A to: „pam pam paam, pam pam paraam, pam pam paam, pampam”? Chyba każdy, kto uczył się brzdąkać na gitarze przy ognisku, umie zagrać na jednej strunie „Smoke on the Water” Parpli. Może jeszcze jedna znana melodia zanim przejdę do czegoś poważniejszego: „tam tatam tatitatitatam, tam tatam tatitatitatam, tam taam tatitatita tam tatitatita tam tatita tita tam tatita tita pararam pam pararararaam, pam pam pararam pararam parapapapam ….”. Oczywiście! To jest „Eine kleine Nachtmusik”. Sam już się trochę gubię w tych onomatopejach. To jednak jeszcze nic. Wyobraźcie sobie Państwo współczesną muzykę klasyczną, gdzie melodia nie jest już oparta na strukturze, jaką wszyscy znamy ze szkolnej gamy C-dur. Spróbujmy zanucić „Siedem bram Jerozolimy” Krzysztofa Pendereckiego: „eeeeeeeaaaaaauuuuiiiiiiiiiii… eeeeee, szszszszsz, rrrrrrrrreeeeeeeeeaaaaaauuuuuuuł, ciachciachciachciach, hehehehehehe, ooooooooooooooooo, cymcymcym…”.
Po co jednak sięgać po tak zaawansowany repertuar, jak w wypadku Pendereckiego: wyobraźmy sobie jak brzmiałaby „paszczowo” pełna aranżacja „Bolera” Maurice’a Ravela. To musiałoby się zaczynać tak: „tram tatatam tratatamtam tam, tatatam tratatamtam tam…”, a melodię przewodnią musiałbym chyba zaśpiewać „drugą stroną”: puuuuu, pupupupupupupupupupuuu, pupupupupupupuuu, pupupupupupupupupuuu prrrr…”, przepraszam… Dla pozostałych instrumentów moje ciało nie znalazłoby już dość środków wyrazu z uwagi na ograniczoną liczbę organów (nomen omen).
Najgorzej jednak wypadają ustne transkrypcje popularnych pieśni patriotycznych lub religijnych. Piękna pieśń Franciszka Karpińskiego „Kiedy ranne wstają zorze” w popularnych wykonaniach daleka jest zapewne od zamysłu autora: „tariraaara tararaaara tariraaara tararaaara tariraaara raaaararaaara tararaaara tararaaaara” – niestety brzmienie jest zdecydowanie pijackie. Nieco mniej banalnie, ale jednak, brzmi nasz hymn narodowy: „pam param pam pam parampampampam pam paraam papampam” – a na baczność jednak musi stawiać.
Trudno mi znaleźć adekwatną pointę dla tego mikroskopijnego eseju muzycznego. Mam jednak pewną drobną sugestię dla zdecydowanej większości rodaków, zwłaszcza tych, którzy elementarną, powszechną edukację muzyczną odebrali w kraju: muzykę odtwarzajmy wyłącznie za pomocą odpowiednich urządzeń i z gotowych nagrań. Usta i leżące tuż za nimi początkowe odcinki układu pokarmowego wykorzystujmy wyłącznie w celu podtrzymania funkcji życiowych organizmu, nigdy zaś do ekspresji twórczej w dziedzinie muzyki.