W kontekście trwającego w ostatnich latach regresu demokracji i podważania demokratycznych instytucji i norm w różnych krajach, naukowcy zaczęli badać lukę, między deklarowanym przywiązaniem do liberalnej demokracji a faktycznymi zachowaniami partii politycznych i obywateli. Jeden z nurtów tej agendy badawczej koncentruje się na pojęciu „hipokryzji demokratycznej”. To zjawisko, w którym wyborcy wyrażają poparcie dla demokratycznych zasad i norm, ale stosują je selektywnie lub są gotowi je podważać w imię partykularnych interesów czy politycznej wygody.
Rządy ludu czy rządy hipokrytów?
Wyborcy mogą stosować odmienne standardy w odniesieniu do przestrzegania norm demokratycznych, na podstawie swoich preferencji politycznych. Na przykład będą akceptować lub potępiać naruszenia swobód obywatelskich, uczciwości wyborczej lub podziału władzy w zależności od tego, kto w danym momencie sprawuje urząd.
Mogą również popierać działania, które osłabiają instytucje lub procesy demokratyczne i są sprzeczne z ich deklarowanym przywiązaniem do demokracji, gdy jest to korzystne dla preferowanej przez nich partii politycznej lub frakcji, mimo że wcześniej krytykowali inne partie za robienie tego samego. Nawet jeśli nie popierają lub nie zachęcają do takich zachowań, to potencjalnie będą je ignorować lub bagatelizować, rezygnując z kontrolowania władzy.
Obecne badania sugerują, że hipokryzja demokratyczna jest napędzana przez formy polaryzacji, które podnoszą koszty krytykowania własnej partii przez wyborców, jednocześnie ułatwiając krytykowanie partii przeciwnych. Polaryzacja wokół konkretnych kwestii politycznych lub szerokich orientacji ideologicznych utrudnia zawieranie kompromisu przez elity polityczne, podsycając frustrację i wzajemną antypatię między zwolennikami konkurujących partii.
Prawo jest po to, żeby „nasi” mogli je łamać
Ta antypatia napędza polaryzację afektywną, rosnącą niechęć i nieufność między ludźmi należącymi do różnych grup politycznych. W konsekwencji wybory polityczne stają się kwestią partyjnej tożsamości. Wynikający z tego spadek spójności społecznej i wzrost konfliktów politycznych prowadzą do polaryzacji społecznej.
Ludzie coraz częściej dzielą się na grupy na podstawie przynależności politycznej. Prowadzi to do powstawania baniek informacyjnych, w których jednostki mają do czynienia tylko z innymi osobami o podobnych poglądach, co wzmacnia ich istniejące przekonania. Siła więzi partyjnych powstałych w wyniku tych procesów może skutkować instrumentalnym podejściem do polityki, w którym cel uświęca środki, a zwycięstwo „naszej strony” jest przedkładane nad pryncypialne przestrzeganie liberalnych norm demokratycznych.
Rząd pod presją najwierniejszych zwolenników
Nietrudno dostrzec, jakie znaczenie może mieć ta dynamika w Polsce w okresie następującym po latach kryzysu praworządności, obejmującym wielokrotne i systematyczne naruszenia liberalnych norm demokratycznych. Obecna koalicja rządząca doszła do władzy z obietnicą przywrócenia rządów prawa, ale coraz częściej staje w obliczu presji ze strony radykałów po swojej stronie, aby działać szybko.
Wyrażając swoje zniecierpliwienie względem działań rządu, niektórzy z jego zwolenników (tak zwani „silni razem”) sugerują pewną tolerancję – jeśli nie wręcz zachętę – dla idei naginania zasad w celu szybszego osiągnięcia rezultatów. Jednocześnie, w niektórych kręgach obecnej opozycji można dostrzec nową, dość niespodziewaną troskę o pryncypialne stosowanie rządów prawa. W Polsce istnieje zatem szerokie pole do popisu dla hipokryzji demokratycznej.
Nikt nie przyznaje się do hipokryzji
To jednak trudne do zaobserwowania zjawisko. Zapytani wprost, respondenci – szczególnie ci, którzy deklarują przywiązanie do demokracji – raczej nie przyznają się do opowiadania się za stosowaniem zasad demokracji liberalnej w sposób, który faworyzuje preferowaną przez nich partię. A jednak często obserwujemy takie zachowanie, co sugeruje, że opisana tolerancja istnieje.
Aby ustalić, czy rzeczywiście tak jest, prześledziłem zgodność (lub jej brak) wśród polskich obywateli z kilkoma stwierdzeniami odzwierciedlającymi kluczowe normy liberalno-demokratyczne. Co istotne, pomiary te zostały przeprowadzone w trzech punktach czasowych: w kwietniu 2023 roku, w październiku 2023 roku (tuż przed wyborami parlamentarnymi) oraz w kwietniu 2024 roku. Mierząc postawy tych samych respondentów na przestrzeni tego okresu, byłem w stanie zidentyfikować, czy i w jakim stopniu postawy pozostały spójne lub zmieniły się wraz ze zmianą rządu.
Zwolennicy PiS-u chcą bronić demokracji
Jak pokazuje rysunek 1, na przestrzeni czasu można zaobserwować zmiany w postawach elektoratów poszczególnych partii wobec demokracji liberalnej. Ilustracja pokazuje dla każdej partii trzy nałożone na siebie wykresy. Najjaśniejszy odcień odpowiada rozkładowi postaw w przy pierwszym pomiarze, a najciemniejszym przy trzecim pomiarze.
Wykresy te pokazują, że wśród zwolenników PiS-u nastąpiła zmiana z ambiwalentnych postaw wobec demokracji liberalnej w kwietniu ubiegłego roku na bardziej aprobujące stanowisko w okresie po wyborach. Wyborcy Konfederacji również stali się bardziej proliberalnodemokratyczni, szczególnie w porównaniu z rozkładem postaw tuż przed wyborami. Odwrotnie, elektorat KO i Lewicy, choć pozostał zasadniczo proliberalnodemokratyczny, stał się mniej zdecydowany. W postawie elektoratu Trzeciej Drogi na przestrzeni czasu nie zastąpiła zasadnicza zmiana.
Wykres 2 pokazuje zmiany wśród respondentów, porównując kwiecień 2023 roku z kwietniem 2024 roku, według preferencji partyjnych i poszczególnych stwierdzeń odzwierciedlających kluczowe normy liberalno-demokratyczne. W każdym przypadku, pozytywna zmiana wskazuje, że elektorat przyjął bardziej demokratyczno-liberalne stanowisko w każdej z tych kwestii, podczas gdy negatywna zmiana wskazuje na mniej demokratyczno-liberalne stanowisko.
W kwestii cenzury mediów stanowisko wyborców KO, Lewicy i Trzeciej Drogi stało się średnio mniej demokratyczno-liberalne, podczas gdy wyborcy PiS-u stali się w większym stopniu skłonni do sprzeciwu wobec cenzury mediów. W kwestii pluralizmu politycznego nie ma wyraźnych dowodów na rozbieżność między elektoratami różnych partii. Po zmianie władzy elektoraty wszystkich partii z wyjątkiem Konfederacji częściej odrzucają pogląd, że lepiej byłoby, gdyby istniała tylko jedna partia polityczna. Konfederacja jest również jedyną partią, której wyborcy nie przyjmują bardziej demokratyczno-liberalnego stanowiska w kwestii powszechnych wyborów. Z kolei wyborcy innych partii coraz rzadziej uważają, że „niekompetentni” wyborcy powinni być pozbawieni swoich praw.
Zamiana ról?
Istnieją jednak wyraźne różnice w postawach wobec kluczowych instytucji demokracji liberalnych. Wyborcy partii koalicyjnych są bardziej skłonni, by akceptować ignorowanie przez rząd wyroków sądów, które uważa za politycznie stronnicze, i możliwość naginania prawa w celu rozwiązania pilnych problemów. Wyborcy PiS-u z kolei zajmują z reguły w tych kwestiach bardziej demokratyczno-liberalne stanowisko niż rok temu.
Podobnie, zwolennicy PiS-u są bardziej niż rok temu skłonni odrzucić pogląd, że rząd powinien móc naginać prawo wyborcze na swoją korzyść lub że rząd powinien móc ignorować parlament, jeśli utrudnia to jego pracę. Z drugiej strony, wyborcy KO są bardziej skłonni do zajęcia przeciwnego stanowiska w obu tych przypadkach.
Nie należy wyolbrzymiać skali tych zmian. Wielu wyborców wyrażało spójne poglądy przed wyborami i po nich, a średnie zmiany nie przekraczają 0,5 w skali od 1 do 5. Istnieją jednak dowody na to, że postawy prezentowane przez znaczące mniejszości w różnych elektoratach są wystarczająco elastyczne, aby zmieniać się w przewidywalnych kierunkach po zmianie rządu. Sugeruje to, że demokratyczna hipokryzja jest problemem, z którym polska demokracja będzie musiała się mierzyć, przynajmniej tak długo, jak polaryzacja będzie utrzymywać się na wysokim poziomie.
Dane analizowane w tekście pochodzą z projektu NCN 2020/39/B/HS6/00853.
Tekst ukazał się w ramach projektu dokumentującego proces przywracania państwa prawa, który Fundacja Kultura Liberalna realizuje dzięki wsparciu National Endowment for Democracy.