Chińskie dążenie do zdobycia władzy nad „zbuntowaną prowincją”, jak w Pekinie określany jest Tajwan, prowadziło w mijającym roku do nieustannych napięć na wodach otaczających wyspę. Chiny wielokrotnie demonstrowały na wodach Cieśniny Tajwańskiej swój morski i powietrzny potencjał bojowy.
Dla Chin suwerenność Tajwanu to mrzonka
Demonstracje siły miały przekonać Tajpej, iż suwerenność Tajwanu jest jedynie snem części miejscowych elit politycznych, a przyszłość wyspy to bycie częścią Chin. Problem w tym, że Tajwan ma nie tylko silną armię, lecz także amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa. W ostatnim roku Pekin testował siłę tego sojuszu wspomnianymi wcześniej demonstracjami.
Tajwan jest dla Pekinu ważny nie tylko ze względów historycznych. Wyspa przez lata zdobyła pozycję najważniejszego producenta skomplikowanych półprzewodników, kluczowych dla branży nowych technologii. Z kolei Chiny dysponują złożami metali ziem rzadkich, czyli surowcami koniecznymi do ich produkcji. Zasoby te w połączeniu z przemysłem Tajwanu wywróciłyby geopolityczny stolik nie tylko w regionie, ale i na świecie.
Z kolei chińskie dążenia do przejęcia kontroli na wodami Morza Południowochińskiego mają na celu władanie zarówno zasobami ropy i gazu, które kryją się pod dnem obu akwenów, jak i zasobami morskiej fauny, w które wody tych mórz są obfite. Jednostronne uznanie obu akwenów za chińskie wody terytorialne oznaczałoby przejęcie przez Chiny kontroli nad jednymi z najważniejszych na świecie morskich szlaków komunikacyjnych.
Rozwój imperialnych planów Pekinu
Nie wydaje się, by w nadchodzącym, 2025 roku Pekin zrezygnował z chęci realizowania swoich imperialnych planów. Budowanie wojskowych przyczółków Chin na Wyspach Paracelskich oraz na archipelagu Spratly wyraźnie potwierdza ekspansjonistyczną politykę Pekinu oraz chęć objęcia, w nieodległej przyszłości, pozycji hegemona światowych wód.
Trudno przewidzieć, czy próby siłowego przejęcia kontroli na obszarami leżącymi w sferze zainteresowania Pekinu wystąpią w najbliższych miesiącach. Polityka chińska realizowana jest z perspektywą długoterminową, ale Amerykanie, na czele z Donaldem Trumpem, uważają Chiny za największe wyzwanie dla amerykańskiej dominacji na świecie. Należy spodziewać się, że temperatura sporu pomiędzy tymi potęgami będzie rosnąć.
Indie i Chiny – spokój na szczycie
Rok 2024 przyniósł uspokojenie sytuacji na linii granicznej pomiędzy Indiami i Chinach w Himalajach Ladaku. Po ponad trzech latach napięć obie strony uznały, iż kontynuowanie konfliktu granicznego na wysokości ponad czterech tysięcy metrów nad poziomem morza nie ma większego sensu. W wyniku kilkunastu rund rozmów doszło do wypracowania porozumienia, w myśl którego strony zobowiązały się do przestrzegania wytyczonej przed laty linii rozdziału, oraz do wzajemnego informowania się o ruchach wojsk w jej pobliżu.
Nie oznacza to jednak, że himalajski konflikt graniczny został już ostatecznie uregulowany. Istnieje bowiem wiele rozbieżnych interesów pomiędzy obu stolicami, a spory graniczne to jedynie wierzchołek góry lodowej. Co prawda i z Pekinu, i z New Delhi płyną zapewnienia, iż w Azji jest miejsce dla dwóch regionalnych potęg, ale praktyka pokazywała, iż były to jedynie rytualne zaklęcia, za którymi kryła się twarda rywalizacja i bezwzględna walka o wpływy.
Nie wydaje się, by w 2024 roku zarówno Chiny, jak i Indie odniosły w owej walce o wpływy na kontynencie azjatyckim jakieś spektakularne sukcesy. Kraje Azji Południowo-Wschodniej odnosiły się z rezerwą do chińskiej Inicjatywy Pasa i Szlaku, widząc w tym projekcie przede wszystkim instrument służący budowaniu chińskiej dominacji w regionie. Podobnie zresztą indyjska inicjatywa otwarcia się na kraje Azji Południowo-Wschodniej nie zaowocowała spektakularną intensyfikacją relacji handlowych i politycznych Indii z państwami tego regionu.
Wojna w Birmie, chaos w Bangladeszu, radykałowie w Afganistanie
Pewien rodzaj stagnacji w relacjach obu mocarstw regionalnych z mniejszymi sąsiadami był zapewne efektem politycznych i militarnych turbulencji ich sąsiadów. W Birmie/Mjanmie nadal trwa wojna domowa pomiędzy wojskami samozwańczej junty wojskowej, a armiami mniejszości etnicznych. Mimo wielu sukcesów osiągniętych przez te armie w walce z oddziałami wiernymi juncie wojna pozostaje nierozstrzygnięta.
Z kolei sąsiadujący z Indiami Bangladesz był sceną wielotysięcznych protestów antyrządowych, które zakończyły się ucieczką byłej premier Sheikh Hasiny do Indii. Obecne władze Bangladeszu żądają wydania byłej premier, co dla New Delhi stanowi dyplomatyczny i prawny problem. Afganistan rządzony przez Talibów, radykalne rozumienie przez nich Szariatu oraz wprowadzane restrykcyjne prawa, to wszystko nie ułatwia regionalnym potęgom relacji z tym krajem.
Indonezja i Filipiny – rosnące potęgi
W sytuacji rywalizacji pomiędzy regionalnymi mocarstwami w azjatyckiej grze zaczęli zyskiwać na znaczeniu nieco mniejsi gracze aniżeli indyjski słoń i chiński smok. Co więcej, gospodarka chińska spowolniła, a inwestorzy zachodni zaczęli przenosić swą produkcję do innych krajów. Z tego powodu mniejsze kraje regionu odnotowały lepsze wskaźniki wzrostu. Na wyróżnienie zasługują tutaj Indonezja i Filipiny.
Indonezja, ze swoim potencjałem ludnościowym (ponad 270 milionów ludzi), zróżnicowanymi relacjami handlowymi i szerokim napływem inwestycji od lat buduje swoją pozycję w regionie. Z kolei wzrost pozycji Filipin to między innymi efekt intensyfikacji relacji handlowych, a także inwestycji zagranicznych, szczególnie z krajów takich jak Stany Zjednoczone i Japonia. Rośnie również rola tego kraju w światowym łańcuchu dostaw.
To pokazuje szerszy trend, który charakteryzuje cały region. Za wzrost potęgi gospodarczej Azji nie odpowiadają już wyłącznie Chiny, Japonia czy Indie. Pozostają one potęgami, z którymi muszą się liczyć wszyscy światowi gracze, ale coraz większą rolę odgrywają mniejsze kraje.
Azja Centralna – cień dawnego hegemona
Warto w tym miejscu wspomnieć o Azji Centralnej. Dla państw tych rok 2024 charakteryzował się delikatnym balansowaniem pomiędzy relacjami z Chinami i Indiami z jednej strony oraz Federacją Rosyjską z drugiej. Widoczna była chęć stopniowego uniezależniania się Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu od wpływów Rosji, przy jednoczesnej obawie przed zantagonizowaniem północnego sąsiada.
W grze o kraje Azji Centralnej widoczne były kraje zachodnie, nie należy jednak przeceniać znaczenia tych relacji. To Moskwa, dawny hegemon regionu, wciąż rzuca cień na państwa powstałe po upadku Związku Sowieckiego. Uwolnienie się od starych powiązań gospodarczych z Rosją pozostaje wyzwaniem.
Wojna może zmienić wszystko
Według raportu Asia Power Index 2024 wyniki gospodarcze ostatniego roku wskazują, iż może być on początkiem nowego ładu w Azji. Okresu, w którym mniejsze gospodarki, budowane na zasadach bardziej zrównoważonych i elastycznych, niż na przykład chińska, zaczną zdobywać przewagę. Hegemoniczna pozycja Pekinu będzie zależała w dużej mierze od tego, czy rozwój kontynentu azjatyckiego będzie przebiegał w warunkach pokoju i unikania konfliktów zbrojnych na dużą skalę.
W przypadku wojny wywołanej przez Chiny o Tajwan lub Morze Południowochińskie albo zbrojnego konfliktu wywołanego przez Rosję dążącą do odbudowy dawnego imperium w Azji Centralnej wszelkie prognozy mogą okazać się niewiele warte.