Łukasz Kowalczyk
Niewinne spojrzenie w kolorze
Sześciu żołnierzy przeszukuje dom pod Monachium. Musieli zostać przez kogoś poinformowani, że lokatora widywano w towarzystwie generalicji III Rzeszy i samego führera. Bo co prawda mamy już rok 1945 i zwycięstwo jest przesądzone, ale ofensywa wciąż trwa, Patton ma więc dla nich pilniejsze zajęcia niż przetrząsanie domów przeciętnych Bawarczyków.
Lokator ma powód do strachu. Nie odstępował Hitlera na krok od 1936 roku. Wiernie towarzyszył mu niemal aż do końca. Dobrowolnie uczestniczył w partyjnych zjazdach i naradach. Później w przeglądach wojsk. Był obok, gdy wódz odbierał defilady. Trwał też u jego boku podczas wyczerpujących podróży na oddalające się co i rusz fronty, jak i podczas wizytacji kolejnych podbitych miast. Na pola bitew przybywali, skoro tylko opadł kurz.
Lokator nie ma powodu do strachu. Nikomu nie towarzyszył. Tylko rzeczywistości. Tak jak my wszyscy. I na pewno w niczym nie uczestniczył. Jego aparat potrzebował obiektów, więc je otrzymywał. Bez obiektów ani aparat fotograficzny, ani fotograf nie mogą funkcjonować. Dowodem na to, że w niczym nie brał udziału i za nic nie wolno przypisać mu winy, są te tysiące negatywów w walizce, którą ukrywa. Gdyby uczestniczył, to przecież by na nich był. A nie ma go na żadnym.
Żołnierze otwierają walizkę i znajdują klisze oraz butelkę koniaku. Koniak pozwalają sobie wypić, częstując uprzejmie lokatora. Wypijają i wychodzą jeszcze trochę powalczyć. Lokator też wychodzi, pakuje klisze do szklanych słojów i zakopuje je w ogródku.
Przez ponad dziesięć lat będzie do tego ogródka co pewien czas przyjeżdżał i odkopywał dowody własnej niewinności. Upewniał się, czy wszystko jest w porządku. I za każdym razem wynik konfrontacji będzie zadowalający. Nic się nie zmienia. Wciąż nie ma go na ani jednym zdjęciu. Kolejne dziesięć lat będzie odwiedzać bankową skrytkę, gdzie negatywy przeniósł. Z tym samym, niezmiennym, pozytywnym brakiem efektu.
Wreszcie uzna, że wypada podzielić się z nami swoją niewinnością. Sprzedaje więc negatywy magazynowi „Life”. I odtąd „Life” dawkuje nam – oszczędnie – te kolorowe zdjęcia. Nie dalej jak w zeszłym miesiącu ujawnił kolejne, dotąd niewidziane, portrety Hitlera. Wszyscy musimy być wdzięczni „Life” za te kolorowe okruchy. Także my, Polacy, ponieważ zarówno zdjęć z okresu samej kampanii wrześniowej, jak i niemieckiej okupacji jest tam naprawdę sporo. Musi mu więc być wdzięczny poeta, bo dopiero kolorowe zdjęcie potwierdza jego słowa, że lato było piękne tego roku. Musi mu być wdzięczny dumny ze swego miasta Warszawiak, bo jak słusznie zauważył kilka lat temu jeden z polskich tygodników, dzięki Jaegerowi i jego zdjęciom pierwszy raz możemy zobaczyć widok tak oku miły jak czerwień tramwajów w Alejach Jerozolimskich. Wdzięczna mu być najpewniej nie może, z przyczyn od siebie niezależnych, Żydówka z kutnowskiego getta, której zdecydował zrobić się aż dwa portrety. Oba świetne.
Bo Hugo Jeager był świetnym nowoczesnym fotografem. Przeglądając internetowe archiwum, prowadzone wspólnie przez gazety „Life” i „Time”, widzimy że – poza niewielką liczbą nieciekawych zdjęć pozowanych – większość to prezentacjonistyczna fotografia reporterska, na którą jest obecnie tak duży popyt. Za przykłady niech posłużą zdjęcia z kampanii wrześniowej. Po pierwsze widać świetny kontakt fotografa z obiektem. Dowodem zdjęcie uśmiechającej się do nas, wziętej do niewoli pracownicy PCK. Artysta unika sztucznych kompozycyjnych założeń, ale także sztampy, o którą tak przecież łatwo przy scenach zbiorowych. Tu wymienić warto wypoczywających na trawie (też w niewoli) żołnierzy niewiadomej jednostki piechoty. Ba, wydaje się, że fotograf robi czasem do nas oko, ukazując życzliwie lecz szczerze narodowe, niemieckie słabostki. Ot, choćby to zdjęcie, gdzie na tle zbombardowanego budynku pyszni się solidny, czytelny drogowskaz „Zur Front”.
Choć, powiedzmy sobie szczerze, kampania wrześniowa blednie, w porównaniu z kunsztem artystycznym widocznym na zdjęciach przedstawiających polskie getta. A to pewnie jeszcze nie wszystko. „Life” musi mieć coś w zanadrzu dla wciąż głodnego niewinności widza.
* Zdjęcia Hugo Jaegera dostępne są na: http://www.timelifepictures.com [w tym zdjęcie pt. „Westerplatte, near Danzig (Poland) after German conquest. 1 Sep 1939 12:00 AM”].
** Łukasz Kowalczyk, radca prawny