Szanowni Państwo, w 2009 roku Czytelników bawiła książka George`a Friedmana Następne 100 lat, w której roztoczona została wizja polskiego imperium. Sny o potędze budzą pobłażliwe uśmieszki. Niemniej jednak książka Friedmana, szefa słynnej agencji prognoz politycznych Strafor, każe sobie postawić zupełnie poważne pytanie o przyszłość Polski w dłuższej perspektywie. Do tej pory poznaliśmy projekt Michała Boniego, nad którym głównie pastwili się publicyści. Polska jako samotna wyspa w dotkniętej kryzysem Europie w pewnym stopniu podbudowała nasze morale. Czy więc w sferze pobożnych życzeń pozostaje wizja pomyślnej przyszłości Polski?

Jak planować wspólną przyszłość – co władza po prostu musi czynić ex natura – a jednocześnie zachować wolność obywateli na niezmienionym, a może nawet na większym poziomie? Nasze położenie geograficzne się nie zmieni, geopolityka nadal będzie wywierać swój wpływ… Zacznijmy od 2010 roku! Czego możemy sobie życzyć ? Zapytajmy polskich ekspertów… Znakomici Autorzy: Roman Kuźniar, Jadwiga Staniszkis, Andrzej Rychard próbują udzielić odpowiedzi. W numerze ponadto m.in. tekst Pawła Śpiewaka o książce-wywiadzie z Ludwikiem Dornem. Zapraszamy do lektury!

Naszym Czytelnikom życzymy wspaniałego Nowego Roku.

Spełnienia marzeń – publicznie i prywatnie!

Redakcja

Roman Kuźniar

Wytrwajmy w normalności i przyzwoitości

Formułując życzenia na najbliższy rok, chciałoby się puścić wodze fantazji – to przecież bardzo sympatyczne – i życzyć Polsce fantastycznych sukcesów zarówno na arenie wewnętrznej, jak i międzynarodowej, choćby szanse na ich realizację były dziś mizerne. Z drugiej strony można bardzo skrupulatnie, niczym księgowy, wymienić wszystkie najważniejsze wydarzenia nadchodzącego roku – na przykład szczyt NATO – i życzyć Polsce ich korzystnego rozwiązania.

Moje życzenia nie będą jednak ani tak wygórowane, ani tak szczegółowe. O polityce, a zwłaszcza polityce polskiej, zawsze staram się myśleć tak, aby rzeczywiście służyła interesom naszego kraju, a nie ambicjom lub wyobrażeniom polityków. Dlatego chciałbym, żebyśmy w Polsce w polityce wewnętrznej i zagranicznej wytrwali w normalności. Wiem, że to mało ciekawe, ale pragnąłbym, aby normalność, którą cieszymy się obecnie, trwała nadal.

Cieszy mnie również to, że do polskiej polityki zagranicznej obok normalności wróciła także przyzwoitość. Władysław Bartoszewski mówił, że „warto być przyzwoitym”, i choć to z pozoru banalna prawda, jeszcze niedawno Polska w życiu publicznym przyzwoita zwyczajnie nie była.

Dlatego dziś życzyłbym Polsce utrzymania tego połączenia normalności z przyzwoitością i rzetelnością. Obok podniesienia poziomu życia politycznego w kraju zaprocentuje ona także poprawą wizerunku Polski zagranicą. Kraje takie jak Niemcy czy Francja już teraz z pewnym podziwem patrzą na Polskę. Imponuje im poziom bezpieczeństwa oraz sukces gospodarczy, na jaki zapracował nasz kraj.

Życzyłbym sobie również, aby Polska potrafiła w najbliższych latach skorzystać z tej bardzo dobrej koniunktury – wewnętrznej i zewnętrznej – którą mamy w tej chwili po to, aby wzmocnić się na wypadek nadejścia mniej sympatycznych dla nas czasów. Aby tego dokonać, nasz kraj musi stawać się na arenie międzynarodowej coraz bardziej rzetelnym partnerem. Obecnie – mimo niekiedy bardzo dobrych chęci – nie zawsze ma miejsce, często ze względu na brak środków i struktur realizacyjnych.

* Roman Kuźniar, politolog, dyplomata, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

* * *

Jadwiga Staniszkis

Życzę polskiej władzy wyobraźni i szybkości myślenia

Aby mówić o życzeniach dla władzy w Polsce, najpierw trzeba zastanowić się, jaka jest przyszłość władzy w ogóle. W tej chwili obserwujemy bowiem dość radykalną zmianę. Jeszcze niedawno wydawało się, że władza zostanie usieciowiona i rozproszona. Że zredukowana hierarchia będzie pojawiała się tylko tak, jak w sieciach – ad hoc, w zależności od procedowania, bo każde ogniwo sieci ma inną racjonalność i to wyznacza kolejne kroki. Wydawało się, że władza skupi się na określaniu warunków brzegowych całego tego układu. W ten sposób zaprojektowany był jeszcze traktat lizboński.

Niedawno jednak, gdy chodzi o charakter władzy, nastąpił zwrot. W Europie i w świecie zachodnim jest on jeszcze czymś nowym, został jednak dość dobrze opisany na przykład przez prawników i politologów azjatyckich. Oto w Azji narodziła się specyficzna hierarchia: inna niż państwa narodowego. Nowy model określany bywa jako „autorytatywne państwo liberalne”. Jest ono już czymś innym niż dość dobrze rozpoznane, dawne azjatyckie państwo rozwojowe. Jest to państwo, które przeformułowując reguły liberalne, w skali regionu tworzy wyraźny porządek hierarchiczny w imię współzawodnictwa.

To samo dokonuje się w tej chwili w Unii Europejskiej. Nie dalej jak kilka tygodni temu Europejski Trybunał Sprawiedliwości przeformułował radykalnie dyrektywę o konkurencji, orzekając, że jeżeli państwo-właściciel subsydiuje czy finansuje swoje firmy (tak jak polski rząd stocznie), pomoc publiczna nie jest zakazana. To jest jeden z przykładów tej radykalnej, pokryzysowej przebudowy struktur władzy i powrotu hierarchii, dla których sieci są teraz parawanem i narzędziem.

Skoro mamy do czynienia z taką zmianą w sercu Unii Europejskiej, widać, że przyszłość władzy w Polsce zależy od tego, czy polscy politycy będą potrafili to dostrzec i przełożyć na wewnętrzne metody rządzenia. I takiej umiejętności życzyłabym Polsce. Ludzi u władzy, którzy byliby w stanie dostrzec zachodzące zmiany i wyciągnąć z nich praktyczne wnioski. W Polsce ważne są bowiem nie tyle struktury – bo te ostatecznie okazują się elastyczne – ale wyobraźnia, wiedza, algorytmy, analizy informacji.

Niestety, sposób problematyzowania otaczającej nas rzeczywistości jest u nas wciąż fatalnie spóźniony. Kiedy pojawiła się formuła traktatu lizbońskiego, dyskutowano ją w kategoriach XIX-wiecznej lub nawet westfalskiej koncepcji suwerenności! Nawet gdy dochodzą do nas cząstkowe informacje, jak chociażby ten wyrok trybunału, ludzie potencjalnie najlepiej poinformowani – np. Jacek Saruysz-Wolski – używają określeń typu „dziecięca choroba początków wdrażania traktatu”. To wskazuje nie tylko na brak informacji, ale też i niezdolność analizy.

Taki jest główny problem struktur władzy. A cała reszta – w gruncie rzeczy – jest bez znaczenia. Polska polityka jest bowiem nieistotna z punktu widzenia polskiej gospodarki czy polskiego społeczeństwa (co zresztą ono świetnie wyczuwa). Afery, które śledzimy, wywołują złudzenie, że warstwa polityczna w ogóle istnieje. Tymczasem polscy politycy i urzędnicy mają tak defensywną, reaktywną, nieadaptacyjną, prymitywną perspektywę, jeszcze przy niezdolności analizy – że największym problemem polskiej władzy jest… jej brak.

* Jadwiga Staniszkis, profesor socjologii.

* * *

Andrzej Rychard

Dla społeczeństwa – trzy nieco konserwatywne życzenia

Mam trzy podstawowe życzenia dla polskiego społeczeństwa na 2010 rok. Po pierwsze, życzyłbym sobie, żeby poprawił się poziom kapitału społecznego i zaufania między ludźmi. Wszyscy obecnie nań narzekają, choć osobiście, w przeciwieństwie do wielu socjologów, nie uważam, by pod tym względem Polska wypadała katastrofalnie. Kapitał społeczny istnieje, ma jednak specyficzny charakter. Jest mianowicie zlokalizowany w mikroukładach życia zbiorowego, a nie przenosi się na sfery makrospołeczne. Krótko mówiąc, istnieją rozmaite wyspy zaufania, które ludzie budują sobie przez wspólne działanie. Owszem, gdy pytamy o ogólny poziom zaufania do innych, uzyskujemy bardzo słabe wyniki – jest to jednak zbyt deklaratywny i psychologizujący sposób badania. Na poziomie konkretnych zachowań, niezależnie od deklaracji, ludzie budują sobie wysepki zaufania. A zatem, istnieje pewien potencjał i można na nim budować. Życzyłbym sobie zatem, aby te wysepki się rozrastały, a wraz z nimi – kapitał społeczny w Polsce.

Po drugie, chciałbym, aby w strukturze społecznej coraz bardziej widoczny był jej środek – choćby rozumiany intuicyjnie jako klasa średnia. Zdaję sobie sprawę, że jest to proces bardzo trudny do osiągnięcia w ciągu jednego roku. Jak uczy nas socjologia, tego typu zmiany społeczne nie przebiegają zgodnie z chronologią kalendarzową. Byłoby jednak bardzo dobrze, gdyby takie zjawisko się wzmacniało, ponieważ środek, nie tylko w moim przekonaniu, stanowi główną podstawę strukturalną wolnego rynku i demokracji.

Trzecie życzenie związane jest bezpośrednio z pierwszym i drugim, a dotyczy wzrostu poziomu uczestnictwa w życiu publicznym. Chciałbym, żeby w Polsce obecne były nie tylko mikrokapitały społeczne, które ludzie budują sobie z dala od polityki, ale także by wchodziły one do sfery politycznej. Proces ten wiąże się z koniecznością rozwoju klasy średniej, która wypełniłaby społeczną przepaść – wykopywaną pomiędzy tzw. Polską liberalną a Polską solidarną. Klasa średnia mogłaby w ten sposób nie tylko łagodzić napięcia społeczne, ale także prowadzić do wzrostu poziomu uczestnictwa w życiu publicznym. Ludzie zaczęliby dostrzegać, iż w życiu publicznym warto uczestniczyć nie tylko dlatego, że tak wypada, ale również dla ochrony profesjonalnych, grupowych, a może nawet klasowych interesów.

Wszystko to nie są życzenia rewolucyjne. Dotyczą zjawisk, które oparłyby na trwalszych podstawach procesy, które i tak są już obecne w polskim społeczeństwie. Jak do tej pory, przebiegały one pomyślnie i zaprowadziły nas tam, gdzie powinniśmy byli dotrzeć, pozwalając przy tym na ominięcie różnego rodzaju przeszkód. Teraz jednak uważam, że powinny one być silniejsze. Trochę mi też żal, że moje życzenia mają nieco konserwatywny charakter – żeby rozrastał się środek oraz żeby wszystko było obliczalne i spokojne. Ale być może właśnie tego Polska teraz potrzebuje. Różnego rodzaju walk i napięć mieliśmy już w swojej historii pod dostatkiem. Warto podkreślić, że w tej materii o wiele więcej życzeń można byłoby skierować pod adresem nie polskiego społeczeństwa, a polskich instytucji. Jeśli czegoś bowiem w Polsce brakuje, to z pewnością kapitału instytucjonalnego, rozumianego jako pewien szacunek i umiejętność poruszania się w gąszczu procedur. To już jednak wykracza poza temat życzeń dla społeczeństwa.

Na koniec dodam jeszcze jedno: jestem optymistą. Myślę, że możemy liczyć na to, że w dłuższej perspektywie czasowej trendy te będą się w polskim społeczeństwie realizować. Nie ma jednak najmniejszych szans na to, aby spełniły się one w ciągu jednego roku. Dlatego z punktu widzenia najbliższych 12 miesięcy najważniejsze jest, by nie stało się nic, co mogłoby zakłócić możliwość ich realizacji.

* Andrzej Rychard, profesor socjologii.

* Autor grafiki: Rafał Kucharczuk
** Autor koncepcji numeru: Karolina Wigura