Szanowni Państwo!
Minął rok od wyborów, które zawróciły Polskę z drogi ku autokracji. Władzę stracili populiści, a zdobyła koalicja partii prodemokratycznych.
Choć nastąpił niewątpliwy przełom, bo został przerwany proces niekonstytucyjnego zmieniania ustroju państwa, to nie można powiedzieć, że demokracja i praworządność w pełni wróciły.
Po pierwsze, wciąż nie działają prawidłowo najważniejsze instytucje sądownicze. Upartyjnione przez PiS Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa czy Sąd Najwyższy nie zaczęły działać prawidłowo wraz z odejściem PiS-u od władzy. Obsadzeni wadliwie sędziowie wciąż tam są i wywołują chaos w państwie – wydają uchwały, wyroki, decyzje, których nie uznaje rząd, ale uznaje i powołuje się na nie PiS.
Tym samym powstało złudzenie dualizmu prawnego i zawłaszczenia instytucji przez nową koalicję. Rok po przełomie praworządność w instytucjach sądowych wciąż nie jest obecna w pełnym wymiarze, co prowadzi do napięć politycznych, również wewnątrz samej koalicji.
Po drugie, styl rządzenia PiS-u, generowanie pewnych lęków społecznych czy sposób odpowiadania na inne wymusił też określony styl rządzenia na koalicyjnym rządzie Donalda Tuska. Styl, który bywa daleki od tego, czego można było oczekiwać od ekipy idącej po władzę pod hasłami praworządności.
Najnowszym przykładem jest zapowiedź Donalda Tuska dotycząca zawieszenia prawa azylowego. Wzbudziła ona słuszne oburzenie nie tylko organizacji zajmujących się prawami człowieka, ale po prostu obywateli, którzy oczekiwali, że Polska wraca do grona państw trzymających się pewnych wartości i dotrzymujących zawartych traktatów. „Kultura Liberalna”, wraz z innymi redakcjami i organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, podpisała się pod oświadczeniem apelującym do premiera o porzucenie tego pomysłu.
Ta zapowiedź Tuska odpowiedziała jednak na lęki innych. Premier najwyraźniej oszacował, która grupa jest liczniejsza i która będzie lojalna w czasie wyborów prezydenckich. Stąd też zapewne jego słowa o ochronie przed obcymi, które można odebrać jako podsycanie lęków przed migrantami – zupełnie tak, jak robiło to PiS.
Inne utrudnienia, które sprawiają, że nie widać przełomu w takiej skali, na jaką niektórzy mieli nadzieję, pochodzą od prezydenta Andrzeja Dudy, który sam jest współtwórcą kryzysu praworządności i politycznym przeciwnikiem obecnej większości parlamentarnej. A także biorą się stąd, że rządzi koalicja partii o różnych poglądach, natomiast podobnych celach – utrzymania poparcia swoich wyborców.
Wartość przełomu będzie można mierzyć także jego trwałością. Jeśli wybory prezydenckie wygra kandydat obecnej koalicji rządzącej, to będzie można spodziewać się poważniejszych zmian. Jednak to wciąż wizja niepewna – szczególnie że PiS utrzymuje mocną pozycję wśród wyborców. Niedawny sondaż dla „Gazety Wyborczej” pokazał, że wybory może wygrać Koalicja Obywatelska, ale nie mogłaby stworzyć większości nad PiS-em i Konfederacją. Przełom nie jest więc też pełny, dlatego że wciąż pozostaje zagrożony.
W nowym numerze „Kultury Liberalnej” piszemy o roku po wyborach, które oddaliły od rządów w Polsce populistów, ale nie sprawiły, że wszystko wróciło do normy.
Redaktor naczelny „Kultury Liberalnej” Jarosław Kuisz i członkini zarządu Fundacji Kultura Liberalna Karolina Wigura diagnozują Polskę w sytuacji postpopulizmu po 15 października 2023 roku. Zastanawiają się, czy i na ile trwały może być demokratyczny przełom. „Celem obecnych rządów nie było wyłącznie doraźne sprzątanie po populistach, ale wzmocnienie instytucji państwa, poprawa sytuacji bytowej Polaków. Za to będzie rozliczany rząd Tuska. I nie ma mowy o taryfie ulgowej, choćby sto razy powtórzyło się, że w Polsce przed rokiem rozpoczął się nowy eksperyment polityczny: postpopulizm”.
Jan Tokarski, historyk idei i publicysta, pisze o zjawisku, które nazywa „momentem populizmu”. „Po zeszłorocznych wyborach «moment populizmu» nie został osłabiony, ale przeciwnie, jedynie się nasilił. Do jego istoty należy normalizacja logiki stanu wyjątkowego, kiedy sięganie po pozaprawne środki w celu rozwiązywania kolejnych kryzysów stanowi konieczność lub, w najlepszym razie, pokusę”.
Politolog, socjolog i stały współpracownik „Kultury Liberalnej” Ben Stanley pisze o stanie przejściowym, w jakim Polska znalazła się po 15 października 2023 roku. „Nieliberalne rządy spowodowały trwałe zmiany w oczekiwaniach społecznych dotyczących roli i możliwości demokracji. Tworzą one strukturalne ograniczenia dla kolejnych rządów. To zmusza Donalda Tuska do zrównoważenia liberalno-demokratycznych zasad z populistycznymi żądaniami społeczeństwa”.
Zapraszamy też do wysłuchania podkastu Jarosława Kuisza z historykami, profesorami Antonim Dudkiem i Adamem Leszczyńskim – który wkrótce będzie dostępny na kanale „Kultury Liberalnej” na YouTubie i na innych platformach.
Życzę dobrej lektury,
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”