Kiedy około dekady temu muzułmańscy fundamentaliści dokonywali kolejnych zamachów w europejskich stolicach, ich intencją było wzbudzenie przerażenia. Politycy i obywatele podkreślali, że nie dadzą się zastraszyć, a rządy wprowadzały restrykcyjne środki bezpieczeństwa na dworcach, lotniskach, przy popularnych atrakcjach turystycznych. Zmęczeni lękiem i restrykcjami obywatele wcale nie oczekiwali, że władze ich krajów zmniejszą środki ostrożności i jakoś dojdą do porozumienia z terrorystami.

Wojna nie zniknie

Kiedy jednak światu grozi Władimir Putin, liderzy europejskich partii populistycznych zyskują poparcie za to, że obiecują powrót do zwykłych relacji z Rosją. Zrobiła to na przykład kandydatka Alternatywy dla Niemiec na kanclerza Alice Weidel, obiecując w razie wygranej ponowne uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Byłoby to możliwe, gdyby spełniły się plany amerykańskiego biznesmena Stephena P. Lyncha, zwolennika Donalda Trumpa, który planuje zakup gazociągu, dzięki czemu będzie można go wyremontować.

Coraz więcej Europejczyków chce, żeby wojna rozpętana przez Rosję w Ukrainie zakończyła się nawet za cenę poważnych ustępstw Kijowa. Jakby nie brali pod uwagę tego, że wojna trwa już poza granicami Ukrainy. Ostatnie dni pokazują na to kolejne dowody. Premier Donald Tusk potwierdził amerykańskie informacje o tym, że Rosjanie planowali ataki terrorystyczne za pomocą sabotażu samolotów. Wcześniej w Polsce i innych państwach Europy wybuchały pożary, za które, według amerykańskiego wywiadu, również odpowiada Rosja.

W ubiegłym tygodniu natomiast: zespół do spraw dezinformacji działający przy Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich przedstawił raport na temat kremlowskiej dezinformacji. Dokument potwierdza, że jest ona narzędziem w wojnie polegającej na dążeniu do destabilizacji społecznej, tworzeniu podziałów, podważaniu zaufania do instytucji państwo, NATO, Unii Europejskiej. Dezinformacja ma wzbudzać niechęć do Zachodu, Ukraińców oraz innych narodowości, a także utrwalać przekonanie, że Rosja musi wygrać wojnę.

Elementem wojny dezinformacyjnej są też, według raportu, teorie spiskowe i pseudonaukowe, na przykład podważające zaufanie do szczepień. Skutki tych działań również widzimy w europejskich społeczeństwach, podobnie jak wzrost poparcia dla prorosyjskich populistów.

Woke na nowo

Nawet jeśli ta wojna nie zawsze przybiera postać zbrojnego ataku, to już bierzemy w niej udział – i ponosimy związane z tym konsekwencje. To ona częściowo odpowiada za wielkie przewartościowanie na Zachodzie. Jest elementem trendu, który z całą pewnością jest i będzie podsycany przez Putina. Polega on na wypieraniu się sensu zdobyczy społecznych takich jak równouprawnienie, inkluzywność czy poprawność polityczna – możemy go obserwować wśród nowych amerykańskich elit i wyborców Trumpa.

Ameryka Trumpa przeżywa właśnie coś w rodzaju ruchu neo-woke. Tym razem przebudzenie następuje ze snu o powyższych wartościach. Mark Zuckerberg, właściciel firmy Meta, która zarządza między innymi Facebookiem i Instagramem, ogłosił na przykład w podkaście Joe Rogana, że – prócz potrzeby rezygnacji ze sprawdzania prawdziwości informacji w serwisach Meta – czuje niedostatek męskiej energii w firmach technologicznych, co ma być powiązane z „kulturowym kastrowaniem firm”.

Przebudzenie Zuckerberga zapewne można powiązać z cyniczną chęcią zdobycia sympatii Trumpa. Jednak ważne jest to, że odwrót od czegoś, co można nazwać „wartościami Zachodu”, deklaruje ktoś, kto ma realny wpływ na świadomość ludzi na całym świecie poprzez algorytmy.

Przebudzenie ze świata, w którym istnieją prawa pracowników, mniejszości, prawa człowieka, przejawia już od dawna najbogatszy człowiek na świecie i właściciel między innymi portalu X, Elon Musk. Wkrótce jego wpływ na świat będzie jeszcze większy, bo Musk jest jedną z kluczowych postaci zaplecza Trumpa. Wkrótce może okazać się też, że teorie spiskowe MAGA zyskają status wiary oficjalnej i przewrót poznawczy w Stanach Zjednoczonych doprowadzi do regresu, z którego nie ma powrotu do znanego świata starych demokratów i starych republikanów.

Peter Thiel, miliarder, potentat technologiczny, współtwórca systemu PayPal, dawny współpracownik zarówno Muska, jak i Zuckerberga, już na to czeka – jak wynika z jego artykułu na portalu pisma „Financial Times”. Thiel sugeruje w nim, że internet odmienił świat jak rewolucja francuska. Cieszy się z tego szczególnie w kontekście wygranej Trumpa i wierzy, że nareszcie będzie można swobodnie rozmawiać, przekraczając wyznaczone przez ostatnie dekady granice publicznej konwersacji (na przykład na temat pandemii).

Trump i Putin

Amerykański trend, wzmacniany przez wojnę dezinformacyjną Putina, będzie bardzo trudnym testem dla bezpieczeństwa Europy. Nie tylko fizycznego, ale i mentalnego.

Nowy ruch konserwatywnego woke jest przeciwny ideałom liberalnej demokracji, które stanowią jedną z podstaw Unii Europejskiej. Plany „nowych przebudzonych” są więc bliskie temu, co powtarza otwarcie i podprogowo Putin w swojej wojnie dezinformacyjnej – że dekadencka, zdemoralizowana, zepsuta cywilizacja zachodnia upada i czas na nowe wartości.