W piątek Sejm przegłosował projekt ustawy o rencie wdowiej. Jest to nowe świadczenie, które będzie przysługiwało emerytowi w wyniku śmierci małżonka. Obok własnej emerytury będzie wówczas otrzymywać 15 procent (od 2025 roku) albo 25 procent (od 2027 roku) emerytury osoby zmarłej. Według oryginalnego obywatelskiego projektu ustawy wysokość renty była dwukrotnie wyższa, jednak została ograniczona z powodu wysokich kosztów budżetowych. Po zmianach koszt ma wynieść 11,9–15,8 miliarda złotych w 2027 roku. Ze świadczenia skorzystają około 2 miliony osób. Renta była postulatem Lewicy, wpisanym do umowy koalicyjnej. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Odbić emerytów PiS-owi
Patrząc politycznie, renta wdowia ma dwa przeciwne znaczenia. Z jednej strony, jest to próba wprowadzenia przez nowy rząd projektu korzystnego dla starszego pokolenia. Jest to istotne, ponieważ wśród najstarszych wyborców dominują zwolennicy PiS-u. W październikowym artykule na temat programu przyszłego rządu przekonywałem, że na dłuższą metę „potrzebne jest osłabienie identyfikacji między wyborcami PiS-u a partią PiS. Nowy rząd powinien prowadzić politykę będącą w interesie ogromnej większości wyborców PiS-u, aby stało się jasne, że emocje wobec wyborców i emocje międzypartyjne to dwie różne rzeczy”.
Dwie fundamentalne grupy wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego to osoby starsze i mieszkańcy wsi. Jak dotąd rząd Donalda Tuska próbował przyjąć przyjazną postawę wobec rolników, popierając ich postulaty skierowane przeciwko Zielonemu Ładowi w czasie protestów na początku roku. Sygnałem wysłanym w kierunku rolników ze strony Koalicji Obywatelskiej była również propozycja kandydowania w wyborach parlamentarnych z listy KO dla Michała Kołodziejczaka i przyznanie mu funkcji wiceministra rolnictwa. Takie działania nie przyniosły jednak jak dotąd efektu – według badania exit poll, w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyraźnie ponad połowa rolników poparła PiS, czyli podobnie jak w przeszłości.
Wprowadzenie renty wdowiej jest próbą wykonania podobnego ruchu, skierowanego do najstarszych wyborców. W czasie rządów PiS-u obniżono wiek emerytalny, a także wprowadzono dla emerytów świadczenia dodatkowe w postaci trzynastek i czternastek, które obecna władza utrzymała (czternastka została zmniejszona do oryginalnie planowanej kwoty – w zeszłym roku wypłata była wyższa ze względu na pomyłkę słowną Jarosława Kaczyńskiego na wiecu).
Aktualnie trzynastkę otrzymują raz do roku wszyscy emeryci w równej kwocie – wynosi ona ponad 1600 złotych netto. Z kolei czternasta emerytura wynosi maksymalnie 1400 złotych netto, przy czym pełną kwotę otrzymają osoby o emeryturze poniżej 2900 złotych brutto, a powyżej tego progu jest proporcjonalnie zmniejszana – wcale nie otrzymają jej osoby, które mają emeryturę powyżej 5500 złotych brutto. Łączny koszt obu świadczeń to ponad 25 miliardów złotych, czyli skala jest porównywalna z projektem renty wdowiej.
Jeśli jednak chodzi o politykę wizerunkową, koalicja ma jeszcze pole do działania. Obecnie nie całkiem wiadomo, czyim sukcesem jest uchwalenie renty wdowiej – a zatem nie wiadomo też, na kogo właściwie emeryci mieliby przerzucić swój głos. Również ograniczenie wysokości renty w ostatniej chwili, w toku prac sejmowych, ogranicza możliwość odtrąbienia wielkiego sukcesu politycznego i głośnego wskazywania, że nowy rząd prowadzi politykę na rzecz osób starszych. A to byłoby pomocne, gdyby koalicja rzeczywiście chciała zmienić schematy głosowania w grupie emerytów. Z kolei PiS skrzętnie wykorzystało okazję, żeby zaproponować kwotę świadczenia w wysokości 60 procent emerytury zmarłego małżonka, a nie 25 procent.
Młodzi nie protestują
W tym miejscu trzeba jednak zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy. Bo, z drugiej strony, można powiedzieć, że projekt renty wdowiej to kolejna forma uprzywilejowania starszego pokolenia. Doszło wręcz w tej sprawie do licytacji między partiami. Ustawę poparło 425 posłów, czyli prawie wszyscy. Przeciwko głosowało jedynie dwóch posłów Konfederacji, a dziesięciu z nich wstrzymało się od głosu. Minister pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk określiła ją jako „największy projekt socjalny koalicji rządzącej”.
Z pewnością ustawa narusza ogólne zasady systemu emerytalnego, który opiera się na składkach odkładanych przez przyszłych emerytów, jak również jego stabilność, pogłębiając tendencję do uznaniowego kształtowania wysokości emerytur. W odpowiedzi można by stwierdzić, że celem projektu jest większa sprawiedliwość – ale ustawa nie została sformułowana w taki sposób, żeby w rzeczywistości tak było; świadczenie otrzymają wszyscy, niezależnie od sytuacji majątkowej, przy czym maksymalna wysokość renty najpewniej będzie ograniczona do trzykrotności emerytury minimalnej (5,4 tysiąca złotych). W takim razie program może mieć znaczenie godnościowe albo solidarnościowe – odpowiadające na tragiczne zdarzenie, jakim jest śmierć współmałżonka – tyle że wtedy wciąż nie jest jasne, na jakiej zasadzie państwo wybiera grupy, które należy wesprzeć godnościowo albo pomóc w trudnych okolicznościach. Dlaczego starszym, a nie młodszym?
W tym miejscu dochodzi zatem okoliczność praktyczna, że kierowanie programów politycznych do starszych obywateli ma duży sens wyborczy, ponieważ tych wyborców jest liczbowo dużo. Tymczasem wyborców najmłodszych jest mało – więc mają oni niewielką siłę przebicia. Wyobraźmy sobie, że ktoś proponuje przeznaczyć podobne pieniądze na projekt kapitału na start dla młodych na 18. rok życia. Ekonomista Marcin Piątkowski proponował tego rodzaju świadczenie, w wysokości 25 tysięcy euro, wypłacane przez Unię Europejską na 18. urodziny, ułatwiające start w dorosłość. Cóż, w sferze polityki nikomu taki pomysł nawet nie przejdzie przez myśl.
Mimo to, projekt renty wdowiej nie spotkał się z ogólną krytyką. W istocie, znikomy opór młodych wyborców przeciwko kolejnemu tak hojnemu programowi dla osób najstarszych wydaje się zastanawiający. Tymczasem łatwo przedstawić argument, że w warunkach niskiego wieku emerytalnego i rosnących dodatkowych świadczeń emerytalnych, to właśnie na młodszych wyborcach będzie spoczywać większy ciężar utrzymania państwa. W konsekwencji być może jest to kolejne pole, na którym młodszych wyborców będzie kusić Konfederacja.
* Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: freerangestock.com