Dokładnie dwa lata temu terroryści z Hamasu dokonali rzezi w Izraelu. W ataku zginęło 1195 osób, z tego 736 izraelskich cywilów, w tym 38 dzieci, a 247 zostało uprowadzonych. W kazamatach Gazy wciąż pozostaje 48 zakładników, z których 20 ma być żywych. Był to najtragiczniejszy zamach terrorystyczny w historii tego kraju.
Izrael zmienia Gazę w miejsce niezdatne do życia
Odpowiedź również była bezprecedensowa. Izraelska armia zrzuciła na Gazę ponad 100 tysięcy ton bomb – więcej niż łącznie spadło na Drezno, Londyn i Hamburg podczas drugiej wojny światowej. 70 procent budynków w Gazie – w tym domów, szpitali i szkół – zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych. Zginęło ponad 66 tysięcy Palestyńczyków, w tym ponad 17 tysięcy dzieci. Ponad 870 z nich miało mniej niż rok.
Ponad 2 tysiące rodzin zostało w całości zabitych. Kolejne 5,6 tysiąca rodzin liczy dziś tylko jednego ocalałego członka. Szacuje się, że co najmniej 10 tysięcy osób wciąż znajduje się pod gruzami swoich domów. Ponad 138 tysięcy osób zostało rannych lub okaleczonych.
I chociaż prawdziwą liczbę ofiar poznamy dopiero po wojnie, to badacze sugerują, że obecne dane mogą być zaniżone. Dość powiedzieć, że Gaza cieszy się niechlubnym rekordem – najwyższym na świecie odsetkiem dzieci po amputacjach w przeliczeniu na mieszkańców.
Na miejscu panują tragiczne warunki humanitarne, wielu mieszkańców jest niedożywionych. Panowała tam klęska głodu, ponieważ Izrael celowo, przez 11 tygodni, blokował dostawy pomocy humanitarnej i używał głodu jako broni. Żaden szpital w Strefie nie funkcjonuje w pełni. Systematycznie burzone są szkoły, meczety, uniwersytety, budynki mieszkalne. Izrael nie wpuszcza też na teren Gazy żadnych międzynarodowych dziennikarzy.
Zwycięstwa regionalne, klęski moralne
W tym samym czasie na Bliskim Wschodzie doszło do rewolucyjnej zmiany równowagi sił – na korzyść Izraela i z jego aktywnym udziałem. W Syrii upadła krwawa dyktatura Baszara al-Asada, w Libanie Hezbollah przestał być realnym zagrożeniem militarnym, Hamas w Gazie został rozbity, a Iran został wyraźnie osłabiony przez izraelskie i amerykańskie naloty.
Jednocześnie pojawiła się kolejna już propozycja Donalda Trumpa, która miałaby zakończyć najkrwawszy etap tej wojny. Wstępnie poparł ją Izrael, Hamas, państwa Unii Europejskiej oraz kluczowe kraje arabskie.
Stanowi to więc nadzieję na pokój, jednak plan ma wiele potencjalnych punktów spornych i luk. A samo realizowanie go pod auspicjami Trumpa, jak wiemy z doświadczenia, może przypominać raczej grę w ruletkę, a nie realny proces pokojowy.
„Plan przewiduje, że islamiści mają złożyć broń, otrzymać amnestię i nie odgrywać żadnej roli w przyszłej politycznej organizacji Gazy. Sama organizacja nie zostanie jednak rozwiązana, a co dopiero uznana za zbrodniczą”, pisał w ostatnim felietonie Konstanty Gebert, stały współpracownik „Kultury Liberalnej”.
Dziś, w nowym numerze „Kultury Liberalnej”, podsumowując dwa lata wojny, pisze: „Niejasny jest też kalendarz i zasięg stopniowego wycofywania wojsk izraelskich, zakres rozbrojenia Hamasu i rola, jaką będzie mógł on odgrywać w powojennej Gazie. W odpowiedzi armia izraelska w Gazie ograniczyła się do działań czysto defensywnych, oczekując na wynegocjowanie ostatecznego porozumienia.
Hamas mógł decyzję o zakończeniu wojny podjąć wcześniej i zakończyć tym samym straszliwy rozlew krwi. Ale był on islamistom potrzebny dla celów propagandowych. Jak oświadczył 30 października 2023 roku przywódca organizacji Ismail Hanijja, zabity potem przez Mossad w zamachu w Teheranie: «potrzebujemy krwi kobiet, dzieci i starców»”.
Ludobójcza retoryka
Pokazuje to równie okrutny, co cyniczny sposób myślenia kierownictwa Hamasu. Ich działania skazały tysiące cywilów na śmierć, bo sieć budowanych przez lata pod Gazą podziemnych tuneli nie została udostępniona mieszkańcom, żeby mogli się w nich schronić.
Problem w tym, że podobnie skandalicznych wypowiedzi nie brak również ze strony najwyższych przedstawicieli Izraela – polityków, wojskowych, duchownych czy uczonych. Nawoływania do całkowitej eliminacji Palestyńczyków, zniszczenia Gazy; uznanie, że nie ma tam niewinnych, bo nawet dzieci w przyszłości staną się terrorystami, nie spotkały się z odpowiednio zdecydowaną reakcją.
Ludobójcza retoryka elit tego państwa, na czele z faszystowskimi koalicjantami premiera Benjamina Netanjahu, oraz działania izraelskiej armii w Gazie mają konsekwencje. „Izrael celowo wywołał głód w Strefie, blokuje pomoc humanitarną i medyczną. Wojsko wysadza szkoły, uniwersytety, atakuje szpitale. Żołnierze niszczą pola uprawne i szklarnie, zamieniając ten teren w miejsce niezdatne do życia. Dochodzi do masowych wysiedleń, a buldożery systematycznie niszczą całą infrastrukturę w Gazie — nie w walce, ale na kontrolowanych terenach, przy użyciu amerykańskich maszyn. Konkretni ludzie — ministrowie i generałowie — powinni stanąć przed sądem za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo” – mówił Rashid Khalidi, amerykańsko-palestyński historyk w rozmowie z Kulturą Liberalną.
Kolejne instytucje, w tym również izraelskie, przyznają, że Izrael dokonuje ludobójstwa Palestyńczyków. Uważa tak większość osób w krajach Unii Europejskiej, w tym również 70 procent Polaków.
Jednocześnie izraelskie społeczeństwo i politycy zdają się wypierać tę rzeczywistość. A rząd konsekwentnie łamie prawo międzynarodowe. Sam Netanjahu, jak pisał Gebert, „konsekwentnie i katastrofalnie, odmawiał sformułowania jakiegokolwiek politycznego projektu dla Gazy po izraelskim zwycięstwie. I może właśnie dlatego, że zwycięstwo to tak zdefiniował – i uwolnienie uprowadzonych, i zmiażdżenie Hamasu – było nieosiągalne”.
Izrael stawia się ponad prawem, naszym kosztem
„Prowadząc wojnę w Gazie w taki sposób, w jaki to robi, bombardując przy tym Liban, Syrię, Iran, Jemen, a ostatnio Katar, okupując Wschodnią Jerozolimę, Zachodni Brzeg Jordanu, Strefę Gazy, Wzgórza Golan, a od niecałego roku także kolejny kawałek Syrii, a na dodatek skrawki Libanu, Izrael nie tyle narusza prawo międzynarodowe, co działa tak, jakby w ogóle nie uznawał jego istnienia. Przynajmniej w odniesieniu do siebie”, pisze w eseju Marek Matusiak z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Nie trzeba powtarzać, że Izrael ma pełne prawo do obrony, ale i ono musi mieć swoje granice. Inaczej przyczynia się on do rozpadu międzynarodowego porządku, który od 1989 roku zagwarantował Polsce bezprecedensowy sukces gospodarczy, polityczny i społeczny.
„Wojna w Gazie i zachodnia bierność wobec niej wymywają także fundamenty tego, czym Zachód w ogóle jest. Ludobójstwa dokonuje państwo, które w co trzecim zdaniu odwołuje się do Zagłady. Następuje to z poparciem mocarstwa, które doprowadziło do powołania ONZ i stało za powszechną deklaracją praw człowieka. W tej sytuacji myślenie o Zachodzie w sposób taki jak dotąd staje się skrajnie trudne”, pisze dalej Matusiak.
Ofiara stała się katem
Możliwe, że plan Trumpa się powiedzie. Należy liczyć na to, że zatrzyma on rozlew krwi. Jednak ta wojna pozostanie z nami na długo. Izrael, chociaż zwycięski militarnie, stał się moralnym bankrutem. Przestał być państwem wyjątkowym – wyrzutem sumienia Zachodu, które w związku z koszmarem Zagłady mogło pozwolić sobie na więcej. Dla wielu stał się i na lata pozostanie katem.
W rocznicę 7 października oddajemy w Państwa ręce wyjątkowy numer. Znajdą w nim Państwo wspomniane eseje Konstantego Geberta i Marka Matusiaka, a także rozmowę obu autorów w naszym wideopodkaście, który opublikujemy jeszcze dziś. Paweł Jędral pisze o sukcesie flotylli Global Sumud, a Sylwia Góra w dziale „Czytając” prezentuje przegląd najciekawszej literatury palestyńskiej wydanej w Polsce. Wkrótce opublikujemy również tekst Marii Magierskiej, która zwraca uwagę na działania dezinformacyjne Izraela w sieci.
Trudno o życzenia miłej lektury. Ale jestem przekonany, że wszystkie te materiały będą dla Państwa wartościowe.
Jakub Bodziony,
zastępca redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”