Marta Bucholc

Co nam ujdzie na sucho. Terry Pratchett „Świat finansjery”

Ankh-Morpork stoi na krawędzi głębokiego kryzysu finansowego. Bank centralny stracił wiarygodność wskutek objęcia funkcji prezesa przez rozwydrzonego kundla. Mennica bije monetę systemem pracy chałupniczej po kosztach znacznie przewyższających wartość produktu. Znaczki pocztowe wypierają walutę. Polityka depozytowa wiodących banków sprawia, że szerokie rzesze ludności przechowują swoje oszczędności w materacach, bieliźnie osobistej i naczyniach kuchennych. A Moist von Lipwig, człowiek w złotym garniturze, świeżo mianowany mąż opatrznościowy świata finansjery, nade wszystko nie chce zostać powieszony. Znowu. Na wypadek, gdyby weszło mu to w nawyk.

„- …powinniśmy wyznaczyć odsetki w wysokości jednego procenta od wszystkich rachunków, na których cały rok pozostanie pięć dolarów.
– To dość droga opłata tylko za to, że wetkniemy nasze pieniądze do pana piwnicy!
– Nie. To jest tyle, ile ja wam zapłacę, jeśli pozwolicie mi rok trzymać swoje pieniądze w mojej piwnicy.
– Więc gdzie jest haczyk?
Wszędzie, pomyślał Moist”.

Moist jest wybitnym project managerem. Doskonale definiuje kluczowe problemy. Ma wizję i intuicję. Myśli długofalowo. Umie zaprojektować zaplecze instytucjonalne i ramy prawne. Potrafi przekonać do swoich planów współpracowników i załogę, potrafi zapobiegać sporom zbiorowym, dywersyfikować finansowanie, zabezpieczać się przed ryzykiem. Świetnie radzi sobie ze stresem, nie wpada w pułapkę konsekwencji, nie ulega pokusom myślenia grupowego. Decyduje zawsze sam, ale ciągle się uczy.

Moist von Lipwig jest oszustem, kanciarzem, naciągaczem, fałszerzem, choć – prawdę mówiąc – woli myśleć o sobie jako o łobuzie. Jest drobnym cwaniaczkiem z ogromnym talentem. Patrycjusz Ankh-Morpork Lord Vetinari nie mógłby pozwolić, by ten talent nie posłużył Miastu. Jest to jedyny talent, którego sam Vetinari nie posiada, lecz będąc menedżerem z półki, na którą nigdy nie trafiają ludzie pokroju Moista, doskonale rozumie, że bez tego talentu pewnych projektów nie sposób przeprowadzić.

Moist nie tylko garnitur ma złoty. Używa słów, używa ich doskonale, to jego fach, w tym jest dobry. „[L]ecz słowa są miękkie i sprawny język może je uformować w rozmaite znaczenia. Liczby są twarde. Och, można nimi oszukiwać, ale nie da się zmienić ich natury. Trzy to trzy. Nie przekona się trójki, by była czwórką (…) I niechętnie wybaczają.”

Cała fabuła „Making Money” (polski tytuł w tym wypadku zdecydowanie gorszy od oryginalnego) to historia człowieka, który mając tylko kompetencje menedżerskie i dar wymowy (czyli: zero wiedzy o czymkolwiek) staje wobec systemu bankowego opierającego się rzekomo na nieubłaganej, substancjalnej liczbie. Sukces Moista von Lipwiga świadczy, że tak naprawdę system opiera się na mętnych wyobrażeniach gnieżdżących się w głowach ludzi o mętnej moralności, ale jasno zdefiniowanej strukturze popędowej. Nie ma liczby, są tylko chciwość, ambicja, strach, ciekawość i przyzwyczajenie. Makiaweliczna operacja, do której Vetinari używa odciętego z powroza Moista, udaje się równie dobrze w sferze stosunków międzyludzkich, co w sferze abstrakcji. Moist pokazuje, że liczbę – niczym Fortunę – można okiełznać, skopać i sponiewierać, a liczba przebaczy, jeśli zrobić to skutecznie i z fasonem. System finansowy, który zyska sobie fawor liczby, na który liczba spojrzy okiem rozkosznie przymrużonym, może być tak złożony i oderwany jak wyobraźnia jego twórców.

Efekt końcowy? Waluta oparta na śmiertelnie niebezpiecznych glinianych golemach, które zastępują dawno rozprzedane przez nieetycznych menedżerów rezerwy złotowe, a które posłuchają „każdego w błyszczącym surducie z megafonem i wiedzącego, jak będzie po umniańsku »Wykopcie dół i się w nim zasypcie«”. Aha. I stemplowane psią łapą banknoty. O coraz większych nominałach.

Książka:

Terry Pratchett, „Świat finansjery”, przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009

* Marta Bucholc, doktor socjologii.