Marcin Pałasz to jeden z autorów najchętniej zapraszanych przez biblioteki oraz szkoły w całej Polsce na spotkania wokół tworzonej przez niego od 2012 roku serii o adoptowanym psie Elfie (do tej pory powstało dziewięć tomów). Popularność cyklu wynika z przekonania dzieci, że prawdziwa ludzko-zwierzęca przyjaźń istnieje i często przerasta nasycone skomplikowanymi emocjami relacje między ludźmi. Dzięki serii o Elfie na przestrzeni lat wyraźnie zmieniło się na lepsze nastawienie dzieci i dorosłych wobec zwierząt. Pisarz od pierwszego tomu traktuje Elfa podmiotowo, jak przyjaciela i powiernika, z którym może konie kraść (lub wcinać ulubiony Elfi przysmak – suszone krewetki). Autor i Elf są nierozłączni w życiu codziennym i w świecie opowieści. Pałasz podkreśla, że wielokrotnie bezinteresownie i z wielkim oddaniem pomagali sobie w trudnych sytuacjach, co przedstawiają kolejne tomy. Atutem serii są znaczniki autobiograficzne oraz smaczki z prywatnego życia tej dwójki i ich rodziny. Budzą one społeczny entuzjazm i ochotę na dogłębne poznawanie charakterów i osobowości bohaterów oraz śledzenie zaczerpniętych z życia perypetii. 

Niezwykła więź między zwierzęciem towarzyszącym a człowiekiem

Książki o Elfie i Dużym są pełne humoru, niespodziewanych gagów, inteligentnych kontentów, ale też tajemnic, zagadek, tropów kryminalnych, suspensu, multinastrojowości, oswojonej codzienności i zdarzeń niezwykłych, które wiodą do oryginalnych finałów. W „Elfach” poruszane są też wartości wyższe, wiele mówi się o empatii, wrażliwości, dobru, miłości czy rodzinie międzygatunkowej. Dlatego wśród dziecięcych czytelników przygód Elfa narasta dobrze ugruntowany i zracjonalizowany trend, jakim jest pragnienie opieki nad żywym stworzeniem. Cykl mocno akcentuje, że zwierzę towarzyszące nie jest zabawką i prezentem, jak również wzbudza w czytelnikach chęć zdobywania wiedzy o trudnościach dotyczących ludzko-psiej relacji. Pisarz zaznacza, iż dążenie do bycia cierpliwym wobec zwierzęcia to długi proces. Nazywa go długofalową strategią wzajemnego oswajania, czyli behawioralnego, emocjonalnego i społecznego docierania się dwóch indywidualności: ludzkiej i nie-ludzkiej.

Tego rodzaju proces nie zawsze przychodzi z łatwością, w końcu adoptowane zwierzęta mają swoją przeszłość i traumy, o których trudno im zapomnieć. Autor zapewnia jednak, że końcowy wynik wzajemnego oswajania jest wspaniały, a człowiek i pies stają się bratnimi duszami. Pałasz wielokrotnie opowiadał, że Elf nadał sens jego życiu. Pisarz poprzez literaturę oraz spotkania z dziećmi zaszczepia w nich nowy sposób patrzenia na zwierzęta – humanitarny, równościowy, zbudowany na obustronnym uczuciu miłości. Sam często mówi Elfowi, że go kocha i zachęca do podobnych wyznań dzieci, które mają zwierzęta. Proponuje też rozmowy i zabawy ze zwierzętami, dzięki którym czują się one dowartościowane i ważne jak przystało na członków rodziny. 

Elf rozumie ludzkie słowa i odwzajemnia się Dużemu rozmową, tyle że w psim języku. Kto zna mowę ciała psów, wie, że uczucia zwierzęcia towarzyszącego są postrzegane jako najbardziej bezinteresowny rodzaj miłości. Sądzę, że nieustający zachwyt dzieci nad fenomenem Elfa wynika z zespolenia dobrej energii pomiędzy czytelnikami a twórcą. Marcin Pałasz pisze kolejne tomiki z miłości do Elfa, a dzieci bogate w intuicję widzą w nich emocjonalną prawdę, której w lekturze chcą doświadczać. Dlatego Elf we współczesnej polskiej literaturze dla dzieci stał się symbolem nieśmiertelnej więzi, jaka może zaistnieć między psem a człowiekiem. 

Karnawałowa historia kosmicznych i ziemskich psio-ludzkich perypetii

Nowy, ósmy tom serii zatytułowany „Elfie, mamy problem!” rozpoczyna się świąteczną wyprawą nad morze do Świnoujścia. Podróż okazuje się ciekawa, choćby dlatego, że w nocnym pociągu, tuż obok kabiny Dużego, Młodego i Elfa, tajemna grupa warzy bigos, którego zapach przenika wszystkie przedziały. Elf jest zachwycony koncepcją spożycia bigosu, kuszetkami, promem, zimową plażą oraz smakowitymi muszelkami i martwymi meduzami. O podniebienie Elfa dba także pani Kasia, właścicielka budki z rybami, którymi karmi psiego głodomora. Od dawna wiadomo, że Elf jest mistrzem uwodzenia sprzedawców, którzy jak zaczarowani obdarowują go tym, czego (psia) dusza zapragnie.

Piękno świątecznego Świnoujścia widzimy oczami wyobraźni, spacerując na długie dystanse z Dużym i Elfem. Każdy z nich toczy wewnętrzny monolog, dzięki czemu wyciszamy się i wraz z nimi celebrujemy tę niezwykłą noc. Wyjątkowy nastrój towarzyszy wieczerzy wigilijnej, w której biorą udział pisarz, Młody, Elf i czytelnicy. Pałaszowi udaje się namalować ciepłą atmosferę Świąt z kolędami, prezentami, również dla Elfa. Autor ma dar do opisywania codzienności tak, jakby była realizmem magicznym. Czasami fabuła spowalnia, a czytelnik delektuje się każdą rozmową, każdym żartem, każdym zapadającym w pamięć dobrym wydarzeniem. Czytelnicy doznają też niezwykłego wzruszenia, kiedy otula ich mgiełka serdeczności tak charakterystyczna dla pióra Marcina Pałasza.

Szczególnym doświadczeniem okazuje się rendez-vous z dzikiem, które Duży okrasza żartem – swoistym katalizatorem buzujących emocji ludzko-psiej rodziny. Co ciekawe, zarówno pisarz, jak i Młody mają poczucie winy z powodu dzika: „ – Trochę mi go żal – bąknął Młody […]. Znaczy tego dzika. W sumie to jest u siebie, w lesie… A my jesteśmy intruzami” [s. 38]. Tego samego zdania jest Pałasz: „[…] masz rację, w stu procentach. To człowiek jest gatunkiem inwazyjnym. Przecież to ich teren…” [s. 39]. Autor nigdy nie rezygnuje z prozwierzęcych dyskusji, w których delikatnie uświadamia czytelnikom prawa zwierząt oraz zachłanność człowieka doprowadzającego do rozregulowania ekosystemów, wymierania gatunków, degradacji natury i niszczenia klimatu.

Jeśli w kosmos, to tylko z psem!

Rewelacją tomu jest nagroda wygrana przez pisarza – lot w kosmos z osobami bliskimi! Organizatorem tej kosmicznej odysei jest amerykański miliarder i zapalony fan serii o Elfie. Na jego farmie w Teksasie nasza trójka spędza czas przed lotem w kosmos. Ich uwaga skupia się między innymi na sztucznej inteligencji, która nadzoruje każdy detal w opływającym złotem domostwie. Prawdziwym american dream dla chłopaków staje się jednak zwiedzanie amerykańskich parków krajobrazowych. Kiedy nadchodzi dzień wylotu, Duży, Młody i Elf są zafascynowani możliwym spotkaniem z kosmitami, lewitowaniem i zgłębieniem materii kosmosu ze wszystkimi członkami wyprawy. Pisarz zgrabnie wykorzystuje klasyczne motywy grozy, sensacji i suspensu, jakie mogą zaistnieć na pokładzie statku kosmicznego, aby dodać wyprawie pikanterii. Krótko i dosadnie można objąć je słynnym cytatem: „Houston, mamy problem!”. Co wydarzy się podczas lotu? Jak skończy się ta przygoda? Czy ktoś próbował zaprzepaścić kosmiczną odyseję i dlaczego? Śledzenie perypetii związanych z tą kosmiczną draką pozostawiam czytelnikom, którzy nie tylko rozwiążą intrygę, lecz także dowiedzą się sporo o astronomii, statkach kosmicznych i frywolnym zachowaniu psa w kosmosie.

Czytelnikom spodoba się, że powieść łączy adrenalinę wywołaną wywrotowym lotem w kosmos z kołysanką morskich fal, spacerami po plaży, a także odnajdywaniem złotego środka między niebem i tym, co nad nim, a pachnącym, szeleszczącym piaskiem, czyli trzymającą nas w pionie ziemią.

Książka:

Marcin Pałasz, „Elfie, mamy problem!”, il. Katarzyna Kołodziej, wyd. Literatura, Łódź 2024.

Proponowany wiek odbiorcy: 7+

 

Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.