6 maja 2024 roku pod Ministerstwem Rozwoju i Technologii odbył się protest organizacji społecznych pod hasłem „Zero procent szans na mieszkanie”. Hasło odnosiło się do zapowiadanego przez koalicję rządzącą programu „Kredyt na start”, który ma zastąpić program „Bezpieczny Kredyt 2%”. Gdy w kwietniu projekt pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji, ceny nieruchomości w dużych miastach wystrzeliły w górę. 

Przez ostatnie trzy miesiące w podróży po Polsce małych i średnich miast zbierałam dane z raportów, rozmawiałam z bohaterkami i bohaterami, mieszkańcami, ekspertkami, politykami. Zobaczyłam, że wielkomiejska dystopia mieszkaniowa utrudnia dostrzeżenie równoległych procesów w obszarze mieszkalnictwa. Tymczasem wystarczy wychylić głowę poza Warszawę, żeby zobaczyć, które miasta wzięły się na poważnie za realizację polityki mieszkaniowej. Częściowo dlatego, że walczą o przetrwanie: potrzebują młodych ludzi i młodych rodzin. W polityce mieszkaniowej i kryzysie widzą szansę.

Dr Joanna Erbel z CoopTech Hub zaznacza, że o kryzysie mieszkaniowym powinniśmy rozmawiać z osobami wchodzącymi w dorosłość i pokoleniem, które właśnie zakłada rodziny. Są to osoby urodzone już po transformacji, czyli roczniki lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Jej zdaniem bardzo trudno znaleźć porozumienie między osobą, która urodziła się w latach siedemdziesiątych i wpadła w pętlę kredytową, a osobą urodzoną w latach dziewięćdziesiątych, znajdującą się w luce czynszowej – czyli w sytuacji, gdy zarabia się za dużo, żeby mieć szansę na mieszkanie komunalne, ale za mało, żeby uzyskać kredyt mieszkaniowy w banku. Według raportu Polityki Insight i PFR Nieruchomości problem luki czynszowej dotyczy 35 procent gospodarstw domowych w Polsce. 

W mediach grzmi się, że młodzi Polacy i Polki są zbyt wygodni i nie chcą zakładać rodzin. Jednak dopiero od niedawna wiąże się to również z sytuacją mieszkaniową. Dane Eurostat za 2023 rok wskazują, że 67 procent młodych osób w wieku 18–34 lat mieszka z rodzicami, niekoniecznie z wyboru. „Wysokie ceny mieszkań w dużych miastach, to szansa na rozwój mniejszych ośrodków. Takie miasta jak Pleszew, Włocławek i Chrzanów są obecnie liderami polityki mieszkaniowej. Na Zachodzie to Wiedeń, Berlin czy Paryż. Niewiele się mówi o sytuacji w Grazu czy Montpellier. Może to paradoks, że małe miasta mogą być liderami zmian, ale to właśnie wyróżnia Polskę na tle Europy” – podkreśla Erbel. Jeśli coś może przyblokować mniejsze ośrodki, to brak finansowania z budżetu państwa, ponieważ mają one ograniczoną możliwość zadłużenia się czy wniesienia wkładu własnego do projektu.

W czasie podróży zajęłam się polityką mieszkaniową w ośmiu miastach, z których część opisuję w reportażu. Większość z nich, jak Bytom i Chrzanów, została zaliczona do grupy tak zwanych miast zapaści, czyli 122 ośrodków miejskich określonych w ten sposób w głośnym raporcie prof. Przemysława Śleszyńskiego z Polskiej Akademii Nauk. Chodzi o miasta, w których następuje silna utrata funkcji miejskich, z niekorzystną sytuacją społeczno-gospodarczą. Wszystkie z tych miast wdrożyły konkretne polityki mieszkaniowe i całościowe plany rozwoju, mające zatrzymać i odwrócić dotychczasowe procesy. Odwiedziłam również Białystok, który nie zalicza się do tej grupy, ale mierzy się z problemem odpływu młodych z miasta i wprowadził pierwszy w Polsce na tak dużą skalę program „Mieszkanie dla Absolwenta”, który ma przeciwdziałać temu trendowi. O polityce mieszkaniowej we Włocławku rozmawiam w osobnym wywiadzie z prezydentem Krzysztofem Kukuckim.

Bytom: 131,8 tysiąca mieszkańców

Bytomskie Mieszkania: 598 budynków należących do zasobu komunalnego, 10035 lokali mieszkalnych wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu gminy 

Bytomska Spółdzielnia Mieszkaniowa: zarządza 7764 mieszkaniami, położonymi między innymi w Śródmieściu, w dzielnicy Szombierki i na osiedlu Arki Bożka/Chorzowska

Miechowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa: 260 tysięcy m2 w zarządzaniu

Spółdzielnia Mieszkaniowa Centrum: około 3500 mieszkań

Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa: około 1500 mieszkań

Spółdzielnia Mieszkaniowa Nasz Dom: około 5000 mieszkań 

 

Jagoda (1992) i Marcin (1989) to para, która skorzystała z trzeciej edycji programu „Mieszkania dla młodych” realizowanego przez Bytomskie Mieszkania. W specjalnym trybie konkursowym można było wynająć mieszkanie z opcją dojścia do własności po kilku latach. Łącznie w siedmiu edycjach na 289 wniosków przyznano w konkursie 66 lokali, które nowi mieszkańcy musieli wyremontować z własnych środków, z wyjątkiem pierwszej edycji, gdy remont finansowało miasto. 

Jagoda pochodzi z Bytomia, Marcin z Piekar Śląskich. Najpierw wynajmowali mieszkanie 38 m2, ale z czasem zrobiło się zbyt ciasno. W 2016 roku zaczęli myśleć, co dalej. Rodzice Jagody podrzucili im informację o konkursie mieszkaniowym. Podkreślają, że program był słabo promowany, dowiedzieli się przez przypadek. We wrześniu złożyli wniosek, mieszkanie dostali w grudniu. Warunkiem był brak prawa własności do innego lokalu. Dla dwóch osób przysługiwało maksymalnie 55 m2. Umowa określała, co trzeba wyremontować. Remont wykonali własnym sumptem, z pomocą taty Marcina. Prace trwały rok, wliczając uzgodnienia z konserwatorem zabytków.

„Celem programu było zatrzymanie młodych w mieście. Bytom się wyludnia, co ułatwia aglomeracja. Nie trzeba daleko się wyprowadzać, a zmienia się miasto” – mówi Jagoda. Rzeczywiście, w 2015 roku telewizja Al Jazeera wyemitowała alarmujący materiał o Bytomiu, z którego w 20 lat wyemigrowało blisko 50 tysięcy ludzi. Narracji towarzyszą przebitki, mające symbolizować upadek miasta. 

A gdyby nie konkurs? Bez wahania odpowiadają, że przenieśliby się do Katowic. Na początku bali się, że wsadzą kasę remont i na zawsze utkną w Bytomiu. Ale spotkali innych młodych ludzi, z którymi wspólnie prowadzą Centrum Organizacji Pozarządowych „Lokal w Bytomiu”. Jagoda dodaje, że obok pracy na etat mogli zaangażować się w życie miasta, bo nie spłacają kredytu, nie są również zmuszeni wykonywać prac dorywczych, by odłożyć na wkład własny.

Czują się ogromnymi szczęściarzami, bo wielu znajomych poszukuje bezpiecznego mieszkania. Jako osoby społecznie zaangażowane, widzą jednak niebezpieczeństwo w opcji wykupu mieszkania za 5 procent wartości, co uchyla furtkę dla prywatyzowania zasobu miasta. Raport NIK z 2023 roku wskazał, że w 19 na 20 badanych gmin doszło do naruszeń przy procesie prywatyzacji mieszkań komunalnych, a miasta powinny monitorować, czy lokale te nie trafiają na obrót na rynku prywatnym.

W Polsce najtańsze mieszkania są właśnie w Bytomiu, następnie w Wałbrzychu. Cena rynkowa wynosi średnio 4220 złotych za metr kwadratowy (dane Sonarhome za maj 2024). Oba miasta mają fatalną opinię. „Lata temu Bytom był w zupełnej zapaści. Teraz się zmienia. Spotykamy się z mnóstwem ludzi oddanych miastu, którym zależy na przyszłości” – kończy Marcin

Z kwestią miejskich pustostanów próbuje mierzyć się Fundacja Habitat For Humanity Poland, która działa w Dąbrowie Górniczej, Bytomiu i Gliwicach, poprzez śląski oddział. Jego dyrektor, architekt Mateusz Piegza, po objęciu funkcji rozglądał się za przychylnymi samorządami, gotowymi do wchodzenia w innowacyjne projekty na zasadzie partnerstwa. Obecnie współpracuje z Bytomskimi Mieszkaniami nad remontem kamienicy przy ulicy Piekarskiej i adaptacją budynku dawnej pralni na Kolonii Zgorzelec. Celem jest prototypowanie rozwiązań, które przy odpowiednim wsparciu państwa i innych partnerów samorządy mogłyby wdrażać na szeroką skalę. W przypadku kamienicy samorząd zrealizował termomodernizację, a Habitat remontuje i wykańcza wnętrza. Natomiast w ramach adaptacji dawnej pralni na parterze powstaną trzy mieszkania dla osób ze szczególnymi potrzebami: dwa dla osób z niepełnosprawnością ruchową, jedno dla osoby z kryzysem zdrowia psychicznego. Na poddaszu będą cztery małe mieszkania. 

Testowanie, prototypowanie, skalowanie i zmiana prawa

Kolejny problem. Teoretycznie w Polsce środki między innymi z BGK dla samorządów są dostępne na adaptacje budynków. Jak pyta Mateusz, można by rzec: skoro macie dostęp, to co nie działa? Okazuje się, że żeby stanąć do konkursu, trzeba mieć pełny projekt architektoniczny z kosztorysem inwestorskim, uzgodniony z konserwatorem, więc na start trzeba już mieć konkretną pulę pieniędzy, co jest wyzwaniem zwłaszcza dla małych gmin. BGK finansuje i tak tylko około 80 procent kosztów. „Znowu jest dziura do zakrycia, którą pokrywa organizacja, aby pokazać kolejny model współpracy NGOsa z samorządem” – mówi. 

Jakie kolejne działania możemy podjąć? Mateusz odpowiada, że potrzebny jest szczegółowy rejestr pustostanów. „Nie wiemy, ile mamy pustostanów w danym samorządzie i na jaką funkcję można je przeznaczyć” – kontynuuje.

Zapytany o komentarz do programu „Mieszkanie za remont” podkreśla, że to dobry program, ale można ubiegać się o mieszkanie na własność, które wypada z rejestru samorządów i przechodzi do rak prywatnych. Dodaje, że lepiej funkcjonowałoby mieszkanie za remont z bezzwrotnym kredytem z funduszy krajowych, bo przecież wiele osób nie stać na remont. Lepiej dla wszystkich, gdyby mieszkania działały w formule najmu na czas nieokreślony, a nie wypadały z zasobu komunalnego i szły w stronę prywatyzacji.

Białystok: 291,7 tysiąca mieszkańców

Zarząd Mienia Komunalnego: 3895 lokali mieszkalnych objętych najmem komunalnym,

w tym najem socjalny 886 lokali 

TBS Białystok: 2717 lokali mieszkalnych, liczba mieszkańców – około 7 tysięcy

 

Prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski, który właśnie objął fotel prezydenta po raz piąty i jak zapowiada, ostatni, określa swój najważniejszy cel na tę kadencję jako zatrzymywanie młodych w mieście. Od 2023 roku istnieje tam program „Mieszkanie dla absolwenta” – pierwszy tak duży program tego rodzaju w Polsce. 

Warunkiem udziału jest nieposiadanie prawa do mieszkania, zamieszkiwanie na terenie miasta, zatrudnienie w mieście na podstawie umowy o pracę oraz nieukończony w momencie składania wniosku 35. rok życia. Lokale są wynajmowane na czas trwania stosunku pracy na terenie Białegostoku. Jeśli okres najmu trwa nieprzerwanie 10 lat, umowa przechodzi na czas nieoznaczony. Najemcy do 31 maja każdego roku muszą dostarczyć oświadczenie o ciągłości pracy do Zarządu Mienia Komunalnego.

Informacje o programie ukazały się w prasie, na stronach uczelni, tablicach ogłoszeń, a przedstawicielki ZMK docierały do samorządów studenckich i pojawiały się w akademikach. Nowo budowany blok powstaje na rogu ulic Depowej i Bema. Budynek ma być oddany do użytkowania do końca września. Zgłosiło się 131 osób, z czego 120 spełniało kryteria – łącznie 11 studentów i 109 absolwentów. Jest już pozwolenie na budowę trzech kolejnych bloków, w których będzie łącznie 612 mieszkań.

„Na każdym spotkaniu otrzymuję pytania o to, jak zamierzam zatrzymać młodych w mieście. Program pokazuje, że mamy ambicje nie tylko ich zatrzymywać, ale też przyciągać młodych z innych miast. Ważne jest więc, żeby rząd utrzymał program mieszkaniowy Funduszu Dopłat realizowany przez BGK” – mówi prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski. Rozmawiamy w Pałacyku Gościnnym Branickich przy ulicy Kilińskiego. W tej chwili ceny na rynku prywatnym są bardzo wysokie. W Białymstoku buduje się 2,5 tysięcy mieszkań rocznie, ale liczba mieszkańców spada.

Urszula Boublej, rzeczniczka prezydenta miasta zaznacza, że pomysł na program wyszedł od Krzysztofa Truskolaskiego (rocznik 1990), syna prezydenta i posła Koalicji Obywatelskiej. Uchwała Rady Miasta zyskała poparcie radnych Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi, ale też PiS-u. „Poprawienie dostępności mieszkań Białostoczan to cel, który łączy wszystkich graczy sceny politycznej” – podkreśla Boublej.

W pierwszej edycji programu zgłosili się absolwenci białostockich uczelni, ale też studenci i absolwenci Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wojskowej Akademii Technicznej, ASP w Łodzi czy krakowskiej Akademii Muzycznej. Boublej kwituje, że to genialna alternatywa dla horrendalnych rat kredytów i rosnących cen najmu na rynku prywatnym.

Monika Suszczyńska, zastępczyni dyrektora Zarządu Mienia Komunalnego, podkreśla, że jest to program bez opcji dojścia do własności. Najemcy na czas nieoznaczony po 10 latach mogą się ubiegać o nabycie lokalu, ale nie w tym budynku. Jest on budowany z dofinansowaniem BGK i sprzedaż tych mieszkań nie będzie możliwa. Młodzi zastaną w mieszkaniach prysznic lub wannę, toaletę, w kuchni zlew, kuchenkę z piekarnikiem. We własnym zakresie będą lampy, meble, szafki kuchenne, lodówka, pralka. Czynsz wyniesie około 13 złotych za metr kwadratowy plus media.

Z kolei lokalna aktywistka i polityczka partii Razem Justyna Rembiszewska zaznacza, że wadą programu jest ograniczenie wyłącznie do umowy o pracę. Zwraca też uwagę na elitarność kryteriów: warunek uzyskania średniej co najmniej 4,5 z ostatniego roku studiów oraz rekomendacji rektora może wykluczać wielu studentów, którzy potrzebują wsparcia. Jej zdaniem program nie odpowiada bezpośrednio na ogólny problem braku mieszkań, w tym dla osób najbardziej potrzebujących. 

Chrzanów: 44 tysiące mieszkańców

Miejski Zarząd Zasobów Komunalnych: 1100 mieszkań socjalnych i komunalnych

Chrzanów jest położony 40 kilometrów od Krakowa i Katowic. Dotychczas był sypialnią dla powiatu. Wcześniej głównym pracodawcą była fabryka lokomotyw FABLOK, która upadła. Dzisiaj jest nowy właściciel, jednak pracuje tam tylko około 150 osób. W sąsiednim Libiążu jest kopalnia węgla kamiennego, w Trzebini rafineria Orlenu, są dwie kopalnie węgla kamiennego, elektrownie Siersza i Jaworzno. Jak podkreśla burmistrz Chrzanowa Robert Maciaszek, Chrzanów w okresie transformacji ucierpiał, co spowodowało, że młodzi i przedsiębiorczy ludzie wyjeżdżali. Po studiach rozpoczynali karierę w większych miastach. Nawet gdy chcieli wrócić, nie było dla nich żadnej oferty mieszkań na rynku pierwotnym.

W Chrzanowie długo nie powstawały żadne nowe mieszkania. Gmina korzystała z projektów BGK na przygotowanie mieszkań socjalnych, komunalnych. Remontowano kamienice w starej części miasta. Burmistrz podkreśla, że obecnie co dziesiąta osoba mieszka w zasobie komunalnym gminy, co jest niespotykane na tle okolicy. Maciaszek postawił sobie jednak za cel bardziej kompleksowe podejście do mieszkaniówki i wprowadzenie nowych rozwiązań. 

W 2019 roku starał się w Warszawie o włączenie Chrzanowa w projekt PFR mieszkań na wynajem, czyli „Mieszkanie Plus”. Jednak nowe mieszkania nie powstały. Trudno było przyciągnąć prywatnych inwestorów, a PFR odpowiedział, że nie jest zainteresowany inwestowaniem w mniejszych miastach. Następnie uchwalono ustawę o Społecznych Inicjatywach Mieszkaniowych (SIM), które są modelem podobnym do TBS-ów, ale z nastawieniem na dojście do własności mieszkania. Maciaszek miał już przygotowane tereny inwestycyjne w mieście i koncepcje zagospodarowania ich pod kątem mieszkań na wynajem. Otrzymał informację, że powstaje SIM Zagłębie. Dołączył do niego jako gmina z Małopolski. 

Na zbiegu ulic Zielonej i Mieszka I zaczynają się prace nad pierwszym budynkiem, powstanie tam 66 mieszkań. W przypadku gospodarstwa jednoosobowego dochód nie może przekraczać 6 tys. netto miesięcznie. Po 15 latach można wykupić mieszkanie na własność. 17 czerwca rusza drugi nabór, wolnych jest jeszcze 28 mieszkań, ponieważ po pierwszym naborze ewentualnych mieszkańców odstraszyła wymagana partycypacja.

W międzyczasie Maciaszek szukał pomysłów na zagospodarowanie centrum miasta i przygotowanie nowych cleantechowych miejsc pracy. „Mieszkaniówka to jeden filar polityki rozwoju. Kolejnym jest Strefa Inwestycyjna, czyli 275 hektarów terenu przy autostradzie A4, który właśnie przygotowujemy i uzbrajamy. Nowe miejsca pracy to zwiększenie dochodów dla gminy i popytu na nowe mieszkania. Dodatkowe środki finansowe pomogą nam zwiększać jakość świadczonych usług publicznych i realizować kolejne inwestycje. To pomoże odwrócić negatywne trendy” – opowiada. 

O Chrzanowie głośno było kilka lat temu, gdy pozyskał od Europejskiego Banku Inwestycyjnego w ramach InvestEU Advisory Hub finansowanie na badania i projekt zagospodarowania terenu pod tak zwaną ekodzielnicę. Propozycję przestrzenno-urbanistyczną pierwszej w Polsce ekodzielnicy przygotowała pracownia architektki Aleksandry Wasilkowskiej, szerokie badania społeczne i analizę tkanki miejskiej dostarczył E&Y. Finalnie powstała koncepcja zagospodarowania 5 hektarów zazielenionego centrum miasta z nowym dworcem autobusowym, przestrzenią coworkingową i klubem seniora. W projekcie zgodnym z wytycznymi zrównoważonego rozwoju znajduje się kompleks 200 mieszkań z parkingiem podziemnym, halą targową, miejską szklarnią, nowymi salami kinowymi MOKSiR. Postanowiłam sprawdzić, jak wygląda realizacja projektu i jakie pojawiły się bariery. 

Burmistrz mówi wprost: miasto nie jest w stanie sfinansować budowy ekodzielnicy z 200 mieszkaniami na wynajem z własnego budżetu. „Realne są dwa rozwiązania. Wykorzystanie instytucji Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych lub realizacja projektu przez prywatnego inwestora” – zaznacza. Obecnie gmina zmieniła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który umożliwia realizację koncepcji. 

„Sam teren jest idealny pod taką inwestycję. Jesteśmy w samym sercu miasta, skąd mamy 5 minut piechotą do rynku. Wokół, w odległości do 400 metrów, znajduje się dworzec autobusowy, przystanek kolejowy Chrzanów Śródmieście, żłobek, przedszkole, szkoła podstawowa, liceum ogólnokształcące, biblioteka publiczna, dom kultury, hala sportowa, galeria handlowa i publiczna przychodnia zdrowia. Koleją dojedziemy z tego miejsca w 29 minut do centrum Krakowa. Miejsce jest idealne pod nowe mieszkania wraz z usługami” – wylicza.

Obecnie w Chrzanowie w budowie jest ponad pół tysiąca mieszkań. Powstały dwa nowe osiedla. Maciaszek zaznacza, że ogromnym problemem jest rozlewanie się miasta, dlatego stara się realizować inwestycje mieszkaniowe, dogęszczając zabudowę wokół istniejącej już infrastruktury. Dzięki temu nie generują dodatkowych kosztów dla miasta i wspierają rozwój lokalnych firm, które zyskują nowych klientów w swoich lokalizacjach. Podkreśla, że realizują inwestycje z poszanowaniem dostępu do terenów zielonych. Przy nowych osiedlach powstaje infrastruktura sportowo-rekreacyjna oraz tereny do odpoczynku na łonie natury.

Pomimo tego pojawiają się protesty mieszkańców, którzy nie chcą zmian wokół swoich bloków. Tak było w przypadku inwestycji SIM Zagłębie na Osiedlu Północ, mimo że nowy blok powstaje w odległości 60 metrów od istniejącego. Dodatkowo bloki są rozdzielone wysokimi drzewami.

Pojawiły się głosy starszych osób, które prosiły o to, żeby burmistrz pozwolił im umrzeć z widokiem, który mają. Argumenty o potrzebie dogęszczania miasta nie dla każdego były przekonujące. Proces konsultacji był trudny, ale blok jest w budowie. „Nie chcemy rozlewać miasta, ale budować mieszkania dostępne tam, gdzie jest już pełna infrastruktura. W naszej strukturze przestrzennej trzy czwarte osób mieszka w mieście, jedna czwarta w sołectwach. Sołectwa to wyłącznie zabudowa jednorodzinna, w mieście 90 procent mieszkańców mieszka w zabudowie wielorodzinnej” – tłumaczy Maciaszek.

Sosnowiec: 189 tysięcy mieszkańców

Zasób mieszkaniowy gminy: około 10 tysięcy mieszkań

W oficjalnych materiałach Sosnowiec chwali się, że oddaje rekordową liczbę mieszkań socjalnych z dofinansowania BGK, inwestuje w SIM-y i TBS-y, remontuje pustostany. W 2020 roku, przy okazji ogłoszenia budowy nowych mieszkań komunalnych, prezydent Arkadiusz Chęciński zaznaczał, że ostatnie takie inwestycje miały miejsce w mieście w latach siedemdziesiątych XX wieku. Jest co robić, ponieważ statystyki GUS-u pokazują, że Sosnowiec zanotował największy procentowo odpływ populacji (15,4 procent), tuż obok Bytomia (15,8 procent).

„Nasze ostatnie inwestycje mieszkaniowe to w dużej mierze chęć odmłodzenia miejskiej tkanki mieszkaniowej oraz zaproponowanie naprawdę atrakcyjnych lokali dla mieszkańców z myślą o zatrzymaniu ich w mieście” – wyjaśnia Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca. Najnowsza inwestycja miasta i TBS Dombud NaftNova na osiedlu Naftowa miała na celu przyciągnięcie przedstawicieli zawodów kluczowych do miasta, między innymi nauczycielek i osób z sektora medycznego, dzięki preferencyjnej punktacji.

Niestety, rozwiązanie nie do końca zadziałało. Łącznie wpłynęło 391 wniosków na ponad 400 dostępnych mieszkań, a tylko 12–14 procent wnioskujących uzyskało dodatkowe punkty z tytułu wykonywanego zawodu. Była to grupa pielęgniarek i pielęgniarzy, jeden lekarz, kilku nauczycieli i przedstawicieli służb mundurowych. Wśród wnioskodawców pozytywnie zweryfikowanych było 69 wniosków młodych osób (do 30. roku życia) z dyplomem ukończenia studiów wyższych.

Monika Jędryczka, lokalna aktywistka miejska, zwraca uwagę, że Sosnowiec przez rozległość aglomeracji górnośląsko-zagłębiowskiej zmaga się z odpływem zatrudnionych w mieście. Jej zdaniem miasto postawiło na centra logistyczne. Specjaliści uciekają do innych miast albo na przedmieścia, gdzie kupują domy jednorodzinne. Zatrzymanie młodych to wyzwanie. Krążymy po terenach przy ulicy Inwestycyjnej, gdzie jak grzyby po deszczu wyrastają gigantyczne magazyny.

Jędryczka mówi, że branża magazynowo-logistyczna to nowe miejsca pracy, ale często to praca podatna na robotyzację i szybkie zmiany, a do tego obciążająca fizycznie. Do tego zagarniają one kolejne tereny zielone, a nawet przestrzenie w centrach miast. Brakuje rąk do pracy, stąd mieszkaniowe poruszenie. Jednym z przykładów był pomysł budowy magazynu Panattoni na terenie Huty Katarzyna, co oznaczałoby około 100 tirów dziennie przejeżdżających przez śródmieście. Po protestach organizowanych przez lokalną grupę „WakeUp – Sosnowiec – Zbudź się”, inwestor wycofał się z inwestycji. W tym miejscu planowana jest budowa kolei metropolitalnej.

TBS Dombud reklamuje inwestycję hasłem, że na najmniejszy metraż 41 m2 partycypacja wynosi 62 tysięcy. Teoretycznie TBS-y mają być dostępne dla osób, które nie mogą sobie pozwolić na kredyt. „W przypadku mojej rodziny cena najmu rosła coraz bardziej, a jednocześnie do żadnego programu komunalnego czy TBS-u się nie zakwalifikowaliśmy. Albo przekroczyliśmy normy, albo nie stać nas było na wyłożenie pieniędzy do partycypacji przy jednoczesnym wynajmie, na który szła cała jedna pensja. Przy dwójce dzieci, jedynym rozwiązaniem okazało się mieszkanie po babci” – mówi Jędryczka.

Opowiada, że w okolicy problemów jest więcej. Jest jedna duża przychodnia i druga malutka. Obie obsługują nie tylko pobliskie osiedle. Już teraz trudno dostać się do lekarza. Komunikacja miejska nie kursuje często, a jednocześnie brakuje miejsc parkingowych. 

Mieszkańcy Osiedla Naftowa skarżą się na brak boiska, ścieżek spacerowych czy miejsc odpoczynku. Obok jest duży wiadukt, przy samych budynkach jest linia kolejowa. Na parterze będzie widok z okna na mur. Pozostaje pytanie, co z miejscami w żłobkach i przedszkolach. Z 288 mieszkań około 150 ma jednak przyszłych lokatorów, do wzięcia zostało 138. Iwona Tokarska, naczelnik Wydziału Gospodarki Lokalowej Urzędu Miejskiego w Sosnowcu podaje, że zlikwidowane zostanie między innymi kryterium dochodu minimalnego.

Warto, żeby miasta walczyły o zatrzymywanie mieszkańców i zyskiwanie nowych. Jednocześnie trzeba pamiętać o zagrożeniach gentryfikacji. Ważne, żeby oferta miasta w obszarach komunikacji miejskiej czy opieki medycznej była na tyle atrakcyjna, żeby nie trzeba było mówić o miastach przyszłości, ale o miastach teraźniejszości. 

 

This article was published as part of PERSPECTIVES – the new label for independent, constructive and multi-perspective journalism. PERSPECTIVES is co-financed by the EU and implemented by a transnational editorial network from Central-Eastern Europe under the leadership of Goethe-Institut. Find out more about PERSPECTIVES: goethe.de/perspectives_eu.

Co-funded by the European Union. Views and opinions expressed are, however, those of the author(s) only and do not necessarily reflect those of the European Union or the European Commission. Neither the European Union nor the granting authority can be held responsible.