Akcja „Siódmego niebka” rozgrywa się w epoce PRL-u, na osiedlu w Nowej Hucie, gdzie symboliczna parkowa ławeczka staje się centrum mikroherstorii. Składają się na nie opowieści grupy przyjaciółek pochodzących z różnych warstw społecznych. Katalizatorem ich zindywidualizowanych procesów dojrzewania jest główna bohaterka, Haśka. Jej narracja niczym nić Ariadny łączy intymne, zmysłowe, migotliwe znaczeniowo, czasami tragiczne, a czasem przełomowe wydarzenia z życia bohaterek. Dzięki temu powstaje mapa sekretnych przeżyć uznawanych za specyficznie dziewczęce, które w kulturze patriarchalnej są mocno stygmatyzowane. Do dziś każe się dziewczynkom/dziewczynom/kobietom przemilczać prywatne herstorie. 

Herstorie – narracje specyficznie dziewczęce i kobiece

W „Siódmym niebku” dotyczą one poznawania własnego ciała, pierwszych kontaktów seksualnych, skomplikowanych emocji, które definitywnie przekreślają etap dziecięcej niewinności, wzbudzając szereg sprzecznych odczuć względem płci własnej i odmiennej. Smakowanie samych siebie w sferze uczuć i namiętności zostaje przez Ryrych przedstawione w sposób brutalnie prawdziwy, ale i liryczny. Niebko – niewinna zabawa dziewczynek – urywa się i zastępuje ją studium dojrzewania dziewcząt. Pisarka odkrywa wiele dziewczęcych sekretów, przemilczeń, „brzydkich” wspomnień, które stają się elementami wspólnej, niewypowiedzianej herstorii obarczonej wstydem. Dziś te parkowe dziewczyny to babcie, które opowiedzą wnuczkom o swoich niebkach – ostatnich bastionach niewinności – lecz żadna nie wspomni o gwałcie, wpadce, aborcji, próbie samobójczej, podłości i obojętności rodziców. Żadna nie opowie o strachu przed stygmatyzacją społeczną, porzuceniem przez ukochanego, przemocą psychiczno-fizyczną w najbliższym otoczeniu, odtrąceniem przez rodzinę, byciem traktowaną jako obiekt seksualny oraz tania siła robocza. Matrycę przeżyć babek definiuje kulturowo narzucone przedmiotowe ich traktowanie, które w nie wrosło i wiąże im usta. Tylko Haśka odważnie opisuje mikroświat koleżanek jako spuściznę dla potomnych.

Trauma jako owoc przemilczanych herstorii

Osobnym wątkiem w tej powieści, doskonale wpisanym w szeroko omawiany motyw straumatyzowanego młodzieńczego ciała i młodzieńczej psychiki, są losy Roberta, kolegi dziewcząt, który ma przemocowego ojca i milczącą, wystraszoną matkę. Chłopak zgodnie z hippisowską modą nosi długie włosy będące dla niego sposobem na wyrażenie siebie oraz swojej filozofii życiowej. Ojciec Roberta przyjeżdża do domu z pracy w Związku Radzieckim i wychowanie syna postrzega jako okrutną tresurę. Którejś nocy napada na chłopaka i brutalnie ścina mu włosy, a potem goli głowę syna na łyso. Rozpacz Roberta jest ogromna, opis jego cierpienia fizycznego i psychicznego symbolicznie przyrównać możemy do gwałtu. Wsparciem dla zapłakanego, półnagiego, okaleczonego chłopca są przyjaciółki, szczególnie Haśka, która znajduje go ukrytego w piwnicy. 

Jego potrzeba przemilczenia drastycznych scen z nocy jest doskonale zrozumiała dla przyjaciółki wyczulonej na zasznurowaną kulturę wstydu. Zapewne dlatego decyduje się obnażyć oprawcę Roberta publicznie i wykrzyczeć mu w twarz, że dokonał makabrycznego gwałtu na psychice własnego dziecka i nie zostanie mu to nigdy przebaczone. Haśka wpada w furię, w wulgarnych słowach przeklina wyrodnego ojca Roberta. Jej krzyk jest ostrą, ekspresyjną, dramatyczną formą niezgody na pogwałcenie czyjejś niewinności, zniszczenie godności ludzkiej, a także wyrażeniem bólu nad utratą czegoś wzniosłego, subtelnego, wyjątkowego, czego nie można odzyskać. Dla Roberta to koniec relacji z ojcem, który zamiast wykazać się wrażliwością wobec delikatnej natury syna, okazał się barbarzyńcą. Ten incydent pokrywa warstwa wstydu, niezrozumienia Inności chłopaka, która pozostaje w sferze tabu.

Dramatyczne konsekwencje tabuizowania herstorii

Ostatnią opisaną w powieści walką Haśki z przemocowym systemem rodzinnym i społecznym, który jest tajemnicą poliszynela i o którym uparcie się milczy, jest próba wyzwolenia licealnej koleżanki, Basi, spod wpływu maltretującego ją ojca, kojarzącego się Haśce z gestapowcem. Dziewczyna idzie do domu Basi i konfrontuje się z oprawcą, niestety pozostaje sama na polu bitwy. Nawet szkoła nie jest w stanie pomóc Barbarze. W finale powieści, kiedy młodzież bawi się na studniówce, widzimy Basię w zaparowanych okularach, samotną w pokoju, z rozpaczą patrzącą na ciemną ulicę w rozchylonych skrzydłach okna. Ten złowieszczy obraz stanowi mroczny eufemizm, niedopowiedzenie tragedii, która wydarzy się już poza tekstem i którą wnikliwy czytelnik intuicyjnie przeczuwa.

Odwilż herstoryczna

W finale symboliczny gorset nakazów społecznych pęka i Haśka czuje, że jej wolny umysł oraz wolne ciało stają się dla niej źródłem przyjemności. Dziewczyna emancypuje się, samorealizuje, pięknie śpiewa, szyje oryginalne ubrania, wyróżnia się na tle grupy wyglądem, ale także sposobem bycia i osobowością. Nie tylko obserwuje rzeczywistość, rozmyślając o bliskich jej osobach oraz o tych, którzy mają na nie negatywny wpływ, ale przede wszystkim wyraziście komentuje problemy rodzin mieszkających na osiedlu, twardo stając po stronie pokrzywdzonych. Dziewczyna dba tak samo o własną autonomię, jak o podmiotowość przyjaciół, z którymi chodzi do szkoły oraz dzieli osiedlowy mikroświat. Plotki, którymi żyją hipokryci i obłudnicy (a takich niemało zarówno pośród młodych, jak i starych) zbywa milczeniem i nie przesądza o ich prawdziwości. Sama czuje się obca/inna/odmienna, pamięta bowiem dzieciństwo, kiedy na osiedlu nazywano ją bękartem, ponieważ nie miała ojca, a jej mama była intelektualistką, rozwódką, ateistką i należała do partii. 

Dojrzewająca Haśka wie, że to nie dzieci wymyślają okrutne obelgi, lecz uczą się ich od sfrustrowanych, niedowartościowanych, nieszczęśliwych rodziców, którzy mowę nienawiści o bliźnich usłyszeli z kolei w swoich domach, będąc dziećmi. I tak kultura wstydu, zaszczucia, upodlenia przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Haśka i jej matka były na ustach wszystkich, lecz zniewagi i upokorzenia mała Haśka znosiła w milczeniu. Te doświadczenia paradoksalnie ją umocniły i uodporniły na ferowanie fałszywych wyroków o ludziach. Z czasem zupełnie naturalnie przyszło jej być asertywną i stawać na czele grup walczących o lepsze jutro dla osób słabych i zagrożonych. Haśka nauczyła się też, że warto wybaczać samej sobie, mieć apetyt na życie, czerpać z niego garściami i dzielić się pięknem z bliskimi. Nie wstydzić się tego, kim się jest i jak „tka” się własną herstorię. Pacyfistyczne, hippisowskie nastawienie do świata dało jej siłę, dzięki której niejednokrotnie szła na barykady, aby walczyć z niesprawiedliwością. 

„Siódme niebko” to niezwykła i przejmująca książka. Katarzyna Ryrych ponownie udowadnia, jak antropologicznie wrażliwe są jej opowieści i jak głęboko wnikają w naszą psychikę. Do tych mikroherstorii czytelniczki będą wracać, próbować je oswoić, zrozumieć działania bohaterek, mierzyć się z ich porażkami i traumami, ale też zwycięstwami i sukcesami. Wierzę, że po przeczytaniu tej powieści dziewczęta młodego pokolenia nabiorą ochoty na zrobienie własnego niebka oraz na intymną rozmowę z własnymi babciami o tym, jak przed laty wyglądało to niezwykle trudne, bolesne i brutalne przeobrażanie dziewczynki w dziewczynę i na końcu w kobietę.

Książka:

Katarzyna Ryrych, „Siódme niebko”, wydawnictwo Butterfly (Ibis), Warszawa 2024. Proponowany wiek odbiorcy: 15+

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.