wszystkim ochronę suwerenności państwowej oraz polskości rozumianej jako tożsamość kulturowa wspólnoty narodu polskiego. Te dwie wartości, pielęgnowane w symetrycznej odległości od Berlina i Moskwy, mają gwarantować Polsce optymalne szanse na przetrwanie i rozwój.

W tym projekcie szczególną wagę przykłada się do przetrwania, odmiennej od zachodnich Europejczyków, tożsamości kultury i narodu polskiego. Potrzebę tę można zrozumieć, biorąc pod uwagę, że naród polski przetrwał pokolenia podległości dzięki sile kultury i tradycji, a pomimo braku państwa. Naród ze swoją tradycją i kulturą stał się, w logice przetrwania, wartością substytuującą państwowość.

W tym projekcie Polska to przede wszystkim idea, a dopiero w drugiej kolejności państwo. „Skąd król mógł wiedzieć, że podmiotem historii Polski przestanie być państwo, a stanie się nim naród – poszerzany o kolejne grupy społeczne” – pisał Jarosław Kuisz, analizując doświadczenie traumy pośmiertnej państwa polskiego, w której znalazł się Stanisław August Poniatowski.

Projekt apoteozy suwerenności maksymalnej ukształtował się wokół dominujących stereotypowych motywów kulturowych, odtwarzanych i powtarzanych w doświadczeniach politycznych: kontinuum walki, męczeństwa i zdrady w relacji do państw agresorów i Polaków realizujących ich interesy. Motywy te przenikają polską historię i kulturę od połowy XVII wieku (potop szwedzki), w zasadzie do roku 2010 roku (katastrofa w Smoleńsku). Po utracie państwowości w 1795 roku kolejne powstania, wywózki, zsyłki, wojny, mordy, eksterminacja i porażki rozwijały stereotypy walki i męczeństwa, których ukoronowaniem w tradycji współczesnej jest „mit smoleński”. W przeszłości Polacy nie prowadzili polityki – Polacy spiskowali, przygotowywali się do powrotu ojczyzny, walczyli i przegrywali. Czerpali dumę z tej walki i męczeństwa.

Niemoc imaginarium kultury podległości i nowy polski renesans

Nasze oczekiwania wobec nowego oprogramowania to osiągnięcie pozycji, która wyleczy nas z lęku o państwo, o przetrwanie kultury, lęku peryferyjności. Sprowadza się ona do trzech rzeczy.

Ułożenia politycznych i gospodarczych relacji z zachodnimi Europejczykami w relacji podmiotowego partnera i konkurenta. Zabezpieczenia możliwości kultywowania i rozwoju polskiej kultury, umysłowości i nauki. Skutecznej ochrony przed zagrożeniem rosyjskiego autorytaryzmu, poprzez sojusze regionalne i transatlantyckie.

Państwo polskie: Korona Królestwa Polskiego, a następnie Rzeczpospolita Obojga Narodów, w latach 1466–1633 funkcjonowało w paradygmacie, który względnie skutecznie obsługiwał trzy powyższe cele. Posiadamy wzorzec, który nie jest obciążony doświadczeniami kultury podległości i może posłużyć jako wzór do zbudowania oprogramowania na czas niepodległości. Jest to wzorzec kultury, armii, społeczeństwa, polityki funkcjonującej w dobie renesansu, w długim wieku XVI, w którym kontinuum walki, męczeństwa i zdrady oraz mit Zachodu nie dominowały jeszcze, bo nie mogły. Jest to też wzorzec konkurowania i wygrywania. Neorenesansowe imaginarium, przystosowane do charakteru wyzwań XXI wieku, nieobciążone wadami kultury podległości, to próba wypełnienia pustki wyrażonej przez Kuisza: Polacy kompletnie nie wiedzą, co mają dalej zrobić. Jeszcze nigdy w ciągu ostatnich trzystu lat tak bardzo nie mieliśmy pojęcia, co mamy dalej robić jako wspólnota.

Nowy polski renesans powinien oprzeć się na pięciu elementach.

Po pierwsze, Polska może pełnić w nim rolę integralnego, kluczowego kraju zjednoczonej Europy, który na osi wschód–zachód (z wiodącą rolą Paryża, Berlina i Warszawy) spaja polityczną i gospodarczą integrację europejską, a na osi północ–południe (od Kirkenes do Bosforu) łączy kraje zainteresowane powstrzymaniem rosyjskiego naporu. Polska jako duży, rozwinięty infrastrukturalnie kraj może wiązać obie osie współpracy, które przecinają się właśnie w Warszawie. Odegranie roli w obu tych procesach wymaga od nas między innymi asertywnych zdolności koalicyjnych. Elity polityczne III RP doprowadziły do wejścia Polski do NATO i UE, ale nie są zdolne, ze względu na ich osadzenie w kulturze podległości, do prowadzenia asertywnej dyplomacji i jednocześnie tworzenia trwałych regionalnych sojuszy.

Po drugie, silną pozycję polityczną państwa polskiego powinna budować siła militarna, ale wynikająca nie z imperialnych ambicji, a z trudnego geopolitycznego położenia. Nie możemy zrzec się wykorzystania potencjału militarnego do kształtowania relacji politycznych w Europie. Mówi o tym generał Rajmund Andrzejczak w wywiadzie, który ukazał się książce „Siła Polski” autorstwa Igora Janke. W kulturze politycznej podległości siła militarna to sposób na obronę egzystencji państwa i tożsamości narodu. Hetmani Tarnowski i Zamoyski, teoretycy i praktycy wojskowości i strategii, traktowali siły zbrojne jako narzędzie utrzymania równowagi geopolitycznej i zabezpieczenie interesów państwa na wysuniętym przedpolu.

Po trzecie, neorenesansowe imaginarium to też, a może i przede wszystkim, wielkie wyzwania technologiczne, gospodarcze i cywilizacyjne, w których przechodzimy na poziomie mindsetu, jak pisał już w 2014 roku w „Financial Times” Marcin Piątkowski, „od naśladowcy do innowatora” [shift from imitator to innovator] i nie chcemy być zwykłym „rutyniarzem”, jak z kolei w 1913 roku pisał Walter Lippmann. Obecnie Marcin Piątkowski proponuje cel rozwojowy o nazwie „30:20:10”, czyli abyśmy w ciągu kolejnego pokolenia weszli do trzydziestki krajów o największej zamożności na mieszkańca, do dwudziestki krajów o najwyższym poziomie życia oraz do dziesiątki krajów, które tworzą światową cywilizację oraz pchają ją do przodu.

Z mniej ambitnych celów proponuje on również, abyśmy zbudowali dziesięć elektrowni atomowych, a nie dwie. Inne cele to budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego czy rozwój kosmodromu w Ustce, tak, by pełnił on istotną rolę w Europie. Mogłoby to pomóc polskim firmom z branży new space we wzięciu udziału w eksploracji kosmosu. Za dwadzieścia lat świętować będziemy pięćsetlecie wydania „O obrotach sfer niebieskich” Mikołaja Kopernika. Na uwagę zasługują również inicjatywy takie jak ta Dominika Andrzejczuka, polsko-amerykańskiego inwestora, który w Polsce chce budować „dolinę kwantową”.

Po czwarte, Polska ma możliwość wypracowania własnego, pozbawionego błędów, modelu migracyjnego. Selektywna migracja, która uwzględniać będzie zapotrzebowanie rosnącej gospodarki, minimalizować ryzyka społeczne i kulturowe, które materializują się w Europie Zachodniej, może stać się wielowymiarowym czynnikiem naszej konkurencyjności. Polska może stać się krajem, do którego przyjeżdżać będą zarówno pracownicy fizyczni poszukujący lepszego życia, najzdolniejsi studenci z całego świata, jak i zachodni Europejczycy, uciekający od problemów społecznych ich krajów. Polski paszport może stać się symbolem prestiżu, nagrodą dla obcokrajowców-absolwentów najlepszych polskich uczelni wyższych, którzy ukończą je z wysokimi ocenami.

Jest jeszcze piąty element, kluczowy, dla którego wzorzec odnajdziemy na Zachodzie. Rola i sprawność instytucjonalna państwa.

Jan Sowa, w książce pod tytułem„Fantomowe ciało króla”, pisał: „Rozbiory z lat 1772–1795 to tylko symboliczne potwierdzenie czegoś, co na poziomie realnym stało się już faktem dokładnie dwa wieki wcześniej: nieistnienia państwa polskiego. I Rzeczpospolita w latach 1572–1795, to fantomowe ciało króla”.

Ustrój polityczny Rzeczypospolitej Obojga Narodów degenerował się bardzo długo, a proces ten walnie przyczynił się do upadku kraju. W kulturze podległości silnie instytucjonalnie państwo jako wartość jest nieobecne. Naród walczący z zaborcami walczył też z ich instytucjami. II RP nie zdążyła przepracować kwestii sukcesji politycznej po śmierci Józefa Piłsudskiego, a obóz sanacyjny nie był zainteresowany niezależnymi instytucjami. PRL funkcjonowała w charakterystycznej symbiozie państwa i partii.

Natomiast kultura polityczna dużych państw Europy Zachodniej wyrosła na silnej władzy centralnej absolutyzmów oświeconych oraz monarchii władających metropoliami kolonizującymi świat pozaeuropejski. Silna, ekspansywna władza centralna wyprodukowała kulturę polityczną instytucji biurokratycznych: egzekwujących prawo, monopolizujących przemoc, obsługujących cele polityczne, wspierających ekspansję gospodarczą podmiotów prywatnych i publicznych. Instytucje państwa polskiego muszą wyemancypować się spod nacisku, kontroli i wpływu polityków. Państwo musi stać się realnym podmiotem polityki, w granicach określonych prawem i ustrojem, ale odrębnym od polityków. Ustrojowy i instytucjonalny wzorzec, który otrzymaliśmy z Europy Zachodniej, nie ma w tym względzie konkurencji ani alternatywy.

Neorenesansowa wspólnota wyobrażona

Dwóch walczących ze sobą dzisiaj podwspólnot wyobrażonych pogodzić się nie da. Rama odniesienia, w której funkcjonują, uniemożliwia zredukowanie wzajemnego uprzedzenia, potęgowanego realnym wzajemnym uprzedzeniem liderów obu obozów. Natomiast nowa opowieść, osadzona w tradycji renesansowej Rzeczypospolitej, która trafnie koresponduje z wyzwaniami teraźniejszości oraz przewagami konkurencyjnymi, którymi dysponujemy, może stopniowo zmarginalizować obie narracje zbudowane na kulturze politycznej pokoleń podległości.

Neorenesansowa wspólnota wyobrażona, to Polska dumna z osiągnięć gospodarczych, a nie z męczeństwa, to również Polska, która leczy własne kompleksy pracą i sukcesami, a nie imitacyjną zachodnią symboliką. To Polska rywalizująca i wygrywająca, asertywna i ekspansywna. To polska kultura, pielęgnowana nie w poczuciu zagrożenia, ale w poczuciu równorzędności i konkurencji. To wreszcie Polska, która się westernizuje, ale nie dlatego, że Polacy emigrują na Zachód do pracy, ale dlatego, że Anglicy, Szwedzi i Włosi osiedlają się w Polsce.