Pierwszy to najpopularniejsze dzieło Czecha, orkiestrowa Sinfonietta (1926). Tytuł mówi w zasadzie wszystko – taka symfonia, tylko krótsza i lżejsza. Trwa niewiele ponad dwadzieścia minut – połowę długości przeciętnej symfonii, a ćwierć przeciętnej symfonii Mahlera. Za to pomysłów w niej więcej niż w całej „dziewiątej” Beethovena.
Sinfonietta zaczyna się od efektownej fanfary, która nadaje ton całemu dziełu – aż do końca będzie optymistycznie, a dominować będą instrumenty dęte. Inspiracją Janáčka była ceremonia wojskowa, ale utwór nie jest kolekcją marszów w prostym, oficerskim guście, lecz zbiorem pomysłowych melodii i kosmicznych efektów brzmieniowych. Ewentualne skojarzenia z jakimś wczesnym filmem science-fiction są na miejscu – kompozytor w tym samym okresie pisał operę Věc Makropulos na podstawie, osadzonej w odległej przyszłości, sztuki Karela Čapka.
Drugi utwór, który chciałbym przedstawić, jest nieco dłuższy i trochę mniej przystępny. II kwartet smyczkowy (1928) nosi tytuł Listy intymne, co w czasach, gdy słowo „intymny” używane jest w zasadzie do wszystkiego, może brzmieć banalnie. Ale kwartet ten banalny zdecydowanie nie jest.
II kwartet smyczkowy to muzyczne uzupełnienie pozamałżeńskiej korespondencji miłosnej autora. Liryczne, ludowe melodie są więc poprzeplatane fragmentami bardziej szorstkimi, opisującymi konflikty albo strach przed zdemaskowaniem. Jednak, nawet pomijając pozamuzyczny kontekst, II kwartet Janačka pozostaje jednym z najciekawszych utworów tego gatunku. Niecierpliwym polecam rozpocząć słuchanie od ostatniej części – dynamicznego Allegro. Zaczyna się ono od motywu, który śmiało można określić przymiotnikiem „hardrockowy”.
Listy intymne przekazują skomplikowane uczucia we względnie lekkostrawnej formie. To cecha charakterystyczna twórczości Janačka i może się kojarzyć z książkami Milana Kundery, w których złożone przemyślenia łączą się z atrakcyjną fabułą. Nieprzypadkowo twórcy ekranizacji Nieznośnej lekkości bytu zdecydowali się na użycie muzyki tego właśnie kompozytora.