„Stosunki indyjsko-rosyjskie są zdecydowanie na innym poziomie, aniżeli nasze relacje na przykład ze Stanami Zjednoczonymi. Relacje niegdyś ze Związkiem Sowieckim, a współcześnie z Rosją mają wymiar strategiczny. W sferze przemysłu obronnego istnieje między naszymi krajami wymiana technologii, współpracujemy przy produkcji rakiet z rodziny BrahMos, wspólnie rozwijamy projekt samolotu wielozadaniowego piątej generacji. Rosja wydzierżawiła Indiom okręt podwodny o napędzie nuklearnym. Z jakim innym krajem mamy tak rozwinięte powiązania?”. Takim retorycznym pytaniem zakończył wywiad indyjski generał Ashok Mehta, którego w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych, pytałem w New Delhi o stosunki indyjsko-rosyjskie.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło w polityce indyjskiej. Kto inny sprawuje władzę, inaczej realizowane są interesy Indii na scenie światowej. New Delhi zintensyfikowało kontakty ze Stanami Zjednoczonymi i członkami Unii Europejskiej. Także w sferze zakupów uzbrojenia. Indie przestały być wyłącznie klientem Rosji. Kupują broń z USA, Francji, jak również z Izraela. Mimo tych przemian i przyśpieszonej modernizacji kraju, głównie dzięki rozszerzeniu kontaktów ze światem zachodnim, Indie i rządzący nimi politycy nadal traktują relacje z Moskwą preferencyjnie.
Strategiczne partnerstwo, a nie izolacja
Potwierdziły to wydarzenia ostatnich tygodni. Po ponownym objęciu fotela premiera, Narendra Modi wyruszył z pierwszą podróżą zagraniczną do Rosji. Powodem wizyty był coroczny szczyt indyjsko-rosyjski. Mimo iż Moskwa jest coraz mocniej izolowana na światowej scenie w związku z kontynuowaniem brutalnej wojny przeciw Ukrainie, w trakcie spotkania w Nowo-Ogariowie po raz kolejny padły deklaracje obu przywódców o strategicznym partnerstwie.
Kilka dni później Indie wstrzymały się podczas głosowania nad rezolucją Zgromadzenia Ogólnego ONZ w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa okupowanej przez Rosję elektrowni w Zaporożu oraz żądającej wycofania sił rosyjskich z uznanych przez wspólnotę międzynarodową ukraińskich terytoriów. Wstrzymywanie się podczas głosowań nad rezolucjami ONZ potępiającymi Rosję za atak na Ukrainę, to już indyjska tradycja. Żaden z takich dokumentów nie zyskał dotąd poparcia New Delhi.
Nie można przy tym zapominać, iż Narendra Modi zarówno podczas ostatniego spotkania z Putinem, jak i spotkania sprzed dwóch lat skierował pod adresem moskiewskiego satrapy słowa krytyki. Przed dwoma laty stwierdził, że wiek XXI to nie jest czas dla prowadzenia wojen i rozstrzygania kwestii spornych na polu bitewnym. Kilka dni temu przypomniał Putinowi, iż bomby i ataki rakietowe nie prowadzą ku pokojowym rozwiązaniom, ku którym powinna zmierzać wspólnota ludzka. Jednocześnie wyraził ogromny ból z powodu śmierci dzieci w wyniku konfliktów i wojen. Było to czytelne nawiązanie do zbombardowania przez Rosjan szpitala dziecięcego w Kijowie.
W tym miejscu warto postawić pytanie – jaką w rzeczywistości politykę prowadzą Indie wobec Rosji? Każda jednoznaczna odpowiedź obarczona jest błędem. Najprościej byłoby powiedzieć, iż za postępowaniem rządzących Indiami elit kryje się niechęć do wciągnięcia kraju w konflikt, którego rozwoju nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Tylko jak pogodzić tę zachowawczą politykę z indyjskimi aspiracjami do członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i nawoływaniami indyjskich polityków o poszanowanie granic i suwerenności państw.
Długi cień naiwności
Pragnienie dobrych relacji z Moskwą zapewne wynika z sięgających dziesięcioleci powiązań Indii z Rosją, a wcześniej ze Związkiem Sowieckim. Indusom niełatwo jest przerwać współpracę choćby w sektorze zbrojeniowym, biorąc pod uwagę fakt, iż sprzęt sowiecki i rosyjski, stanowi około 60 procent indyjskiego uzbrojenia. Warto pamiętać, że również indyjska energetyka nuklearna oparta jest w części na technologiach sowieckich i rosyjskich. Podobnie kosmiczne sukcesy Indii, to w dużym stopniu efekt współpracy indyjsko-rosyjskiej w sferze technologii rakietowych.
Kolejnym powodem, że New Delhi nie jest skłonne niszczyć swoich starych relacji z Moskwą, jest nadzieja, iż w sporze i rywalizacji New Delhi z Pekinem, Rosja może okazać się bardzo pomocnym sojusznikiem. Współcześnie jest to myślenie raczej naiwne, bowiem Rosja nie ma wpływu na politykę Chin. Jest raczej odwrotnie – to Państwo Środka może wskazywać kremlowskim władcom kierunki polityki zagranicznej. Tyle tylko, że młyny polityki zagranicznej Indii mielą powoli. Tak więc odejście New Delhi od strategicznego partnerstwa z Rosją to dopiero daleka i niekoniecznie realna perspektywa.
Obecna sytuacja gospodarczo-polityczna Federacji Rosyjskiej pozwala indyjskim elitom politycznym, a przede wszystkim gospodarczym na robienie korzystnych dla Indusów interesów. Czymże innym, jak nie doskonałym interesem dla Indii, były ogromne zakupy rosyjskiej ropy naftowej i węgla? Rosja objęta sankcjami i niemogąca eksportować tak wielkich wolumenów ropy i gazu do Unii Europejskiej, jak przed atakiem na Ukrainę, straciła jedno z podstawowych źródeł finansowania budżetu, także budżetu sił zbrojnych. Moskwa gorączkowo szukała pozaeuropejskich nabywców, oferując im intratne kontrakty, znacznie poniżej ówczesnych cen na światowym rynku surowców energetycznych. Indie znalazły się w pierwszym szeregu nabywców.
Korzyści z wojny
Kraj ten zwiększył w ciągu ostatnich dwóch lat import rosyjskiej ropy niemal dwudziestokrotnie. Indyjscy eksperci gospodarczy szacują, iż dzięki tym zakupom indyjskie rafinerie zaoszczędziły, co najmniej dziesięć i pół miliarda dolarów. Kiedy na świecie podniosły się głosy, iż Indie, kupując ropę i węgiel, wspierają Rosję, dając temu krajowi zarabiać na eksporcie surowców energetycznych objętych sankcjami, szef indyjskiej dyplomacji Subrahmanyam Jaishankar stwierdził, że rząd indyjski jest między innymi od tego, by zapewnić mieszkańcom subkontynentu paliwo po przystępnych cenach.
Słowa te mówią wiele o stosunku polityków najludniejszej demokracji świata do wojny wywołanej przez Rosję. Ich rzeczywistej polityki wobec Rosji nawoływania do pokoju indyjskiego premiera Modiego skierowane ostatnio do Putina.
By przeżyć, Rosja musi handlować surowcami energetycznymi i omijać zachodnie sankcje, a kraj taki jak Indie jest Moskwie w tym ogromnie pomocny. Jest pomocny – bo na tym korzysta.
W trakcie wizyty Modiego w Rosji snuto plany budowy w Indiach kolejnych reaktorów atomowych przez rosyjskich specjalistów. Mówiono o współpracy w sferze przemysłu zbrojeniowego, w sferze wymiany technologii. To zapewne nie tylko transfer technologii wojskowych z Rosji do Indii na korzystnych dla Indusów warunkach, lecz także handel towarami indyjskimi, z których część może być przydatna Rosji w przemyśle zbrojeniowym.
Współczesne stosunki indyjsko-rosyjskie określa z jednej strony gorączkowe szukanie przez Rosję dróg wyjścia ze światowej izolacji i budowanie nowych lub tylko intensyfikacja starych ścieżek wymiany handlowej. Ze strony Indii natomiast relacje te określa daleko posunięty pragmatyzm, który graniczy niekiedy z narodowym egoizmem. Skoro można rosyjskiego partnera wycisnąć niczym cytrynę, to należy z tej okazji skorzystać. Pytanie tylko, czy zyski osiągane obecnie przez Indie w wyniku tej współpracy okażą się korzystne dla tego kraju także w perspektywie długoterminowej.