Popularny mem pokazuje zadanie maturalne z matematyki od czasów PRL, poprzez kolejne dekady, aż do współczesnych. Z dekady na dekadę zadanie jest coraz łatwiejsze, aż prowadzi do współczesnego: pokoloruj obrazek.

Można by powiedzieć, że jest to typowa wojna pokoleń, którą świat zna co najmniej od czasów Sokratesa, Platona i Arystotelesa, a jej reguły polegają na tym, że starzy załamują ręce nad lenistwem i niedouczeniem młodych, co prowadzi do wniosku, że świat pod rządami młodych zginie.

Dziś słychać to w narzekaniu na brak kindersztuby współczesnych nastolatków, na to, że chcą mieć ponoć życie bez najmniejszego stresu, są „płatkami śniegu” i dlatego stanowią utrapienie dla nauczycieli, wykładowców, a potem dla pracodawców. Kończy się rytualnym narzekaniem na Zetki, które nie chcą pracować jak pokolenie ich rodziców, tylko wychodzą o godzinie 17 do domu i pieska (bo wygodne Zetki nie chcą też mieć dzieci!). Natomiast od czasu powstania tramwajów starsi narzekają na młodych, że nie chcą ustępować miejsca. A od czasu wynalezienia patefonu – że słuchają ogłupiającej muzyki.

No to oblicz funkcję

Jednak mem o głupich maturzystach z dzisiejszych czasów, którzy dostają dziecinnie proste zadania, i tych dawnych, którzy musieli wykonywać skomplikowane obliczenia, pokazuje więcej niż tylko niechęć do pogodzenia się z przemijaniem i koniecznością ustąpienia pola młodszym. Obrazuje mity na temat polskiej szkoły.

To nieprawda, że dziś matematyka jest łatwa. To właśnie ten egzamin oblewa co roku najwięcej maturzystów, dwa lata temu nie zdała go jedna trzecia z nich. A żeby ją zaliczyć, uczniowie biorą udział w różnego rodzaju kursach maturalnych – od zwykłych po luksusowe, które obiecują najlepsze wyniki. A więc dla nich matematyka, ale także inne egzaminacyjne przedmioty, po tym, co da im szkoła, wcale nie jest łatwa.

Mało tego – dr Magdalena Lewandowska, krajowa konsultantka do spraw psychiatrii dzieci i młodzieży, w wypowiedzi dla TVP Kraków przekonuje, że matematyka na maturze to dla części uczniów nadmierny i niepotrzebny stres, źródło poważnych lęków o przyszłość. Trudno się dziwić, skoro, aby ten przedmiot zdać, trzeba brać korepetycje, a i tak prawdopodobieństwo oblania jest duże.

Jednak na korepetycjach dzieci i młodzież uczą się także innych przedmiotów egzaminacyjnych, w tym języka polskiego. Ogółem, jak przebadało dwa lata temu CBOS, z korepetycji korzystał co czwarty uczeń.

Czy to znaczy, że są głupi jak ci maturzyści z mema?

W pierwszym kroku zapraszam, by „mądrzy starzy”, którzy kolportują kombatanckie opowieści o swoich trudnych maturach, rozwiązali zadanie z wczorajszego egzaminu:

Funkcja liniowa 𝑓 jest określona wzorem 𝑓(𝑥) = (−2𝑘 + 3)𝑥 + 𝑘 − 1, gdzie 𝑘 ∈ ℝ. Dokończ zdanie. Wybierz właściwą odpowiedź spośród podanych. Funkcja 𝑓 jest malejąca dla każdej liczby 𝑘 należącej do przedziału A. (−∞, 1) B. (−∞, − 3 2 ) C. (1, +∞) D. ( 3 2 , +∞)  

I, co? Jaki wynik? I nie chodzi o to, że kilkoro w Was umie to zrobić. Pytam ogół, pracowników urzędów, korporacji, przedsiębiorców, którzy utrzymują swoje rodziny, spłacają kredyty, jeżdżą na wakacje i zastanawiają się nad przyszłością swoich dzieci – umiecie, nawet po chwili zastanowienia, ale bez sięgania po telefon, rozwiązać to zadanie?

Małpia zdolność do rozwiązywania testów

Oczywiście młodzi umieją to lepiej niż starzy, bo przygotowywali się do tego przez co najmniej ostatni rok szkolny. Wiedzą, jak liczyć funkcje, jakie stosować metody i wzory. Jeśli nie chodzili na korepetycje, to uczyli się tego i tylko tego, jak zdać egzamin. Ostatnia klasa w szkole średniej to tak naprawdę jedynie kurs przygotowawczy do matury.

Nie jest kursem rozwijania logicznego czy krytycznego myślenia. To też nie jest kurs umiejętności łączenia faktów, czerpania nauki z historii, dostrzegania związków. Szkoła tego nie uczy, nawet jeśli niektórzy ambitni nauczyciele próbują. Polska szkoła to kurs przygotowawczy do wyrobienia małpiej zdolności do rozwiązywania testów i zadań – tak mówią od lat co odważniejsi nauczyciele i eksperci. A ponieważ pracuje na przeładowanych podstawach programowych, to nawet tę rolę pełni niewystarczająco dobrze, stąd potrzeba korepetycji.

Nie ma czasu się uczyć, trzeba zdać maturę

W ostatnich dniach w mediach pojawiły się rozmowy z nauczycielami czy ekspertami edukacyjnymi, który postulują zniesienie matury. Takie postulaty też słychać od lat.

Argumenty są następujące. Skoro szkoły poświęcają tyle energii na przygotowanie do matury, to brakuje im czasu na inną aktywność. Powtarzają na przykład lektury do egzaminu i to pod kątem spodziewanych pytań i schematów, a nie przerobią innych książek, nieobowiązkowych.

Matura jest przepustką na studia, ale mniej niż połowa tych, którzy ją zdadzą, idzie tam. Po co więc pielęgnować ten rytuał?

Studia natomiast nie mają ścisłego związku z przedmiotami maturalnymi. A więc też nie mówią uczelniom wiele o kandydacie. Bo ktoś, kto ma problemy z matematyką, może świetnie pisać. I na odwrót, ktoś, kto zadanie z funkcji rozwiąże machnięciem ręki, może biedzić się godzinami nad krótką formą pisemną. Nie chodzi o to, żeby tego w szkole nie uczyć, tylko o to, że do potwierdzenia zdobytych w tym zakresie kompetencji może wystarczyć świadectwo ostatniej klasy szkoły średniej.

Padają też argumenty o tym, że w innych systemach edukacyjnych, na przykład amerykańskim, nie ma matur, tylko sprofilowane egzaminy kompetencyjne. Wtedy uczelnie mogą realnie ocenić czy kandydat, który chce na nich studiować, ma odpowiednie kwalifikacje.

Wreszcie – matura to przeżytek z archaicznych systemów edukacyjnych, kiedy była ona potwierdzeniem zdobycia wykształcenia. Dziś to nie jest potrzebne.

Na początek matematyka

Dyskusja o tym, czy matury są rzeczywiście potrzebne, zapowiada się jednak na długodystansową. Skoro emocje budzi dylemat, czy zadania domowe powinny być obowiązkowe, wydaje się, że do tak poważnej rewolucji potrzebne by były jeszcze dekady. Wcześniej możliwa jest finalizacja innej batalii – o likwidację obowiązkowej matematyki na maturze – dyskusje na ten temat odbywają się od lat. I są burzliwe.

Temperatura sporu zapowiada się na tyle wysoką, że likwidacja całej matury to na razie bardzo odległy etap.

 

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: rawpixel.com