0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close
  • KASIA
  • PAWLAK
  • WOLEŃSKI
  • ŻURAWSKI

Antyoświeceniowy zwrot w polskiej nauce?

Zdjęcie: Nitin Arya, źródło: Pexels.

Szanowni Państwo!

Minister Edukacji Przemysław Czarnek nowelizował listę punktowanych czasopism naukowych. W większości zyskały te powiązane z Tadeuszem Rydzykiem oraz te, w których publikował sam Czarnek – często zupełnie niszowe lub powiązane z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Jakie będą konsekwencje tych działań?

„Pierwsze, co rzuca się w oczy, to radykalny wzrost wartości dorobku publikacyjnego samego ministra Przemysława Czarnka, który – przypomnijmy – podpisał się pod nowym wykazem. Cztery ostatnie opublikowane przez niego artykuły, w periodykach takich jak «Teka Komisji Prawniczej PAN Oddział w Lublinie» czy «Biuletyn Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego», według punktacji w starym wykazie warte były łącznie 100 punktów. Po wprowadzonych zmianach wartość ta wzrosła do imponujących 370 punktów”, pisze Andrzej Żurawski, ekspert w Instytucie Badań Edukacyjnych oraz asystent w Szkole Głównej Handlowej.

Dr hab. Mikołaj Pawlak z Uniwersytetu Warszawskiego, którego tekst będą mogli Państwo przeczytać już w środę, zaznacza, że „uwagę zwraca fakt, iż Czarnek najhojniej obdarzył punktami aż 44 tytuły z Lublina. Warszawa dostała 10, a Toruń 7”.

Dla polskiej nauki te pozornie drobne zmiany mają znacznie fundamentalne. Wykaz ten jest jedną z najważniejszych miar w pracy akademików. Zdobyte punkty składają się nie tylko na ocenę pracy konkretnej osoby, lecz także jednostki, w której jest zatrudniony. Wpływają również na możliwość prowadzenia szkoły doktorskiej i habilitacji.

Zwłaszcza że zmiany te są personalną decyzją ministra, wydaną bez żadnych konsultacji. Jak pisze w swoim tekście dr Katarzyna Kasia z „Kultury Liberalnej”, „wbrew zapisom Ustawy 2.0, podczas przygotowania nowelizacji nie zasięgnięto opinii Komisji Ewaluacji Nauki, której członkowie napisali w swoim oświadczeniu, że «Komisja jest zdumiona faktem oraz skalą tego zjawiska i w żadnym dostępnym źródle nie znalazła merytorycznego uzasadnienia wprowadzonych zmian. Komisja stoi na stanowisku, iż wyżej wymienione zmiany nie służą wiarygodności procesu ewaluacji podmiotów w dyscyplinach nauki»”. 

Profesor Jan Woleński zadaje na naszych łamach retoryczne pytanie: „Nowa lista czasopism punktowanych kompromituje naszą naukę – co ma pomyśleć o jej powadze ktoś, kto dowie się, że pismo «Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne» (KUL) ma więcej punktów niż «Nature Astronomy»?”.

I tu dochodzimy również do drugiego aspektu działań ministra Czarnka, na który uwagę zwracają nasi Autorzy. To narodowy zwrot, który ma zdominować oświeceniowy aspekt polskiej nauki. To zwrot wymierzony nie tylko w wszelkiej maści „lewaków i liberałów”, jak utrzymują media wspierające rząd, ale także choćby w Jarosława Gowina i jego reformę, szumnie nazywaną „Konstytucją dla Nauki”. Zdecydowana większość czasopism, które zyskały dodatkowe punkty, to polskie periodyki.

Wspomniany wcześniej Żurawski analizuje kierunek „reform” Czarnka i zwraca uwagę, że wykracza on ponad nepotyzm. „Jest to raczej integralny element jasno i jawnie sformułowanej wizji polskiej nauki, zgodnie z którą należy wspierać te czasopisma i tych naukowców, którzy w swoich publikacjach wspierają polskość i tradycyjne – najlepiej katolickie – wartości. Jeśli za granicą nikt tych prac nie czyta, nie jest to żadną ujmą – a może wręcz przeciwnie”. Podobne narodowe tendencje widać również w szkołach, nad którymi pieczę sprawuje wyżej wymieniony minister. Wynika to zresztą jasno ze słów Czarnka: „Do kogo w pierwszej kolejności mają być adresowane polskie prace naukowe, prowadzone przez polskich badaczy w polskich uczelniach za pieniądze polskich podatników? Moim zdaniem, powinny być skierowane w pierwszej kolejności do polskich odbiorców”.

Trudno sobie wyobrazić, że działania, które można podsumować jako „dajcie więcej papieża, młodzi wytrzymają”, rzeczywiście wpłyną na poglądy naukowców – o uczniach i studentach wychowanych w globalnej popkulturze nie wspominając. Ta desperacka próba forsowania katolicko-patriotycznej reformy nauki może zakończyć się odwrotnymi skutkami. Szczególnie że już teraz coraz popularniejsze wśród młodych osób stają się poglądy lewicowe, które po raz pierwszy od niemal 20 lat w badaniach CBOS-u przewyższyły tendencje prawicowe. PiS jak zwykle w dziedzinach, które wymagają chirurgicznej precyzji, „bije na oślep”.

Jednak nie tylko polska edukacja może na takich „reformach” tylko stracić. W gruncie rzeczy na takich trikach tracimy my wszyscy.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja

 

Zdjęcie wykorzystane jako ikona wpisu: Nitin Arya, źródło: Pexels.

Nr 633

(8/2021)
23.02.2021

Katarzyna Kasia

Akademicka wolność i nowa elita

Minister Czarnek tworzy na uniwersytetach karykaturę ładu moralnego, za którą wszyscy słono zapłacimy. Intelektualistów, naukowczyń, badaczek nie da się „wyhodować” poprzez manipulowanie punktami czy pojęciem wolności akademickiej.

Andrzej Żurawski

Minister Czarnek i cudowne rozmnożenie punktów

Gdy w październiku ubiegłego roku Przemysław Czarnek zostawał ministrem edukacji i nauki, zwracano uwagę na jego dorobek naukowy. Zdaniem wielu osób nie spełniał on nawet minimalnych wymagań do otrzymania stopnia doktora habilitowanego. To już nieaktualne. Dzięki nowej liście czasopism punktowanych, którą sam podpisał, jego dorobek jest dzisiaj wart wielokrotnie więcej.

Jan Woleński

Niepoważna nauka. O liście ministra Czarnka

Nowa lista czasopism punktowanych kompromituje naszą naukę – co ma pomyśleć o jej powadze ktoś, kto dowie się, że pismo „Archiwa, Biblioteki i Muzea Kościelne” (KUL) ma więcej punktów niż „Nature Astronomy”?

PATRZĄC

Karolina Felberg

Szkolna ściągawka z PRL-u. Recenzja serialu „Osiecka”

Twórcy serialu „Osiecka” nie tylko nie mieli pomysłu na reprezentację PRL-u, ale przede wszystkim nie podołali nieoczywistej, niezwykle złożonej osobowości bohaterki, której dała wyraz chociażby w swoich dziennikach.

WIĘCEJ
CZYTAJĄC

Sylwia Góra

Matki nie odchodzą. O książce „Bezmatek” Miry Marcinów

Po świetnej „Zimowli” Dominiki Słowik, „Bezmatek” Miry Marcinów jest kolejną powieścią, której tytuł jest zaczerpniętym z pszczelarskiego słownictwa. „Bezmatek” to ul, w którym zginęła królowa, a więc ul skazany na wymarcie. Kim jest córka bez matki i co ją czeka? Zginie, przepracuje żałobę, zacznie żyć? A jeśli tak, to jakim życiem?

Wojciech Kacperski

Miejskie hygge w dobie pandemii. O „Mieście życzliwym” Davida Sima

Dowartościowanie transportu zbiorowego, pochwała wspólnej przestrzeni publicznej, budowanie sąsiedzkiej bliskości. Wszystkie pomysły na przyjazne ludziom miasto za sprawą pandemii straciły nagle na aktualności. „Czyżby?”, pyta David Sim. I pokazuje, że od pewnej wizji miasta nie ma odwrotu.

WIĘCEJ

FELIETONY

[Podcast Kultury Liberalnej] Dlaczego Polacy kupują książkę Hitlera?

[Podcast Kultury Liberalnej] Zew Marsa. Po co latamy w kosmos?

Praworządność wygasa stopniowo, ale bez planu