Deflo stworzył spektakl szalenie oszczędny. Dekoracji jest w nim stosunkowo niewiele, a zmiany nastroju subtelnie podkreśla cieniowanie światłem. Całość utrzymana została w konwencji czarno-białego filmu, z której wyłamują się jedynie nieliczne postaci, przede wszystkim czarownica Ulrica.

Na premierę wznowienia do Paryża sprowadzono znanych śpiewaków. W rolę Riccarda wcielił się meksykański tenor Ramón Vargas. Przed spektaklem ogłoszono, że wystąpi, choć jest niedysponowany. Chrypy w jego głosie nie było słychać, ale mimo że bardzo sprawnie wyśpiewywał napisane przez Verdiego nuty, zabrakło mu blasku i polotu, jakby zupełnie niepotrzebnie chciał dopasować barwę i kształt głosu do mrocznych dekoracji.

Partię pazia Oscara wykonała Amerykanka Anna Christy. Obdarzona ładnym choć małym głosem śpiewaczka zaprezentowała nie lada umiejętności aktorskie. Wykonując szybkie, niby-mechaniczne ruchy, przypominała Charliego Chaplina. Szkoda, że rzadko udawało jej się przedrzeć przez dźwiękowy masyw orkiestry.

Nie miała z tym problemu Rosjanka Elena Manistina, która w partii czarownicy Ulriki chwilami zdawała się zaglądać w piekielne czeluście, dostępne tylko wybranym fragmentom skali ludzkiego głosu (nazwijmy je roboczo sub-mezzo-sopranowymi).

Sopranistka Deborah Voight jako Amelia rozpaczała od samego początku, nawet w scenach lirycznych, nie szczędząc słuchaczom wokalnej histerii. I o ile tam, gdzie jej bohaterce rzeczywiście przychodzi rozpaczać, madame Voigt była wyjątkowo przekonująca, o tyle w lirycznej scenie pod szubienicą, gdzie spotyka się z ukochanym Riccardem, Amelia wypadła szorstko, jakby nie chciała usłyszeć ani głosu krwawiącego serca, ani subtelnego brzmienia harfy.

Wieczór należał jednak do francuskiego barytona Ludovica Tézier, który w partii Renata –nieszczęśliwego małżonka Amelii, przyjaciela, a później zabójcy Riccarda – pokazał wielką klasę.

Zawiódł natomiast dyrygent Renato Palumbo. Sprawiał wrażenie kajakarza, który dzielnie płynie w wartkim nurcie muzyki, dając się mu ponieść w nieznanym kierunku. Biedak zapomniał zabrać ze sobą wiosło.

Na zakończenie wypada jeszcze dodać, że inscenizacja Gilberta Deflo wolna jest reżyserskich ekscesów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dyrekcja Opery Paryskiej wznowiła „Bal maskowy”, by uśpić czujność konserwatywnej publiczności, następnie zaś zaszokować ją estetycznym sforzato, które z pewnością szykuje Krzysztof Warlikowski. Premiera „Króla Rogera” w jego inscenizacji już 18 czerwca.

Koncert:

Giuseppe Verdi „Un ballo in maschera”

Obsada:
Ramón Vargas Riccardo
Ludovico Tézier Renato
Deborah Voigt Amelia
Elena Manistina Ulrica
Anna Christy Oscar
Misha Schelomianski Sam
Scott Wilde Tom

Chór i Orkiestra Opery Paryskiej
Renato Palumbo dyrygent

Reżyseria Gilbert Daflo
Kostiumy William Orlandi

Opera Bastille w Paryżu, 19 kwietnia 2009 r.