Szanowni Państwo!
Mijają dwa lata od daty, kiedy Polacy, licząc na lepszą zmianę, odsunęli od władzy PiS. Rządząca koalicja nie spełniła jednak ich oczekiwań, co skutkowało przegranymi wyborami prezydenckimi. Przełomowych zmian więc nie będzie, bo nie da się ich przeprowadzić bez podpisów prezydenta pod przyjętymi przez Sejm ustawami.
To jednak nie oznacza, że nie da się nic zrobić. Przeciwnie – można optymistycznie przyjąć, że druga połowa rządów ma szansę być do połowy pełna. Mimo wetującego prezydenta rząd może rządzić – jak pokazał ostatnio minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, wprowadzając rozporządzenie, które likwiduje „Ziobrolotka”, czyli system losowania składów sędziowskich oparty o algorytm wprowadzony przez Zbigniewa Ziobrę.
Dotychczas ministrowie nie korzystali często z rozporządzeń jako narzędzia obchodzenia blokad prezydenckich.
Ostatnie dwa lata pokazały, że do wyboru jest rządzenie pozaustawowe albo kompletna nieskuteczność.
A ta doprowadzi do powrotu PiS-u do władzy. Rozporządzenia, oczywiście w granicach legalności, czy inne sposoby na przeprowadzanie zmian bez ustaw, popierają już nawet dawni przeciwnicy takich metod. Idealizm i pragmatyzm mogą być po tej samej stronie mocy.
Dwa cele na dwa lata
Są jednak i przedsięwzięcia możliwe do zrealizowania ustawowo. Takie, które prezydentowi Karolowi Nawrockiemu trudno byłoby zawetować, na przykład dotyczące bezpieczeństwa czy edukacji. W cyklu „Dwa cele na dwa lata”, który publikuje „Kultura Liberalna”, Jarosław Kuisz przedstawił właśnie dwie takie propozycje. Pierwsza to „kopuła Chrobrego”, czyli system ochrony przeciwrakietowej i przeciwdronowej. A druga to podwyżki dla nauczycieli, czyli „tysiąc dla belfra”.
Rządzenie niepowodujące rozczarowań, a modernizujące Polskę i podnoszące jej bezpieczeństwo nie opiera się tylko na tematach polaryzacyjnych. Nawet edukacja nie musi dzielić. Że może – pokazuje kolejny w dziejach III RP przykład, czyli edukacja zdrowotna, którą wprowadza do szkół ministra Barbara Nowacka i którą skutecznie oprotestowali księża z ambon. Że nie musi – pokazuje w naszym cyklu były minister cyfryzacji oraz były minister pracy Michał Boni, który pisze o podnoszeniu kompetencji cyfrowych uczniów . Można to zrobić z prezydentem i bez niego.
Rząd w ostatnich dwóch latach nie poradził sobie z nośnymi politycznie rozliczeniami PiS-u. W kolejnych dwóch latach może wprowadzić zmiany rozwojowe, wprowadzające Polskę na wyższy poziom w międzynarodowej konkurencji. I nie musi to być tylko CPK i atom, czyli inwestycje państwowe, które są też elementem walki politycznej. Rozwój może być neutralny, a i tak skokowy.
Inwestycje i zdrowie
W nowym numerze „Kultury Liberalnej”, na półmetku kadencji koalicji 15 października, były wicepremier i minister gospodarki Jerzy Hausner pisze, jakie cele rozwojowe może postawić sobie rząd na najbliższe dwa lata. „Potrzebujemy firm współtworzących nieustające zmiany technologiczne, w których pracownicy uczą się i są wydajni. Potrzebujemy też Narodowego Programu Zdrowia, w którym nacisk kładzie się właśnie na zdrowie, a nie tylko na leczenie chorób”.
Jeśli chodzi o edukację, to – jak argumentuje Hausner – nie ogranicza się ona tylko do szkoły. Pisząc o niej, ma na myśli samouczące się organizacje.
Firmy „innowacyjne, to takie, które uczestniczą w postępie technologicznym, ale nie tylko w tym sensie, że z niego korzystają. Rzecz nie w tym, żebyśmy wszyscy byli cyfrowymi użytkownikami, ale w tym, żebyśmy byli w jakimś zakresie współtwórcami nieustających zmian technologicznych”.
Wyższe kompetencje pracowników i wydajna praca przyczynią się do wzrostu gospodarczego i tego, że firmy będą więcej inwestować. Bo wzrost nie jest zależny tylko od wielkich (i spornych) inwestycji państwowych, ale też tych prywatnych.
Jeśli chodzi o zdrowie, to – jak podkreśla Hausner – ważne jest właśnie ono, a nie tylko leczenie. Nowoczesne państwo powinno dbać o to, by obywatele nie chorowali. Teraz skupia się na zaistniałych już chorobach.
To nie są wyzwania, w których trzeba piętrowych kalkulacji politycznych. To cele, do których trzeba kompetentnej pracy odpowiadającej na potrzeby nowoczesnego społeczeństwa. Obecna koalicja obiecywała takie rządy – i to właśnie dlatego dwa lata temu przed lokalami wyborczymi stały takie długie kolejki. Jeszcze ma szanse to zrealizować.
Zachęcam również tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, do przeczytania tekstu Karoliny Wigury, która w naszym cyklu proponuje utworzenie Instytutu Trzeciej RP im. Tadeusza Mazowieckiego: „Zasadniczym celem tego ośrodka byłoby przywrócenie znaczenia III RP jako największego zbiorowego osiągnięcia Polek i Polaków we współczesnej historii naszego kraju” – pisze i dodaje: „Drugi cel to budowa cyfrowej RP”.
Zapraszam Państwa również do czytania pozostałych tekstów w nowym numerze „Kultury Liberalnej”.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, zastępczyni redaktora naczelnego „Kultury Liberalnej”