Żydzi żyjący na terenach Związku Radzieckiego długo walczyli o prawo wyjazdu do Izraela. Pierwszej grupie ok. 100 tys. osób udało się wyemigrować jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Prawdziwy exodus nastąpił jednak po upadku ZSRR. W latach 90. i w pierwszych latach XXI wieku do Izraela przyjechało ponad milion rosyjskojęzycznych imigrantów z terenów byłych republik sowieckich. Ta olbrzymia grupa zwana Alija Russit (z hebr. termin „alija” oznacza imigrację do Izraela) zmieniła nie tylko krajobraz demograficzny kraju, powodując wzrost liczby ludności o 20 proc. w ciągu zaledwie dekady, ale miała znaczny wpływ na obsadę jego sceny politycznej.

W przeciwieństwie do pozostałych nowych imigrantów „Rosjanie” nie podjęli intensywnych wysiłków kulturowych, by wtopić się w główny nurt społeczeństwa izraelskiego. Wręcz przeciwnie – postanowili dopasować otaczającą ich rzeczywistość do własnych potrzeb. Większość z rosyjskich imigrantów, nawet wśród drugiego pokolenia, deklarującego przywiązanie do Izraela jako jedynej ojczyzny, przyznaje się do silnych więzi z kulturą, literaturą, a nawet polityką Rosji – w wyborach prezydenckich w 2012 r. w 13 komisjach wyborczych na terenie Izraela głosowało 160 tysięcy osób. Więzi te mają formatywny wpływ na ich tożsamość i poglądy jako Izraelczyków. Imigranci rosyjscy mentalnie pozostali w stałym związku z macierzą, przekazując to przywiązanie kolejnym pokoleniom.

Język rosyjski jest dzisiaj trzecim (po hebrajskim i arabskim) językiem użytkowym Izraela. Posługuje się nim jako ojczystym około 15 proc. obywateli tego państwa. Jedna czwarta spośród nich nie mówi w ogóle albo bardzo słabo po hebrajsku, połowa w domu posługuje się tylko językiem rosyjskim. I wcale nie utrudnia im to życia. Mimo że rosyjski nie ma statusu oficjalnego języka, wiele instytucji i urzędów, także na poziomie ministerialnym, posługuje się również tym językiem. Rosyjskojęzyczni odbiorcy mają swoje radiostacje i telewizje, a o bieżących wydarzeniach mogą przeczytać w 4 dziennikach ogólnokrajowych i w ponad 50 lokalnych gazetach. W największych izraelskich miastach są dzielnice, na ulicach których nie słychać języka innego niż rosyjski.

Nowi imigranci nie wtopili się w główny nurt społeczności izraelskiej nie tylko z powodu wyboru serca. Ich zamknięcie w rosyjskim getcie jest powodowane także nieprzychylną postawą przyjmującego ich kraju. „Rosjanie” postrzegani jako ludzie o mentalności sowieckiej, imigrujący do Erec tylko z powodów ekonomicznych (co zresztą w wielu przypadkach było prawdą), nie spotkali się z otwartością swoich nowych współobywateli. Ponadto ortodoksyjny rabinat nie uznaje tożsamości żydowskiej znacznej ich części. Według szacunków z lat 90. ok. 30 proc. imigrantów rosyjskich nie było Żydami w świetle prawa religijnego. W 2005 roku liczba ta wrosła do 59 proc. W praktyce oznacza to, że aby np. wziąć ślub w kraju, powinni dokonać konwersji na judaizm.

Mimo trudności asymilacyjnych, elektorat „rosyjski” to w dużej mierze konserwatywni syjoniści, których charakteryzuje zwłaszcza twarda postawa wobec procesu pokojowego oparta na sprzeciwie wobec planów oddawania ziemi Palestyńczykom. Niechęć ta tłumaczona jest często przez komentatorów imperialistycznymi sentymentami przywiezionymi z wielkiej Rosji. W wyborach parlamentarnych w 2013 roku Alija Russit stanowiła 15 proc. ogółu uprawnionych do głosowania. Według sondaży 50-60 proc. z nich zagłosowało na prawicowy blok Likud-Beiteinu, który stał się główną siłą rządu Benjamina Netanjahu (Likud). Reprezentacją polityczną imigrantów postsowieckich jest nacjonalistyczna partia Israel Beiteinu (Izrael Nasz Dom), założona w 1999 roku przez Avigdora Liebermana.

Pełniący funkcję ministra spraw zagranicznych w rządzie Netanjahu Lieberman wyemigrował z Mołdawii w latach 70. ubiegłego wieku. Karierę polityczną rozpoczął w latach 80. i od samego jej początku zaangażowany był w tworzenie konserwatywnej platformy reprezentującej Żydów z krajów sowieckich. W latach 90. był członkiem Likudu, który opuścił w związku z konfliktem z pełniącym wówczas funkcję premiera Netanjahu, by pójść bardziej na prawo, zakładając Israel Beiteinu. Jest zwolennikiem utworzenia osobnego państwa palestyńskiego, ale przy założeniu, że będzie to państwo jednonarodowe i tym samym Izrael takim się stanie. Lieberman często, zwłaszcza w obliczu trwającego kryzysu w Gazie, krytykuje zbyt łagodną politykę Netanjahu. Na początku lipca Israel Beiteinu wycofał się z bloku Likud-Beiteinu, pozostając jednak w koalicji rządowej.

Po złamaniu przez Hamas jedenastego z kolei zawieszenia broni 19 sierpnia, minister spraw zagranicznych otwarcie skrytykował politykę premiera, nawołując do zawieszenia rozmów o rozejmie do czasu zadania ostatecznej klęski terrorystom. Podobną opinię wyraża dziś 58 proc. Izraelczyków. Zgodnie z badaniami opinii publicznej przeprowadzonymi niedawno przez Izraelski Instytut Demokracji ponad 60 proc. izraelskiego elektoratu ma poglądy skrajnie i umiarkowanie prawicowe. Kolejne 22 proc. ocenia swoje poglądy jako centrowe („Poll finds almost no support for accepting Hamas’s demands”, 19 sierpnia, www.jpost.com). W obliczu przedłużającego się kryzysu w Gazie coraz więcej wyborców, nie tylko rosyjskojęzycznych, zwraca się ku prawej stronie.