Długie.
Niebezpiecznie strome.
Wyłożone czerwonym dywanem.
Zabezpieczone złotym drążkiem poręczy.
Od nich się zaczyna. W myślach każdego solisty,
któremu przyjdzie występować w tej sali, szczelnie spowite legendą. Schody.

Emmanuel Ax próbował zstępować godnie, maestoso, schodek po schodku. Widok sali wymusił jednak na jego stopach accelerando. Drugą ich połowę uśmiechnięty trwożliwie artysta przebiegł niczym pasaż, trącając trzewikiem co drugi stopień. Zatrzymał się dopiero przy fortepianie. I zadumał.

Wówczas orkiestra rozpięła w powietrzu gładką taflę drżącego powietrza. Pierwsze dźwięki fortepianu spadły na nią niczym krągłe krople najczystszej energii.

W drugiej części koncertu dęte drewniane ułożyły się w brzmiącą intarsję. Na jej tle Ax między swymi palcami rozpiął pajęczynę z jedwabnych interwałów. Jedne po drugim wpadały w nią senne marzenia. Obudziła się tęsknota nie kłująca w serce. Jak na Chopina niezwykła.

Myśliwy z trzeciego ogniwa czaił się długo. W końcu zgrabnie wyskoczył z waltorni, ukłonił się dwornie i uciekł na któryś z obrazów do Rijksmuseum. Nie miał daleko.

A Ax dalej kołysał się w trójdzielnym rytmie.
Trudno było mu się przestawić na marszowe dwie czwarte, gdy, ukłoniwszy się głęboko, wspinał się po schodach do wyjścia. W drzwiach spojrzał za siebie. Concertgebouw wciąż była pełna oklasków.

Koncert:

Emmanuel Ax, Chamber Orchestra of Europe, dyr. James Conlon
Concertgebouw, 24 listopada 2009

Mozart Schauspieldirektor Uwertura
Chopin Koncert f-moll
Britten Wariacje na temat Franka Bridge’a
Mendelssohn Symfonia Włoska