Jerzy J. Kolarzowski

Herta Müller z wizytą w Polsce

Niemiecka pisarka Herta Müller, laureatka literackiej Nagrody Nobla 2009, przebywała przez cztery dni w Polsce. Najpierw była gościem Festiwalu Literatury im. J. Conrada w Krakowie, a następnie – na zaproszenie Goethe-Institut oraz Wydawnictwa Czarne – odwiedziła także Warszawę. Pod Wawelem zaszczyciła swą obecnością Targi Książki, które rozmiarem, rozmachem i liczbą imprez towarzyszących pretendują do miana przedsięwzięcia ogólnoeuropejskiego. 6 listopada w stołecznym Teatrze Dramatycznym uczestniczyła w wieczorze autorskim prowadzonym przez Angelikę Kuźniak. W trakcie spotkania uczestnicy mogli obejrzeć zapowiedź spektaklu „Król kłania się i zabija”, którego tytuł został zaczerpnięty ze zbioru esejów pisarki. Pokaz wyreżyserowała Agnieszka Korytkowska-Mazur, a wystąpiły w nim: Katarzyna Figura, Klara Bielawska, Agata Kulesza i Agnieszka Roszkowska. Spektaklowi towarzyszyła muzyka wykonywana na żywo przez grupę o nazwie Transkapela.

Istotnym akcentem kończącym wizytę pisarki w Polsce była konferencja prasowa. Odbyła się ona w minioną niedzielę w siedzibie Goethe-Institut w Warszawie. Odpowiedzi autorki zbioru esejów „Głód i jedwab” na pytania około dwudziestu dziennikarzy można podzielić na trzy obszary tematyczne: używanego języka, sposobów pisania i poczucia tożsamości. Ten ostatni dotyczyłby uwikłania w totalitarną spuściznę XX wieku, posłannictwa pisarza i ekspresji literackiego tremendum w czasach współczesnych.

Język jako fenomen kulturowy

Herta Müller jest osobą, która wyniosła język niemiecki na wyżyny, których nie znał on od czasów modernistycznych poetów Stephena Georga i Hugo von Hofmannsthala. Jak to możliwe? Urodzona w rumuńskim Banacie do 15. roku życia nie znała oficjalnego języka państwa, w którym mieszkała. Chodziła do szkoły dla dzieci niemieckich. W celu kontynuacji nauki, jako dorastająca dziewczyna uczyła się rumuńskiego i odkrywała mnóstwo niuansów znaczeniowych i gramatycznych. Pozwoliło jej to na docenienie mikro-semantyki, np. „słońce” w języku niemieckim jest rodzaju męskiego a „księżyc” żeńskiego, natomiast po rumuńsku na odwrót. Książek w domu rodzinnym było mało, a matka uważała, że nadmierna ilość lektur może nawet prowadzić do choroby nerwowej. Müller brała zatem gazety i bawiąc się nimi, cięła i montowała kolaże. Hobby temu oddaje się zresztą do dzisiaj. Ten rodzaj zajęcia pozwolił jej z nudnych plansz prasy reżimu Ceauşescu tworzyć niezwykłą grę prezentów w postaci puzzli i pocztówek dla znajomych.

Müller swoje powieści i eseje pisze wyłącznie po niemiecku, polerując każde zdanie we właściwy sobie sposób. Poezję zaczęła pisać po rumuńsku, odkrywając w swym drugim języku śpiewność i większe możliwości rymotwórcze. Techniki narracyjne, mające źródło w dziecięcych kolażach, pozwalają noblistce zmieniać perspektywę opisu z naturalnej na pomniejszoną lub wyolbrzymioną. Budowanie oryginalnej syntaktyki zaczyna się od wynajdywania czasownika jako orzeczenia tak, by mimo że występuje pojedynczo w zdaniu złożonym, miał wiele równoczesnych znaczeń.

O powinnościach literatury

Literatura kształtuje sumienie, wrażliwość. Powoduje, że można powiedzieć to, co inni najchętniej by przemilczeli. Historyczna Rumunia w okresie II wojny światowej była państwem zaprzyjaźnionym z III Rzeszą. W państwie Antonescu obowiązywały ustawy rasistowskie, a rumuńska ropa naftowa była dostarczana armii niemieckiej na front wschodni. Dopiero w ostatnich dniach wojny Rumunia zadeklarowała się jako państwo niezaangażowane po stronie osi. Po II wojnie światowej Niemcy rumuńscy, obarczani winą za kolaborację w poprzednim okresie, odizolowali się od reszty społeczeństwa. Stworzyło to sytuację spiralnego naznaczenia. Wielu trafiło do radzieckich łagrów i tylko części udało się powrócić. Jedna z takich historii, opowiedziana przez autentycznego świadka i uzupełniona o relacje innych osób, stała się kanwą jej ostatniej powieści pt. „Huśtawka oddechu”.

Pisarka ma świadomość, że opuszczając kraj urodzenia, wybiera ojczyznę, której obywatele zostali w swych losach i sumieniu obciążeni wojną, obozami zagłady. Z całą mocą podkreśla różnice między obozami koncentracyjnymi a obozami pracy w Rumunii czy byłym ZSRR. Celem obozów nazistowskich Niemiec było fizyczne uśmiercanie ludzi. Celem obozów pracy – ich ukaranie izolacją i niewolniczą pracą. Trudne warunki życia, zła opieka medyczna i praca ponad siły dotyczyły wszystkich. Ludzie umierali w trudnych warunkach. Wątek ten pojawił się w trakcie spotkania z dziennikarzami, gdyż w medialnych przekazach pojawiły się opinie, że twórczość niemieckiej noblistki można wyłącznie odczytywać, jako chęć zwrócenia uwagi na cierpienia mniejszości niemieckiej. Zarzut, że czynione jest to tylko po to, by pomniejszyć winę Niemców, autorka „Nizin” zdecydowanie odrzuca. Nigdy nie kwestionowała bezspornego faktu: militaryzm i ideologia III Rzeszy stawiają Niemcy wobec ewidentnej winy, zarówno za wywołanie przegranej przez nie wojny, jak i za politykę ludobójstwa stosowaną szczególnie wobec Żydów, Polaków i Rosjan.

Posłannictwo i trwanie

Autorka urodzona w Rumunii, mieszkająca w Niemczech, dużym państwie europejskim, wielokrotnie decydującym o losach kontynentu, może porównywać procesy społeczne zachodzące w obydwu państwach. Niemcom rok 1989 przyniósł zjednoczenie polegające na dołączeniu trzech wschodnich landów. Tylko niektóre problemy zostały zachowane w sferze milczenia, np. współpraca obywateli RFN z wschodnioniemiecką Stasi. W Rumunii zaś po dekapitacji dyktatora zachowana została cała struktura społeczna związana z dawnym reżimem. Aparat bezpieczeństwa, policja, armia i nomenklatura biorąca udział w uwłaszczeniu przekształciły się w menedżerów wolnego rynku. Przedstawiciele dawnego aparatu partyjnego to dziś w większości „białe kołnierzyki”. Reszta społeczeństwa to najemna siła robocza (niebieskie kołnierzyki) wydana na łaskę prywatnych przedsiębiorców, kapitalistycznej koniunktury z ograniczaniem praw pracowniczych i zwiększającym się bezrobociem. Autarkiczny reżim Ceauşescu był wyjątkowo negatywną formą neostalinizmu w Europie Wschodniej. Przywódca socjalistycznej Rumunii, dystansując się od ZSRR, cieszył się pewnym znaczącym kredytem zaufania na arenie międzynarodowej. Pozwoliło mu to w polityce wewnętrznej na segmentację społeczeństwa rumuńskiego, stosowanie środków autorytarnych na każdym szczeblu władzy państwowej i kształtowanie życia społecznego przez instrumentalnie używaną demoralizację. Mechanizmy demoralizacji stają się w takich okolicznościach skutecznym i często jedynym instrumentem rządzenia. Mieszkańcy Europy Środkowo-Wschodniej w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia postrzegali Polskę jako państwo o największych przywilejach i prawach obywatelskich. Zazdrościli jej możliwości wykreowania wielkiego ruchu społecznego, jakim była „Solidarność”. Nawet jeżeli w tym spojrzeniu „z oddali” była spora dawka idealizacji, warto o tym zjawisku pamiętać i przypominać – mówiła niemiecka noblistka, będąc w Polsce.

Otrzymanie nagrody Nobla umożliwiło pisarce dużo częstszą obecność w sferze publicznej, wypowiadanie się dla czytelników, środowisk opiniotwórczych i mediów. Herta Müller wie, że najważniejszym zadaniem jest dawanie świadectwa dwudziestowiecznego historycznego tremendum. Autorka „Król kłania się i zabija”, do tej roli przygotowywała się przez całe swoje życie. Dlatego że urodziła się i mieszkała w Rumunii, dlatego że w bibliotekach szkolnych wybierała książki będące świadectwem przeżyć tych, którzy doświadczyli II wojny światowej (a pozycji takich wydawano w socjalistycznej Rumunii stosunkowo dużo). Herta Müller stwierdza i pyta. Każdy wrażliwy, myślący człowiek, który weźmie do ręki np. którąkolwiek z książek Imre Kertésza, po jej przeczytaniu powinien zapytać: czy to już wszystko? Czy można „przechodzić” życie w takich okolicznościach? Żyjemy w czasach, kiedy wielu ludzi chce zamknąć się w wyizolowanej rzeczywistości – na przykład technokraci, ale nie tylko – nawet politycy sprawiają wrażenie, jakby tym, co mają nam od przekazania, było jedynie: mamy swój świat.

Tym bardziej pisarz, pozostając w zgodzie z podjętym wyzwaniem, daje świadectwo rzeczywistości, o której wielu chciałoby pośpiesznie zapomnieć. Dlatego też autorka nie zamierza zmieniać tematyki swojej prozy. Będzie żyć i pracować, dołączając do już istniejących przekazów dotyczących totalitaryzmu następne, dopóty dopóki nie przestaną istnieć powody do milczenia.

* Jerzy J. Kolarzowski, doktor nauk prawnych
** O wizycie Herty Müller – informacje na stronie Wydawnictwa „Czarne” [link].
*** O samej Noblistce – czytaj więcej tutaj [link].

„Kultura Liberalna” nr 96 (46/2010) z 9 listopada 2010 r.