Szanowni Państwo!

Kiedy przed ostatnimi świętami „Gazeta Wyborcza” złożyła czytelnikom życzenia dobrze chronionych granic, wywołała… oburzenie. Mogłoby się wydawać, że takie słowa nie powinny budzić kontrowersji, jednak w związku z tym, co robią Sejm, rząd i służby mundurowe w sprawie granicy polsko-białoruskiej – budzą. 

Migranci są przedstawiani jako ci, którzy atakują granicę i pełniących przy niej służbę żołnierzy. W domyśle – są nam wrodzy. Środki, które trzeba przedsięwziąć, mają chronić nas przed tym niebezpieczeństwem, muszą więc zawieszać dotychczasowe prawa europejskie i polskie. To sytuacja nadzwyczajna, w której tylko nadzwyczajne działania władzy mogą być skuteczne.

Przy tej i innych okazjach o Donaldzie Tusku mówi się, że rządzi jak populista. Czy jednak obecny rząd, sprawując władzę w warunkach postpopulizmu, z konieczności przyjmuje niektóre cechy populistyczne, czy taki już po prostu jest? A może to, że premier z taką łatwością posługuje się hasłami populistycznymi, nie wynika z tego, że zawsze taki był?

Kolejne pytanie jednak brzmi – jaki? Aby to nazwać, warto ustalić, czym jest populizm, jakie są jego cechy, rodzaje i definicja. Z czego wynika? Czy populistyczny trend na Zachodzie jest reakcją na nierówności wynikające z kapitalizmu lub na defekty liberalizmu, czy też wypchnięcie pewnych głosów poza debatę i tym samym wykluczenie z niej różnych grup społecznych?

Był to temat dyskusji w programie redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej” Jarosława Kuisza i Adama Leszczyńskiego, dyrektora Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza, w którym gościła profesor University of Nottingham Agata Bielik-Robson. Jeśli jest to udziałem partii Donalda Tuska i wszelkich, które można nazwać „postępowymi”, sił w III RP, to jest to odpowiedź na pytanie, dlaczego populiści wygrywają. Warto jednak jeszcze ustalić, czy ci, którzy sprawują po tych populistach i z nimi w opozycji władzę, stają się albo już się stali populistami.

Analizując więc działania rządu w związku z kryzysem humanitarnym przy granicy polsko-białoruskiej, można zapytać, czy jest to rząd liberalny. Bo czy liberał może zawiesić prawa człowieka, zamykając ludzi w leśnej pułapce między dwiema armiami albo zawieszając prawo do azylu? 

Granica jest dobrym kazusem do rozmowy o potencjalnym populizmie obecnej władzy. Dlatego na tym przykładzie próbujemy odpowiedzieć w najnowszym numerze „Kultury Liberalnej” na pytanie – czy Tusk jest już populistą, czy na razie tylko go udaje?

Profesor Ben Stanley, politolog specjalizujący się w populizmie i stały współpracownik „Kultury Liberalnej”, pisze: „Stale powracającym pytaniem w ostatnim roku jest to, czy rząd Donalda Tuska stał się populistyczny. Dyskusja jest burzliwa, jednak pytanie nie jest nowe – można było je zadawać także za czasów pierwszych rządów Platformy Obywatelskiej”. Część jego odpowiedzi na to pytanie brzmi: „Mało kto w Polsce lub za granicą zaklasyfikowałby KO jako formację populistyczną, a koalicję jako przede wszystkim populistyczną w swoim charakterze. […] Jednak jednym z wniosków, jakie można wyciągnąć z pierwszego roku urzędowania koalicji – i widać, że Polska będzie zwiastunem zmian, których możemy spodziewać się w innych krajach – jest to, że partiom głównego nurtu coraz trudniej będzie uniknąć działania w trybie populistycznym”.

Publikujemy też, w ramach projektu Perspectives, dzięki któremu współpracują ze sobą różne redakcje państw Europy Środkowo-Wschodniej, reportaż słowackiej dziennikarki portalu Kapitál Anny Jackovej o ludziach, którym udało się przedostać przez granicę. Jej spojrzenie jest cenne, bo spoza Polski, jednak z państwa pod władzą populistów. Widzi to, co i niektórzy z nas dostrzegają – zawieszenie wartości humanitarnych w imię politycznych korzyści.

Jacková pisze: „«To jest Europa» – Sharaf, który uciekł przed wojną domową w Jemenie, wskazuje na swój kręgosłup złamany na płocie przy polsko-białoruskiej granicy. «Myślałem, że zależy wam na prawach człowieka». Kiedy na czele polskiego rządu stanął Donald Tusk, organizacje humanitarne miały nadzieję, że skończą się pushbacki i przemoc na granicy. Jednak według niektórych z nich sytuacja jest jeszcze gorsza. Premiera i ministrów oskarża się o to, że przyjmują retorykę skrajnej prawicy, żeby zdobywać polityczne punkty”

Krzysztof Renik, stały współpracownik „Kultury Liberalnej”, dziennikarz, który specjalizuje się w krajach Azji, rozmawia z kolei z twórczynią spektaklu „Mały doktor wrócił”. Spektakl powstał na podstawie serii rozmów z białostockim lekarzem kurdyjskiego pochodzenia, Arsalanem Azzaddinem, który zajmuje się ludźmi uratowanymi z lasu.

„Opowieść doktora Arsalana wychodzi poza taki podział, wychodzi poza nasze codzienne wojenki. To opowieść Kurda, który mi o tym, dlaczego w 1979 roku przyjechał do Polski, o tym, jak mu pomagano, by mógł skończyć studia medyczne i zrobić w Polsce doktorat. Jednocześnie mówi, dlaczego ludzie z jego kraju, z Iraku uciekają. […] 

Zdaniem bohatera spektaklu […] ludzie nie tyle potrzebują tam chleba, ile wolności i sprawiedliwości”. Mówi też, że doktor „nie tylko leczy, ale próbuje dotrzeć do swoich rodaków w Iraku i przekazać im informacje o tym, że wizy, które za niemałe pieniądze kupują od pośredników, są niewiele warte, że droga przez Białoruś wcale nie wiedzie do Unii Europejskiej, że rozmaici agenci ich po prostu oszukują. […] Mówi o biciu po stronie białoruskiej i pushbackach po stronie polskiej”.

Serdecznie polecam nasz Temat Tygodnia i zapraszam do czytania innych tekstów z nowego numeru „Kultury Liberalnej”.

Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, 

Zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”