Były wiceminister sprawiedliwości z Suwerennej Polski, Marcin Romanowski, mówił wczoraj w audycji Tomasza Terlikowskiego w radiu RMF o aresztach wydobywczych i nieludzkim traktowaniu osób zatrzymanych przez funkcjonariuszy obecnego „państwa bezprawia”.

Podał przykład księdza Michała O. z Fundacji Profeto, który miał wyprowadzać pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Ksiądz skarży się, że jest torturowany i poniżany przez funkcjonariuszy służby więziennej. Na jego słowa natychmiast zareagował Rzecznik Praw Obywatelskich, a premier Donald Tusk zapowiedział kontrolę postępowania wobec księdza. Natomiast szef ABW Rafał Syrysko przedstawił własną wersję wydarzeń – skrajnie różną od tej, którą przedstawił ksiądz.

Marcin Romanowski również spodziewa się aresztu, co przyznał w rozmowie z Terlikowskim. Jednak nie dlatego, że ma coś na sumieniu, tylko z powodu „wzmożenia sędziów” wobec „konserwatywnego polityka”. Mimo że, jak zauważył Terlikowski, sąd pierwszej instancji zachował się wbrew oczekiwaniom władzy. Wcześniej Romanowski bronił się, mówiąc, że zarzuty pod jego adresem są wymyślone, a nagrania, które mają być na nie dowodem – pocięte.

Prawem za bezprawie

Nie od wczoraj więzienia są „pełne niewinnych osób”, jednak w tym wypadku dochodzi jeszcze jeden dysonans poznawczy – Romanowski i jego obóz polityczny żyje w „państwie bezprawia”, chociaż jest rozliczany za stworzenie takiego właśnie państwa podczas rządów PiS-u.

Jednak obecna władza robi coś, czego poprzednia nie robiła – cofa się, kiedy nie ma pozwolenia instytucji sądowych na swoje działania. A obóz PiS-u tego nie robił. Wyroki TSUE uznawał za nieważne, sprzeczne z Konstytucją (za sprawą podporządkowanego sobie Trybunału Konstytucyjnego), a kiedy polskie sądy orzekały nie po jego myśli, stworzył instytucje dyscyplinujące sędziów, podważał kompetencje sądów albo ignorował ich wyroki, jak to było z tymi wydawanymi przez TK sprzed przewodnictwa Julii Przyłębskiej.

Sąd nie zgadza się na zatrzymanie, prokuratura uwalnia

Sekwencja wydarzeń w sprawie Romanowskiego wyglądała więc następująco. Romanowski został zatrzymany w związku ze śledztwem w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, a prokuratura wnioskowała o trzymiesięczny areszt. Następnego dnia sąd rejonowy dla Warszawy-Mokotowa odmówił wydania zgody na aresztowanie. Zrobił to pod wpływem interwencji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE). Romanowskiego, który należy do ZPRE, zdaniem tej instytucji chroni jej immunitet.

Prokuratura uwolniła więc Romanowskiego. To jest właśnie ta istotna różnica w działaniu obecnych i poprzednich rządzących – kiedy na przykład TSUE wydawał orzeczenie, na podstawie którego należało przywrócić do pracy sędziego odsuniętego od orzekania przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego (uznaną przez TSUE za nielegalną), sędziego nie przywracano. To tylko jeden z przykładów niewykonywanych wyroków.

„Wypuszczony” nie oznacza „bezprawnie zatrzymany”

Brak zgody sądu na aresztowanie Romanowskiego nie oznacza jednak, że należy uznać z całą pewnością jego zatrzymanie za bezpodstawne, a słowa o „państwie bezprawia” za prawdziwe. Prokuratura, wnioskując o zgodę na areszt, opierała się na opiniach ekspertów prawnych. I we wtorek złożyła zażalenie na decyzję sądu. Rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak argumentował, że sąd nie przeprowadził własnej analizy prawnej, a tylko oparł się na treści pisma z ZPRE. Natomiast prokuratura posiada kilka opinii, z których wynika, że ma prawo aresztować Romanowskiego, bo immunitet ZPRE go nie chroni. Dlaczego? Ponieważ mandat Romanowskiemu uchylił polski sejm. A mandat ZPRE Romanowski posiadał dlatego, że był polskim parlamentarzystą.

ZPRE zapowiada, że może rozważyć wniosek o uchylenie immunitetu Romanowskiemu, jednak rzecznik Prokuratury Krajowej twierdzi, że takiego wniosku na razie nie będzie – bo wystarczy, że polski sejm uchylił swój mandat. Gdyby nie został posłem, nie zostałby też delegatem do ZPRE – tak argumentuje prof. Andrzej Zoll.

Kiedy jednak będzie to konieczne, prokuratura zwróci się z wnioskiem do ZPRE.

Uzasadnione obawy Romanowskiego

Odmowa zgody sądu na areszt Romanowskiego nie oznacza też, że śledztwo w jego sprawie powinno zostać wstrzymane. Toczy się dalej, co potwierdził premier Donald Tusk.

Wszystko wskazuje więc na to, że obawy Romanowskiego są uzasadnione – jest prawdopodobne, że zostanie aresztowany. Ale nie dlatego, że jest konserwatystą, jak twierdzi, tylko dlatego, że jest między innymi podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i wyrządzenie szkody w mieniu Skarbu Państwa na ponad 100 milionów złotych.

Tekst ukazał się w ramach projektu dokumentującego proces przywracania państwa prawa, który Fundacja Kultura Liberalna realizuje dzięki wsparciu National Endowment for Democracy.

* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Serwis Rzeczypospolitej Polskiej / gov.pl