W serii „Biografie Sławnych Ludzi” pojawił się przekład świeżej (oryginał ukazał się w 2022 roku) biografii poświęconej postaci, która jest znana niezbyt szeroko nawet wśród profesjonalnych historyków. Jest nią Sybilla, królowa Jerozolimy z końca dwunastego wieku.
Królestwo Jerozolimskie, odpowiadające terytorialnie mniej więcej dzisiejszemu Izraelowi z kawałkami Jordanii, Libanu i Egiptu, było najważniejszym z państw utworzonych przez krzyżowców po tym, jak w wyniku pierwszej krucjaty udało im się wyprzeć muzułmanów z najistotniejszych dla wyznawców chrześcijaństwa obszarów Bliskiego Wschodu. Te państwa, podobnie jak cała historia krucjat, należą do najosobliwszych, ale też najważniejszych zjawisk w dziejach dojrzałego i późnego średniowiecza – powstałe jako wynik bardzo silnego ruchu polityczno-militarnego wywołanego formalnie naporem uczuć religijnych Europejczyków, a faktycznie również czynnikami ekonomicznymi. Przez dwieście lat, całe dwunaste i trzynaste stulecie, stanowiły ważny punkt odniesienia zarówno dla polityki władców europejskich, jak i dla wyobraźni zbiorowej mieszkańców naszego kontynentu. Chrześcijaństwo było dumne z odzyskania Ziemi Świętej, chociaż próby jej utrzymania udawały się w ramach kolejnych krucjat raczej słabo (było ich w sumie osiem lub dziewięć, nie licząc ekspedycji pomniejszych i niedoszłych).
Z kolei dla muzułmanów cała ta impreza była niezrozumiałym, agresywnym wtargnięciem niewiernych na terytoria należące do islamu od kilkuset lat. Krucjaty, chociaż wydarzyły się w przeszłości bardzo odległej, fascynują dziś nie tylko miłośników średniowiecznych militariów. Doniosłą rolę odegrał tu zwłaszcza Steven Runciman (1903–2000), brytyjski historyk, erudyta i poliglota, za młodu również esteta i dandys, obdarzony talentem bardzo zajmującego opowiadania w swoich książkach o zamierzchłych wydarzeniach. Napisane przez niego trzytomowe „Dzieje wypraw krzyżowych”, dostępne po polsku w świetnym przekładzie Jerzego Schwakopfa, czyta się jak wciągającą powieść.
Znamienne w tej sytuacji jest, że autorka biografii Sybilli Jerozolimskiej, Helen J. Nicholson, brytyjska profesorka znana w świecie jako wybitna ekspertka w dziedzinie historii i kultury państw krucjatowych, w ogóle nie wymienia nazwiska Runcimana w tej książce. Można to uznać za brak znaczący– autorka zapewne zrywa z zeszłowieczną tradycją historiograficzną i dokonuje nowego otwarcia. Jednak skonstruowana przez nią narracja okazuje się w szczegółach osobliwie zachowawcza.
Rzecz jest warsztatowo wzorowa – przypisy źródłowe i bibliografia zajmują niemal jedną trzecią jej objętości. Badaczka uwzględniła ogromny zasób tekstów z epoki oraz prac naukowych (wyjąwszy Runcimana). Na ich podstawie nakreśliła obraz krótkiego, trwającego ledwo około trzydziestu lat, życia swojej bohaterki. Królowa Sybilla należała do całkiem sporego grona średniowiecznych władczyń, kobiet, które albo były pełnoprawnymi najwyższymi zwierzchniczkami swoich społeczeństw, albo pełniły tę funkcję w zastępstwie nieobecnych mężów, względnie nieletnich synów.
Jej postać jest o tyle szczególna, że Sybilla zasłynęła z wyjątkowego, uznawanego przez jej współczesnych za niewłaściwe i niepoprawne politycznie przywiązania do swojego drugiego męża, Gwidona z Lusignan, którego pomawiano nie tylko o to, że był od niej o wiele niższy urodzeniem, lecz także o nieudolność w walce zbrojnej z poganami i o tchórzostwo, co w tamtych czasach było szczególnie ciężkim zarzutem wobec mężczyzny z najwyższej warstwy społecznej. Gwido przeszedł do historii jako facet, który wyróżniał się głównie przyjemnym wyglądem i zrobił karierę przez to, że wszedł do łóżka ważniejszej od siebie kobiety, chociaż nie ma pewności, czy jest to wizerunek dla niego sprawiedliwy. Pewne jest, że Sybilla wraz z Gwidonem usiłowała przeciwstawić się sułtanowi Egiptu, Saladynowi, który właśnie za czasów ich życia wyrastał na najgroźniejszego przeciwnika Franków (tak muzułmanie nazywali wszystkich chrześcijan) na Bliskim Wschodzie. Przegrana przez rycerzy krzyżowych bitwa z Saladynem pod Hittinem (w roku 1187, kiedy Sybilla była królową) okazała się punktem zwrotnym w historii ruchu krucjatowego – po niej Europejczycy nigdy już nie odzyskali pełnej kontroli nad zagarniętymi przez siebie uprzednio obszarami.
Autorka biografii Sybilli opisuje wszystkie te wydarzenia bardzo szczegółowo, postępując trop w trop za zeszłowiecznymi, tradycyjnie zorientowanymi metodologicznie badaczami historii. W rezultacie w tej niedużej książce mamy do czynienia z dziesiątkami postaci noszących często te same imiona, przez co bardzo trudno jest je od siebie odróżnić, oraz z całymi litaniami dat małżeństw i narodzin, związków pokrewieństwa i powinowactwa, filiacji i relacji rodzinnych. Jest to nieuniknione – cała polityka średniowieczna oparta była właśnie na związkach krwi między panującymi, a w przypadku państw krucjatowych te relacje były wyjątkowo istotne, ponieważ głównie od nich zależało ostatecznie wzajemne poparcie baronów w walce z przeciwnikami oraz uruchamianie wsparcia z Europy.
Niestety, nie mając wielkiego talentu narracyjnego Stevena Runcimana, bardzo trudno jest opowiedzieć o mocno skomplikowanych sprawach rodzinnych średniowiecznych władców i władczyń w sposób, który nie znuży i nie zniechęci czytelnika niezajmującego się tymi kwestiami profesjonalnie. (Skądinąd można by sobie wyobrazić powieść albo serial z gatunku political fiction, w której współcześni szefowie państw i rządów zawieraliby sojusze, kojarząc małżeństwa między własnymi dziećmi i wnukami.) W książce o Sybilli zamieszczono wprawdzie tablicę genealogiczną, ale, po pierwsze, tylko jedną, w tym przypadku o wiele za mało, a po drugie, skomponowaną, przynajmniej w polskiej wersji, tak, że staje się nieczytelna. Tak zwane nauki pomocnicze historii, do których zalicza się genealogia, są czasem lekceważone jako szczególarskie hobby, ale ich rola bywa niekiedy bardzo istotna.
Autorce tej książki chodziło wyraźnie o uwypuklenie roli kobiet w historii średniowiecza. Nie jest jednak pionierką na tym polu. Jedną z jej wybitnych poprzedniczek była – dobrze znana polskim czytelnikom i czytelniczkom – Régine Pernoud (1909–1998), znakomita mediewistka francuska, autorka między innymi monografii „Kobiety w czasach katedr” i „Kobiety w czasach wypraw krzyżowych”, a także biografii królowej Blanki Kastylijskiej, matki Ludwika IX Świętego, oraz przesławnej Eleonory Akwitańskiej (obie te biografie PIW wydał w tej samej serii, co rzecz o Sybilli).
Obie te monarchinie były oczywiście spokrewnione z Sybillą, chociaż na potrzeby tego felietonu nie udało mi się określić precyzyjnie, w którym stopniu. Wiem natomiast na pewno, że w literaturze polskiej można znaleźć opisy rodzonego brata i rodzonej babci Sybilli. Bratem był Baldwin IV Trędowaty, nieszczęśliwy król naprawdę dotknięty trądem, chorobą wzbudzającą panikę wśród ludzi średniowiecza – Zofia Kossak-Szczucka poświęciła mu powieść „Król trędowaty”, stanowiącą środkową część trylogii o wyprawach krzyżowych, która jest jednym z naczelnych osiągnięć polskiej powieści historycznej w dwudziestym wieku. Babka Sybilli, królowa Melisanda Jerozolimska, należy zaś do grona postaci odmalowanych przez Jarosława Iwaszkiewicza w „Czerwonych tarczach”, powieści o polskim krzyżowcu Henryku Sandomierskim, jednym z młodszych synów Bolesława Krzywoustego.
Warto na koniec podkreślić, że tłumacze biografii stanęli na wysokości zadania i zadbali o to, by nie wprowadzić zamieszania do tego tłumnego korowodu bladych cieni sprzed ponad ośmiuset lat. Jedną z bardzo nielicznych usterek tego przekładu na poziomie językowym jest fraza ze strony 43 – „poziom śmiertelności niemowląt był wówczas [w XII wieku] tak wysoki, że żadne z nich mogło nie dożyć pierwszych urodzin” – gdzie zamiast „żadne” powinno być „każde”.
Książka:
Helen J. Nicholson, „Sybilla Jerozolimska” [tak na okładce i grzbiecie, ale na karcie przedtytułowej: „Sybilla, królowa Jerozolimy”, a na tytułowej: „Sybilla, królowa Jerozolimy 1186–1190” – bibliografowie będą mieli mały problem], przekład Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2024, seria Biografie Sławnych Ludzi.