Szanowni Państwo!

Prawicowi populiści wygrywają w Polsce między innymi dzięki temu, że przejmują tereny nierozpoznane przez obóz liberalno-demokratyczny. Kiedy w 2015 roku PiS przejmowało władzę, cieszyło się poparciem „Polski powiatowej”, o której zapomniała Platforma Obywatelska. Teraz znowu mówi się o prawicowym słuchu społecznym. Koalicja Obywatelska odpowiada na to próbami naśladowania haseł populistów, zamiast przedstawiania własnych.

Od kilku tygodni w cyklu „Dwa cele na dwa lata” przedstawiamy propozycje stworzenia własnych, rozwojowych projektów. Wiedza o mechanizmach społecznych, które zachodziły w III Rzeczpospolitej, może odebrać paliwo populistom. Gdyby rządzący w 2015 znali przyczyny i skalę społecznej frustracji Polski lokalnej, być może PiS nie zdobyłoby władzy.

Transformacja polityczna i ekonomiczna to fenomen w historii Polski. Z krótką przerwą na II RP mamy za sobą ponad dwieście lat niewoli zakończonych rokiem 1989, kiedy Polska odzyskała suwerenność (o traumie utraty suwerenności i jej politycznych konsekwencjach pisze Jarosław Kuisz w książce „Strach o suwerenność. Nowa polska polityka”). Od tego czasu doświadczamy bezprecedensowego rozwoju gospodarczego i ustrojowego Polski. To ogromny sukces, ale i zmiana społeczna na wielu płaszczyznach. Znajomość tych procesów oraz ich skutków to pierwszy krok do prowadzenia skutecznej i dobrej polityki. I do tego, żeby hasła populistów traciły swoją moc.

Instytut Mazowieckiego

W nowym numerze „Kultury Liberalnej” publikujemy kolejny odcinek cyklu „Dwa cele na dwa lata”. Właśnie tyle zostało rządowi, żeby przeprowadzić ważne projekty rozwojowe bez blokad ze strony prezydenta. A prawicowy populizm wcale nie musi przejąć Polski we władanie po najbliższych wyborach parlamentarnych, jak wielu już przewiduje. „Nie dajmy się determinizmowi” – pisał w tekście otwierającym nasz cykl redaktor naczelny „Kultury Liberalnej” Jarosław Kuisz. I zachęcał do działania. 

Karolina Wigura, współzałożycielka i członkini zarządu Fundacji Kultura Liberalna, pisze dziś o celach, których realizacja może nie tylko odebrać moc populistom, ale i doprowadzić do zbudowania prawdziwej wspólnoty – z silną tożsamością i europejską orientacją. A mogłoby do tego dojść dzięki budowie Instytutu Trzeciej Rzeczpospolitej.

„Minęło 35 lat od początku wolnej Polski, a wciąż nie odbyły się szeroko zakrojone badania społeczne opisujące przemiany, które zaszły w tym czasie. A mogłoby to przyczynić się do lepszego zrozumienia społeczeństwa, które współtworzymy […] 

W Polsce powinien powstać Instytut Trzeciej Rzeczypospolitej im. Tadeusza Mazowieckiego. Zasadniczym celem tego ośrodka byłoby przywrócenie znaczenia III Rzeczypospolitej jako największego zbiorowego osiągnięcia Polek i Polaków we współczesnej historii Polski. 

Wokół tego osiągnięcia należy zbudować pogłębioną wiedzę na temat dynamiki historyczno-społecznej III RP, tak aby było możliwe użycie jej w powszechnej edukacji. Na tym osiągnięciu należy oprzeć tożsamość otwartej, demokratycznej i proeuropejskiej Polski oraz mobilizację społeczną wokół obrony tych wartości w dobie prawicowego populizmu”. 

Informacja w sieci

Drugi cel to cyfrowa komunikacja na temat III RP. Podział polityczny prowadzi do różnej oceny momentu założycielskiego obecnej Polski, czyli będących efektem obrad przy Okrągłym Stole wyborów 4 czerwca 1989 roku. Część prawicy prawomocność tych obrad oraz ich skutki kwestionuje. Część opisuje tak, że można to nazwać dezinformacją. 

Karolina Wigura pisze: „Najważniejszym globalnym zjawiskiem w demokracji jest dziś przejście do polityki opartej na nowych mediach (media społecznościowe, AI). […] W epoce turbulencji fundamentalna jest zmiana sposobu budowania pola politycznego oraz współpracy ze społeczeństwem obywatelskim. Z tego punktu widzenia Instytut powinien zająć się budową cyfrowej komunikacji na temat III RP – od i dla nowych pokoleń Polaków”. 

W poprzednich odcinkach cyklu „Dwa cele na dwa lata” Jarosław Kuisz proponował stworzenie „kopuły Chrobrego”, która broniłaby nas przed rosyjskim atakiem z powietrza. I podwyżki dla nauczycieli, ale odczuwalne, konkretne, czyli „tysiąc dla belfra”.

Michał Boni, były minister pracy i pierwszy minister cyfryzacji, proponuje: „Pierwszy cel to przemiana modelu opieki zdrowotnej tak, by nareszcie i naprawdę służył pacjentom. Drugi to dopasowanie systemu edukacji do realnych potrzeb nadchodzącego świata, by przyszli pracownicy nie czuli się bezradni i niepotrzebni. Jest jeszcze trzeci cel – przygotowanie rynku pracy na zapaść demograficzną” .

Zapraszamy do dyskusji. Jesteśmy ciekawi pomysłów na ważne, rozwojowe projekty, które rząd miałby możliwość zrealizować dla dobra nas wszystkich. A nie tylko dla doraźnych politycznych korzyści.

Zachęcam też do czytania pozostałych tekstów w nowym numerze,

zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”, Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin