Celem ekonomii zawsze było naprawianie świata – aby był on miejscem bardziej sprzyjającym rozwojowi ludzkości. Może to być dla Was zaskoczeniem. Wielu ludziom wydaje się, że ekonomiści w najlepszym razie zajmują się przewidywaniem kursów akcji, a w najgorszym – działaniem w interesie rządzących. 

Owszem, są i tacy. Zasadniczo jednak to nieprawda. Zakres ekonomii jest szeroki. Nie sprowadza się jedynie (czy nawet w znacznej mierze) do prognoz, rynku akcji, stopy bezrobocia i tym podobnych. Propozycje, które wysuwają ekonomiści, są niepozorne, lecz w istocie radykalne. Często koncentrują się na poprawie jakości życia najgorzej sytuowanych – aby nieść wolność biednym i uciśnionym, uczynić ich życie łatwiejszym do zniesienia, a przyszłość – jaśniejszą. 

Czym jest ekonomia? Skąd się wzięła? Jakie korzyści przynosi? Arthur Cecil Pigou (1877-1959), ekonomista z Cambridge, nazywany jest ojcem ekonomii dobrobytu. Sto lat temu podjął próbę udzielenia odpowiedzi na trzy powyższe pytania. Pigou zauważył, że celem niektórych dyscyplin naukowych jest nieść światło, innych zaś przynosić owoce. Te pierwsze dostarczają wiedzy, której pragniemy dla niej samej; drugie natomiast takiej wiedzy, która pomaga nam zmienić świat na lepsze. Jedne zaspokajają głód intelektualny; inne – pragnienie rozwoju, nie tylko społecznego. 

 

Pigou ekonomię jednoznacznie zaliczył do tej drugiej kategorii. Pisał: „To nie zdumienie, lecz raczej społeczny entuzjazm, który buntuje się przeciwko nędzy podłych ulic i bezradności uschłego życia, jest początkiem nauki ekonomicznej”. Podkreślał, że ekonomia narodziła się z frustracji nędzą i ubóstwem. 

Jej motorem jest pragnienie rozwoju społecznego, poprawa dobrobytu ludzkości, przez który w tym przypadku należy rozumieć powodzenie w życiu. Dobrobyt to wszystko, co dobre dla człowieka; coś, co on posiada, nie zaś to, kim jest.

W najbardziej podstawowym ujęciu zatem dobrobyt stanowi przedmiot ekonomii; to, czym się ona zajmuje. Jej głównym zadaniem jest poprawa dobrobytu gospodarczego, która w formułowanych przez ekonomistów zaleceniach politycznych wysuwa się na pierwszy plan. W idealnych warunkach owa poprawa to owoc ich ciężkiej pracy, a zarazem narzędzie oceny – papierek lakmusowy sukcesu lub klęski ekonomii. 

W oczach Pigou ekonomia jest więc przedsięwzięciem głęboko moralnym, a przy tym, jak często podkreślał, nauką przyrodniczą. Opisuje istniejący stan rzeczy, jak fizyka albo biologia. W przeciwieństwie na przykład do teologii nie mówi, jak świat powinien lub nie powinien wyglądać. Ekonomia sama w sobie nie zakłada – ani też nie powinna tego robić – że nędza i ubóstwo są złe. 

Pigou przytacza słowa wybitnego francuskiego pozytywisty i filozofa Auguste’a Comte’a: „Serce podsuwa problemy; intelekt je rozwiązuje”. Gdy serce słusznie zbuntuje się przeciw nędzy podłych uliczek i odrętwieniu uschłego życia, ekonomia może zasugerować, jak to naprawić. Pigou przyrównał ją do medycyny. 

Ekonomia należy do nauk przyrodniczych, co wynika z jej ukierunkowania na praktyczne problemy. Dąży do „wiedzy w celu uzdrowienia, jakie może ona pomóc sprowadzić”. Pigou uważał, że ma ona potencjał, aby uleczyć bolączki ludzkiego społeczeństwa, podobnie jak medycyna może uzdrowić ciało. Pisał to bezpośrednio po pierwszej wojnie światowej, kiedy wszystkie umysły zaprzątała potrzeba odnowy – tak jednostek, jak całego społeczeństwa.

Austriacki ekonomista Friedrich A. Hayek zgadzał się z nim całkowicie: „Zapewne prawdą jest, że analiza ekonomiczna nigdy nie była produktem oderwanej intelektualnej ciekawości przyczyn zjawisk społecznych, lecz natężonej chęci przebudowy świata, który wzbudza przemożne niezadowolenie”. Ambicja naprawy niedoskonałego świata pomaga wytłumaczyć szeroki zakres ekonomii. Rozumiem przez to zachowania i zjawiska, które mogą być problematyzowane przez jej praktyków. Ekonomia nie ogranicza się do pogoni za bogactwem oraz instytucjami służącymi jego akumulowaniu (takimi jak giełda). 

Jej granice są na tyle szerokie, aby objąć wszystko, czego potrzeba, by uczynić świat lepszym miejscem. Prawda, jest nauką przyrodniczą. Wyrasta jednak z żarliwej pasji naprawy świata, tak jawnie i dotkliwie niedoskonałego. 

Zadaniem ekonomii jest odbudowa tego świata – by stał się on lepszy niż ten zastany 

Pragnienie to łączy wszystkich ekonomistów, od prawa do lewa. Karol Marks wygłosił słynne słowa, że nie chodzi o to, aby interpretować świat, ale aby go zmienić.

Poprzednik Pigou, Alfred Marshall, nazwał ekonomię „badaniem rodzaju ludzkiego w jego codziennym życiu gospodarczym”. Sformułowanie to przypomina nam, że ekonomia to nie tylko wyższe ambicje i aspiracje ani też najniższe z popędów. Swojego zainteresowania nie ogranicza do pieniędzy i bogactw – choć zajmuje się również nimi. 

W rozumieniu Marshalla przedmiotem ekonomii są wszelkie ludzkie pragnienia, zachowania i działania związane z dobrobytem człowieka. Miał on nadzieję, że przy należytym wysiłku nie tylko ubóstwo, ale także ignorancja zostaną stopniowo wyeliminowane:

„Obecnie zaczynamy wreszcie przystępować poważnie do badania, czy konieczną rzeczą jest, aby istniały tak zwane klasy niższe: to znaczy, czy koniecznie musi istnieć duża liczba ludzi skazanych od urodzenia na ciężką pracę, dlatego, aby dostarczać innym ludziom rzeczy niezbędnych do subtelnego i kulturalnego życia – ludzi, którzy sami tymczasem byliby odsunięci od wszelkiego udziału w tym życiu przez swe ubóstwo i żmudną pracę”.

Marshall uważał, że możliwe jest wykorzenienie ubóstwa i ignorancji, a przy roztropnym stosowaniu nauk ekonomicznych powszechny dobrobyt leży w zasięgu ręki.

Silny wpływ wywarły również poglądy Lionela Robbinsa z London School of Economics. Jego Essay on the Nature and Significance of Economic Science (Esej o naturze i znaczeniu nauk ekonomicznych), wydany po raz pierwszy drukiem w 1932 roku, można uznać za najsławniejszą w dziejach publikację poświęconą metodologii ekonomicznej. 

Pisał w nim:

„Ekonomia jest nauką, która bada zachowanie człowieka jako relację pomiędzy celami a ograniczonymi środkami, dla których istnieją alternatywne zastosowania”.

Ekonomia opisuje zachowanie człowieka w warunkach rzadkości, tj. wówczas, gdy ludzkie pragnienia przekraczają dostępne zasoby. 

Dobrem rzadkim są pieniądze. Po opłaceniu czynszu pozostaje nam mniej pieniędzy na żywność. Po zakupie jedzenia natomiast pozostanie nam mniej pieniędzy na prezent dla matki lub męża. Pieniądz jest dobrem rzadkim nawet wśród superbogaczy. Żaden Musk czy Bezos nie jest w stanie jednocześnie zatrzymać, rozdać i wydać wszystkich swoich pieniędzy na kolejną próżną zachciankę. 

Dobrem rzadkim jest czas. Godzina przeznaczona na pracę to godzina odebrana ze snu. A każda przespana godzina skraca czas, który można by przeznaczyć na kino. Dobrem rzadkim jest także uwaga. Stale decydujemy, na co spożytkować jej ograniczone zasoby. Rządy również borykają się z problemem rzadkości. 

Dysponując ograniczonymi środkami, podobnie jak obywatele muszą decydować, jaką część z nich przeznaczyć na armaty, a jaką na masło – i na odwrót. Rządy mogą zaciągać pożyczki w celu sfinansowania wydatków deficytowych w sposób, który dla nas jest niedostępny. Dopóki jednak istnieją jakieś ograniczenia, dopóty mamy do czynienia z rzadkością.

W takich warunkach ani ludzie, ani kraje nie mogą w pełni zaspokoić swych dążeń

Muszą dokonywać kompromisowych wyborów – poświęcić jedno, aby uzyskać drugie. Wylegiwanie się w łóżku do późna pozbawia nas możliwości pójścia do pracy, dokończenia lektury powieści czy podziwiania wschodu słońca. Zakres tego kompromisu zależy od postawionych sobie zamierzeń i celów. Ekonomia niewiele ma tu do powiedzenia. Cele mogą być ambitne lub proste, materialne lub niematerialne itd. 

Ekonomiczny charakter wyboru wynika jedynie z samej konieczności kompromisu – poświęcenia jednej rzeczy w zamian za uzyskanie drugiej. Zaczytywanie się w przygnębiających wiadomościach z internetu pochłania czas, który można by spożytkować na czytanie książek. A kiedy wydatki na obronę narodową sięgają 10 proc. całości rozchodów budżetu federalnego, jak w Stanach Zjednoczonych, na wiele innych rzeczy nie wystarcza już środków.

Sfera ekonomii nie ogranicza się zatem do pieniędzy czy nawet dóbr materialnych.

Robbins zalicza do niej również kulturę i sztukę, wojnę i pokój, pracę i wypoczynek. Kiedy artyści tworzą sztukę, poświęcają swój czas, wysiłek i uwagę. Gdy politycy wypowiadają wojny, poświęcają życie innych ludzi. Kiedy jedno z rodziców pozostaje w domu z nowo narodzonym dzieckiem, poświęca część dochodów rodziny oraz poczucie równości, wynikające z podwójnych zarobków. Wynik tych wyborów będzie odzwierciedlał te poświęcenia. 

Robbins starannie doprecyzował, że ekonomia obejmuje nawet „pobłażliwość wobec tego, co w innych okolicznościach byłoby uważane za obrazę religii lub moralności”, czyli zasadniczo seks, narkotyki i rock’n’roll. Prostytucja, zażywanie narkotyków, tworzenie lub słuchanie muzyki to również wybory dokonywane w warunkach rzadkości. Podobnie jest, gdy społeczeństwo decyduje się na legalizację hazardu i marihuany. Wszystko to wchodzi w zakres ekonomii.

Wizje Pigou, Hayeka, Marshalla i Robbinsa walnie przyczyniły się do uformowania tej dziedziny nauki w jej współczesnej postaci. Ekonomia dotyczy wyborów jednostek w warunkach rzadkości – a także ich społecznych konsekwencji. Zajmuje się drobnymi decyzjami, które ludzie podejmują codziennie w odniesieniu do życia, zabawy i pracy. 

Jednocześnie dotyka też wielkich spraw: dlaczego niektóre kraje są biedne, a inne bogate? Jak przygotować się na groźbę katastrofy klimatycznej? Niezmiennie celem jest tutaj dobro ludzi – to, co nadaje wartość ich życiu – i doskonalenie świata, który zamieszkują. Ścisłe skupienie na jego naprawianiu odróżnia ekonomię od wielu innych dyscyplin.

Co niezmiernie istotne, w ekonomii nie chodzi tylko o to, aby zrozumieć, jak działa świat – lecz także o to, aby go zmieniać. Wyrosła ona z głębokiego rozczarowania jego kondycją i namiętnego pragnienia naprawy. W niczym nie przypomina bezstronnego i chłodno skalkulowanego projektu. Kieruje się nadzieją odbudowy lepszego świata, między innymi poprzez eliminację biedy i ignorancji, odległa jest od technokratycznego majstrowania na obrzeżach gospodarki. 

Obejmuje wszelkie ludzkie pragnienia i potrzeby, nie ograniczając się do instrumentalnej pogoni za pieniądzem. Słowem, ekonomia zajmuje się wszystkim, co pozwala ludziom wieść wartościowe, satysfakcjonujące, udane życie.

Nie oczekuję, że uwierzycie mi na słowo

Ta książka opowiada o tym, jak ekonomia może nam pomóc zbudować świat, w którym ludzie wiodą bogatsze, pełniejsze życie. Ekonomia spełnia swoje obietnice. Oferuje realne, praktyczne, oparte na twardych danych rozwiązania poważnych problemów, które mogą pomóc nam w życiu prywatnym, społecznym, biznesowym i politycznym. Rozwiązania te bywają idiomatyczne, innowacyjne i często nieintuicyjne. Odbiegają od innych, na przykład oferowanych przez pozostałe nauki społeczne i behawioralne.

Każdy rozdział poświęcony jest wielkiemu wyzwaniu, przed którym stoimy jako jednostki i społeczności. Przedstawia również propozycje ekonomistów, jak sobie z nim poradzić: jak położyć kres ubóstwu i nierównościom, jak stać się lepszym rodzicem, nie robiąc sobie krzywdy, jak zapobiec socjopatycznym zachowaniom, jak ocalić życie, jak stać się szczęśliwym, pokornym i bogatym, jak zbudować społeczność i oszczędzać zasoby itd.

Rozwiązania te nie sprawią bynajmniej, że w czarodziejski sposób świat nagle sam z siebie stanie się lepszym miejscem. Kto oczekuje magicznych zaklęć lub kryształowych kul, powinien skierować się do półki z literaturą fantastyczną (w której oczywiście nie ma nic złego). Najbliższym, a zarazem najbardziej praktycznym działaniem, na jakie możemy liczyć, jest zatem poszukiwanie rozwiązań na gruncie nauki. I tę właśnie obietnicę spełnia ekonomia. 

Twarde dane dają nam powód do podjęcia działania i oczekiwania zmiany. Rady ekonomistów oczywiście należy wdrażać ostrożnie i przede wszystkim z należytą etyką. Dotyczy to również wizji dobrego życia i społeczeństwa. Powiedziałbym, że należy je stosować również z myślą o estetyce. Skoro i tak budujemy lepszy świat, równie dobrze możemy go przy tym upiększyć – z pomocą poetów, malarzy i innych artystów

Podsuwane wskazówki mogą okazać się zaskakujące. Niektórzy ludzie oczekują od ekonomistów „rozwiązania” każdego problemu poprzez prywatyzację, deregulację lub liberalizację. Owszem, niekiedy istotnie proponują oni tego typu środki. Zdarza się jednak, że je aktywnie zwalczają. Konkretna rada będzie zależeć od problemu i jego kontekstu – nie wyłączając przy tym wartości, jakimi kierują się ludzie, których on dotyczy. 

Niektóre problemy ekonomiści woleliby rozwiązywać poprzez podniesienie podatków, przekazanie pieniędzy biednym, promowanie równości, nakłanianie do większej pokory lub umacnianie społeczności. Wspólną cechą tych wskazówek dotyczących sposobów postępowania jest to, że są one dalekie od konserwatyzmu rozumianego jako obrona status quo. Propozycje, które wysuwają ekonomiści, są niepozorne, lecz radykalne – a nierzadko wyzwalające. Często mają one na celu dobro tych najgorzej sytuowanych, nie tych bogatych i wpływowych. 

Można pokusić się o pytanie: „Czy to naprawdę ekonomia?”

Zakres problemów, którymi zajmują się ekonomiści – oraz sugerowanych przez nich rozwiązań – jest naprawdę szeroki. Odpowiedzią na to pytanie będzie zatem entuzjastyczne „Tak!”. Warto sobie przypomnieć, że ekonomia obejmuje wszystko, co wiąże się z dobrostanem człowieka. Czasami ludzie narzekają na „imperializm” ekonomistów – zawsze muszą oni wcisnąć swoje trzy grosze, mimo że nikt ich o to nie prosił. 

W znacznej mierze to domniemane szarogęszenie się wynika po prostu z szerokiego zakresu tematycznego ekonomii. To nie błąd; ekonomia po prostu tak ma. Zresztą najbardziej fascynujące są właśnie zagadnienia interdyscyplinarne. Ekonomia (i nie tylko ona) pełnymi garściami czerpie z psychologii, neuronauki i innych dziedzin, aż po literaturę i teologię.

Skąd ekonomiści wiedzą, które rozwiązania działają? Słuszne pytanie, szczególnie dzisiaj, kiedy media – te tradycyjne i te społecznościowe – zalewa fala „ekspertów” od wszystkiego. Podam Wam przykład, jak rozpoznać poważnych ekonomistów. W przeciwieństwie do części komentatorów, których mógłbym wymienić z nazwiska, nie biorą oni swoich rozwiązań z sufitu. 

Nie zdołam omówić wszystkich danych empirycznych, które legły u podstaw różnych rozwiązań. Przedstawię jednak ich źródła oraz argumenty przemawiające za uznaniem ich za właściwe.

Najważniejsze, aby zrozumieć narzędzia

Takie, którymi ekonomiści posługują się do badania i doskonalenia realiów gospodarczych. Mamy ich całe mnóstwo. Eksperymenty laboratoryjne, eksperymenty terenowe, badania oraz ankiety umożliwiają zbieranie danych na temat poglądów, preferencji i zachowań ludzi w najrozmaitszych okolicznościach. Ekonometria – statystyka dla ekonomistów – wyciąga z nich wnioski. Teoria oraz modele pomagają w odwzorowaniu obrazu świata, zapewniają podbudowę dla danych empirycznych i dostarczają wskazówek podczas wnioskowania. 

Liczba i stopień zaawansowania instrumentów, które ekonomiści wykorzystują do badania świata, nieustająco rosną. Do standardowego zestawu narzędzi włączono na przykład futurystyczne metody obrazowania mózgu, zapożyczone od neuronauki. Pozwalają nam, by się tak wyrazić, „zerknąć pod maskę” mózgu podczas dokonywania wyborów.

Do instrumentarium ekonomisty należy zaliczyć także określony sposób widzenia świata. Tak zwany ekonomiczny sposób myślenia to zbiór heurystyk czy też praktycznych zasad. Sama w sobie, heurystyka nic nie mówi o świecie. Wskazuje jednak, jak mamy do niego podejść. 

Jedna z ważniejszych każe nam postrzegać zjawiska społeczne jako niezamierzone, a być może także nieprzewidziane rezultaty indywidualnych wyborów. Niektórzy wszędzie doszukują się zmowy. Zwolennik teorii spiskowych zakłada, że każde wydarzenie jest konsekwencją czyjegoś przebiegłego planu. 

Ekonomista wie, że mnóstwo zjawisk społecznych zachodzi w sposób całkowicie nieplanowany. Inne heurystyki każą nam traktować ludzi jako równych, ważyć koszty i korzyści, zwracać uwagę na koszty alternatywne, myśleć długofalowo, dążyć do równowagi itd. Powiemy sobie jeszcze o tym, co te heurystyki oznaczają w praktyce, dlaczego przedstawiają właściwy sposób myślenia o wielu wyzwaniach, przed którymi stoimy, i jakie sposoby podsuwają, aby sobie z nimi poradzić.

Narzędzia ekonomii – zwłaszcza określony sposób myślenia – pomagają wyjaśnić, czym jest ekonomia, czym się zajmują ekonomiści i co wyróżnia proponowane przez nich rozwiązania. Studia ekonomiczne można wobec tego rozumieć jako zapoznawanie się z tym instrumentarium, a pełnokrwisty ekonomista to ktoś, kto biegle się nim posługuje. 

To właśnie jego konsekwentne stosowanie sprawia, że propozycje ekonomiczne są rozpoznawalne jako należące do ekonomii – nie do psychologii, socjologii, literatury itp. Tymczasem sama lektura tej książki sprawi, że znajdziecie się na dobrej drodze, by stać się ekonomistami – a może nawet już nimi jesteście?

A co nas to obchodzi?

Po co w ogóle interesować się ekonomią? Najbardziej oczywistym powodem jest to, że troszczymy się o siebie, innych ludzi, społeczności i świat, w którym żyjemy. To nie tak, że ekonomia potrafi udzielić odpowiedzi na każde pytanie i rozwiązać każdy problem – na pewno nie sama z siebie. Nie oczekiwałbym też od niej, że naprawi małżeństwo albo usunie z portek brzydkie plamy po piwie. Dopóki jednak jest w stanie pomóc nam doskonalić siebie, nasze życie, społeczności i świat – a naprawdę tak jest! – każdy ma powód, żeby choć liznąć jej nauk.

Pewnie nie zainteresują Was wszystkie problemy, które poruszam w tej książce. Być może nie ciekawi Was bogactwo ani szczęście – bo macie inne ambicje. W porządku. Nie zamierzam Was przekonywać, jak powinien wyglądać Wasz cel. Jestem jednak pewien, że przynajmniej niektóre problemy są dla Was ważne. 

Jeśli znajdzie się choć jeden, powinno zależeć Wam na znalezieniu jego rzeczywistego, dającego się wdrożyć i opartego na solidnej podbudowie naukowej rozwiązania. A jeśli nic z tego Was nie obchodzi – ani zmiana klimatu, ani szczęście, ani społeczność itd. – prawdopodobnie macie większe problemy niż opisane w tej książce.

Zdolność nauk ekonomicznych do wypracowywania rozwiązań – zamiast samego tylko zrozumienia problemu – ma szczególne znaczenie w czasach, w których bombardują nas doniesienia na temat wyzwań stojących przed ludzkością. 

Ekonomia może zaoferować okruch nadziei 

Tam, gdzie jej rozpaczliwie brakuje. Niektórzy po zapoznaniu się z faktami dotyczącymi zmian klimatycznych popadają w szczególny rodzaj bezsilności lub odrętwienia. Stan ten nazwano „depresją klimatyczną”. Inni deklarują podobne uczucia po lekturze danych na temat głodu, nierówności, zanieczyszczenia środowiska, dyskryminacji itp. To niepokojące zjawisko. 

Zdobywanie wiedzy na temat konkretnego wyzwania nie powinno zniechęcać nas do działania. Jeżeli po wysłuchaniu wyjaśnień naukowców ludzie wykazują mniejszą skłonność, aby rozwiązać problem, to jest to wina naukowców, nie ludzi. Nie twierdzę, że powinniśmy zaprzestać dyskusji o problemach. Uważam jedynie, że powinniśmy prowadzić ją w taki sposób, aby inspirowała do czynów. Pewnie nigdy nie myśleliście, by szukać pociechy w ekonomii. A jednak, jako dyscyplina w pełni ukierunkowana na dany problem i politykę, jak najbardziej może ją przynieść.

Jest jeszcze inny dobry powód, żeby zapoznać się z arkanami ekonomii: pozwala Wam ona ulepszyć i dostosować do ludzkich potrzeb możliwe rozwiązania danej bolączki. Polityka ekonomiczna wymaga aktywnego udziału społeczności oraz innych zainteresowanych stron. Same nauki ekonomiczne nie pozwalają wskazać, które z problemów są najbardziej palące. Do tego potrzeba serca (oraz filozoficznej refleksji). 

Ekonomia nie powie nic o tym, które z rozwiązań są dopuszczalne moralnie

Nie wskaże najważniejszych wartości ani czynników, które powinniśmy wziąć pod uwagę, robiąc bilans korzyści i kosztów. Stanie się swoją najlepszą wersją, dopiero kiedy otrzyma wsparcie społeczności. Nawet starannie przemyślana polityka ekonomiczna nie sprawdzi się w praktyce bez zgody tych, którzy mają być jej odbiorcami. A jeśli w ogóle ma zostać wdrożona, muszą ją zatwierdzić politycy oraz ich wyborcy.

Ekonomii warto się zresztą uczyć bez względu na wyznawane poglądy polityczne. Zwolennik prawicy odnajdzie w niej propozycje zgodne z tradycyjnymi koncepcjami. Zapozna się też jednak z argumentami na rzecz działań przypisywanych zazwyczaj lewej stronie – na przykład przekazywaniem środków ubogim. 

To samo dotyczy osób o lewicowych poglądach. Nie da się zbudować porządnego lewicowego społeczeństwa na czczych obietnicach. Trzeba jeszcze rozwiązać problemy związane z produkcją i dystrybucją. Ktoś musi wyprodukować zasoby, które przeznaczymy na pomoc biednym i uciśnionym. Rządzenie przyzwoitym społeczeństwem – takim, z którego można być dumnym – wymaga znajomości ekonomii.

Mam jednak dobrą wiadomość

Biorąc pod uwagę nasze położenie, nawet odrobina wiedzy może zaowocować znaczną poprawą zrozumienia. Krzywa uczenia się kogoś, kto dotąd nie miał okazji zapoznać się z działaniami ekonomistów, przyjmie dość strome nachylenie. Nawet drobny wysiłek może w krótkim czasie przynieść ocean nowej wiedzy. Jak mawiają ekonomiści: zapewni solidny zwrot z inwestycji.

A oto ostatni powód, dla którego warto się tym wszystkim przejmować. Dzięki wiedzy, czym zajmuje się ekonomia, możemy oceniać ją jako dyscyplinę. Nigdy nie cierpiała na brak krytyki. Adepci ekonomii od samego jej zarania spotykali się z potępieniem. Ich założenia były atakowane, wnioski odrzucano, a wpływy napotykały opór. 

Historyk William Oliver Coleman nazwał ten ruch antyekonomią. Antyekonomiści nie poprzestają na krytyce czy sprzeciwie wobec określonych teorii lub praktyk ekonomii, ale domagają się pogrzebania całego związanego z nią przedsięwzięcia, żeby zacząć od nowa.

Rzecz jednak w tym, że ekonomię poznaje się po jej owocach: jakim wyzwaniom stawia czoło i jakie problemy jest w stanie rozwiązać. Dopóki nie uzyskamy odpowiedzi na te pytania, nie będziemy w stanie stwierdzić, czy ekonomia jest dobra, czy zła.

A pytania te brzmią: „Co może zrobić ekonomia? Co jest w stanie nam dać?”. Moim zdaniem – niemało.

Spojrzenie w przyszłość

Z dziesięciu rozdziałów dowiecie się, w jaki sposób ekonomia może pomóc uczynić świat lepszym miejscem do życia – i bardziej sprzyjającym rozwojowi ludzkości. Poznacie rozwiązania dużych i małych problemów. Przekonacie się, że ekonomia może naprawić świat w podobny sposób, w jaki medycyna może uzdrowić ciało. Zobaczycie, dlaczego antyekonomiści są w błędzie. Poznacie narzędzia ekonomii, a przy okazji sami staniecie się ekonomistami. 

Pigou i jego koledzy mieli rację. Ekonomia nie jest doskonała, ale to i tak znacznie lepiej niż nic. Ekonomia jest nauką – tak jak fizyka. Można ją nazwać „nauką o moralności” i wcale nie będzie to oksymoron. Pomaga ona objaśniać i przewidywać rzeczy, które w innym wypadku stanowiłyby dla nas zagadkę. 

Mało tego! Podtrzymuje obietnicę poprawy jakości naszego życia i uczynienia świata szczęśliwszym, lepszym i bardziej sprawiedliwym dla nas i naszych dzieci. Jest to szczególnie istotne, jeśli chodzi o ludzi biednych i pozbawionych majątku – tych samych, których nędza skłoniła sto lat temu Pigou i jego kolegów do buntu.

Ekonomia naprawdę może ocalić świat.