Beatty proponuje historię dość klasyczną w swoim założeniu. Mieszkanka ośrodka dla sierot Highground gdzieś w Karolinie Północnej (lokalizacja inspirowana miejscem zamieszania autora), Sylvia Doe, od lat nie może znaleźć swojego miejsca poza jego granicami. Jak przedstawia swoją bohaterkę autor: „[m]iała już trzynaście lat i jeśli się na czymś znała, to właśnie na uciekaniu” [s. 8] oraz „[…] była tą, która nigdzie się nie wybierała” [s. 126]. Inaczej niż można by się było spodziewać po miejscu przeznaczonym dla porzuconych dzieci, bohaterka uwielbia placówkę opiekuńczą, położoną wśród lasów i polan, a co najważniejsze – jest bardzo przywiązana do koni zamieszkujących pobliską stadninę. Niejednokrotnie, ku zmartwieniu dotychczasowych opiekunów, ucieka z przydzielonych jej domów tymczasowych, pragnąc za wszelką udowodnić, że to właśnie Highground jest jej prawdziwym domem. Wraz ze „swoją” klaczą Jastrząbką i opiekunem koni Masonem czuje się bowiem najlepiej – walka o zachowanie tego układu staje się zatem dla Sylvii misją numer jeden.
Co niesie rzeka
Podczas kolejnego już dramatycznego (w czasie wyjątkowo silnego huraganu) powrotu z domu tymczasowego do Highground Sylvia zostaje wystawiona na ciężką, bo dość nietypową próbę: rzeka okalająca placówkę wychowawczą wylała z koryta, odcinając drogę do domu ukochanym koniom. Dziewczyna podejmuje karkołomną misję uratowania zwierząt, jednak nie to okazuje się dla niej największym wyzwaniem. Rzeka, oprócz spodziewanych zniszczeń, niesie ze sobą również rośliny i dzikie zwierzęta, których obecność z Karolinie Północnej jest zasadniczo niemożliwa (na przykład fluorescencyjne algi, jaguary, dawno wymarłe ptaki, a nawet trylobity). Co więcej, żywioł przynosi ze sobą również tajemniczego chłopca Jornę, imigranta z nieco innego świata, z którym losy dziewczyny mają się związać na dłużej.
Pytania o siebie
„Sylvia i powódź stulecia” to powieść przygodowa z elementami fantastyki, które zostają ujawnione dość późno w toku historii. Przez blisko połowię książki śledzimy przede wszystkim zmagania głównej bohaterki z tytułowym żywiołem, który, paradoksalnie, stopniowo przyczynia się do porządkowania skomplikowanych losów sieroty pragnącej sierotą pozostać. Dziewczyna wydaje się jednak mało zaradna, podejmuje nieustająco same złe decyzje, których konsekwencje zostają „magicznie” złagodzone przez szczęśliwe zbiegi okoliczności. Niemniej jednak, choć kataklizm sam w sobie niesie wiele szkód, a nawet śmierć, okazuje się zbawienny dla Sylvii, bo jednocześnie daje odpowiedzi na nurtujące ją od dawna pytania: „kim jestem?” i „skąd pochodzę?”, mające zresztą charakter uniwersalny, typowy dla literatury dziecięcej i młodzieżowej.
Zagrożenie ekologiczne
Ważnym kontekstem dla Beatty’ego zdają się zmiany klimatyczne. Ich przejawem jest nie tylko powódź jako jedna z licznych konsekwencji destrukcyjnych działań człowieka, lecz także pasja Sylvii związana ze śledzeniem i opisywaniem przyrody: szczególnie ptaków i kamieni, obecnych w ukochanych przewodnikach, których karty stanowią integralną część historii. W toku wydarzeń temat zmian zachodzących w przyrodzie na przestrzeni lat staje się wiodący – podczas wspólnej podróży Sylvii i Jorna, z rzeką odgrywającą rolę przewodniczki, młodzi bohaterowie mają okazję przekonać się na własne oczy, że skala tragedii ekologicznej spowodowanej przez człowieka jest absolutnie przerażająca. Choć poruszenie tego wątku, a tym bardziej uczynienie go głównym tematem powieści, niesie ze sobą ryzyko dydaktyzmu, Beatty w dość sprawny sposób prowadzi go z wykorzystaniem konwencji powieści przygodowej.
Jak zauważa sama Sylvia, Highground stanowi schronienie dla niechcianych dzieci i zwierząt [s. 29]. I ten motyw wydaje się dla powieści najcenniejszy. Nawet opis towarzyszący posągowi założyciela domu dla dzieci pośrednio potwierdza obserwacje dziewczyny: „Niech to miejsce – dziś i po wsze czasy – zapewnia podczas niepogody schronienie wszystkim nieszczęsnym duszom, przyniesionym tutaj przez fale przeciwności losu” [s. 118].
Poczucie przynależności
Mimo że Beatty nie przywiązuje do niej szczególnej uwagi, wyjątkowa relacja tych dwóch wykluczonych grup stanowi podstawę do szczęśliwej koegzystencji w ośrodku, który, w powszechnym przekonaniu, nie ma prawa być źródłem stabilności i poczucia bezpieczeństwa. Przynależność do miejsca i osób staje się dla amerykańskiego pisarza punktem wyjścia, które później zdaje się nieco umykać w toku narracji. Wielowymiarowość „Sylvii i powodzi stulecia” może być zarówno jej zaletą, jak i wadą – być może jednak niektóre wątki (jak choćby teoria czarnych dziur pojawiająca się, nieco zaskakująco, na końcu powieści) zostaną rozwinięte lub domknięte w kolejnych częściach, jeśli takowe oczywiście się ukażą. Na tym etapie mamy jednak do czynienia ze względnie zamkniętą historią, opowieścią ku przestrodze, ale też refleksyjną przypowieścią, dającą nadzieję, że nawet największa tragedia może zawierać w sobie zalążek bardzo potrzebnych zmian. Nawet w życiu dorastającego dziecka.
Książka:
Robert Beatty, „Sylvia i powódź stulecia”, przeł. Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025.
Proponowany wiek odbiorcy: 9+
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.