Marcin Dobrowolski
Od Baracka Obamy na deskach teatru do wodza Pemulwuy
Prezydent Stanów Zjednoczonych, co było do przewidzenia, a zapewne i po myśli samego zainteresowanego, dość szybko stał się bohaterem popkultury. Poniedziałkowy (11.01) numer magazynu „Der Spiegel” doniósł o musicalu „Hope!”, który wystawiono na deskach frankfurckiego teatru. Zarówno forma, jak i treść pozostawiają wiele do życzenia. Na scenie widzimy ubranego w biały sweter senatora, który przechadzając się po salonie, śpiewa żonie miłosne pieśni albo też przewodzi chórowi gospel nucącemu „Yes, we can!”. W spektaklu pojawiają się także inni politycy, między innymi Hillary Clinton, którą gra dwudziestoletnia aktorka.
Tak jak pięć lat temu cała demokratyczna Europa cieszyła się z przegranej Janukowycza, tak obecnie może być on jedynym lekarstwem na problemy Ukrainy – komentuje „Financial Times”. W ocenie dziennika najważniejsza jest stabilność, której nie był w stanie zapewnić skompromitowany Juszczenko. Wiktor Janukowycz powinien był zostać wyparty z polityki, ale przetrwał dzięki „cynicznej kulturze politycznej i poparciu wielkiego biznesu”. Tymoszenko, obecna premier, ma zasługi z czasów pomarańczowej rewolucji, ale „dowiodła swego bezwstydnego oportunizmu i ponosi wspólnie z Juszczenką winę za niepowodzenia pomarańczowego obozu”. W polityce gospodarczej wykazuje skłonności do populizmu. W zagranicznej nie różni się zbyt od Janukowycza – oboje będą „równoważyć więzy z Rosją powolnym dążeniem do integracji europejskiej”. „Tylko stabilna Ukraina może dokonać reformy gospodarki” i jej uzdrowienia, a Tymoszenko i siła stabilizująca to „dwa przeciwne bieguny” – wnioskuje dziennik.
Natomiast szefowa unijnej dyplomacji zrozumiała, że musi znaleźć „pomysł na siebie”. O próbach takiego rozwiązania napisał we wtorek (12.01) „Berliner Zeitung”. Catherine Ashton zapowiedziała rozpoczęcie ścisłej współpracy z nowymi, prężnie rozwijającymi się gospodarkami Indii i Chin. „Nastąpiły ogromne zmiany w sposobie sprawowania władzy w obu państwach” – wyjaśnia Ashton. Priorytety państw członkowskich Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych coraz bardziej się od siebie różnią. Europa nie potrafi dojść do konsensusu w wielu kwestiach z odmiennymi poglądami Ameryki. Przykładem jest choćby fiasko szczytu klimatycznego w Kopenhadze, a Stany Zjednoczone nie są jedynym supermocarstwem, którego opinię należy brać pod uwagę. Unia Europejska potrzebuje nowych partnerów globalnych. „Europa musi zostać wysłuchana, kiedy krzyczy” – wyjaśnia szefowa dyplomacji. I tak oto na liście głównych przyszłych kontrahentów Unii znalazły się Japonia, Turcja, Brazylia, Rosja, RPA, Indie i Chiny. Należy tylko zadać pytanie, czy warto w imię tych mglistych wizji grzebać sprawdzone, wieloletnie stosunki europejsko-amerykańskie?
Francuski rząd postanowił ukarać chciwych bankierów. Nałoży na rodzime banki nadzwyczajny 50-procentowy podatek od wysokich premii, który powinien przynieść skarbowi państwa 360 milionów euro – ogłosiła w wywiadzie dla wtorkowego wydania „Le Figaro” minister gospodarki, przemysłu i zatrudnienia Christine Lagarde. Społeczeństwo uważa nowe obciążenie za sprawiedliwe, ponieważ państwowy budżet wsparł potężną sumą banki w najtrudniejszym okresie kryzysu.
Najnowszy film Jamesa Camerona „Avatar” to dla jednych arcydzieło, dla innych tandeta. Według lewicowych polityków to film głoszący hasła antykapitalistyczne. Gorącym zwolennikiem dzieła stał się boliwijski prezydent Evo Morales znany ze swych socjalistycznych sympatii – napisał w środę (13.01) chilijski dziennik „El Mostrador”. Evo Morales, wychowany w indiańskiej rodzinie, swój tradycjonalizm skutecznie wprowadzał w idee rządzenia. Przeciwnik zachodnich nowinek, nie ufa nowoczesnej technologii, tym bardziej amerykańskim produktom – komentuje dziennik. „Ostatni raz pozwoliłem się wyciągnąć do kina w latach 70. na film o brazylijskim piłkarzu Edsonie Arantesie” – wyjaśnia prezydent. „Avatar”, na którego siłą do kina wyciągnęła go córka, okazał się strzałem w dziesiątkę. „Ten film to walka nie tylko w obronie Matki Ziemi, lecz przede wszystkim z kapitalizmem” – wyjaśnił prezydent.
W czwartek (14.01) dziennik „La Stampa” opublikował obszerną rozmowę z naczelnym rabinem Rzymu Riccardo Di Segni, który przyznał, że dialog z następcą Jana Pawła II napotyka na wiele trudności. Trzy dni przed wizytą Benedykta XVI w rzymskiej synagodze ze strony rabina padło zapewnienie, że podczas tych odwiedzin będzie głośno mówił o postaci Piusa XII, którego beatyfikacji sprzeciwiają się Żydzi. „Różnice dotyczą osoby Wojtyły i osoby Ratzingera, czasów i programu. Rola religii w skali światowej zmieniła się całkowicie” – zauważył. Riccardo Di Segni zgodził się z nagłośnioną we Włoszech opinią głównego rabina Tel Awiwu Israela Meira Laua, który zwrócił uwagę na to, że Karol Wojtyła „przeżył Szoah po stronie ofiar”, podczas gdy Joseph Ratzinger był w czasie II wojny światowej „po drugiej stronie barykady”. Słowa te – „to nie jest atak, lecz skonstatowanie obiektywnej różnicy między Janem Pawłem II a Benedyktem XVI” – ocenił rabin Rzymu, podkreślając, że opinię tę wyraził „gigant światowego judaizmu”, urodzony w Polsce osobisty przyjaciel polskiego papieża. Rabin zwrócił następnie uwagę na utrzymujące się różnice w ocenie pontyfikatu Piusa XII, któremu środowiska żydowskie zarzucają milczenie wobec Holokaustu.
W opublikowanym tego samego dnia wywiadzie dla dziennika „La Repubblica” główny rabin włoskiej stolicy podkreślił: „Żydzi nie mogą być obojętni wobec beatyfikacji Piusa XII, chociaż jest to sprawa religijna, nieleżąca w ich kompetencji”. „Robienie czegoś w pośpiechu niczemu dobremu nie służy” – ocenił Di Segni, odnosząc się do popisania przez Benedykta XVI dekretu w sprawie heroiczności cnót papieża Pacellego, co przybliża moment jego beatyfikacji.
Kryzys demograficzny już wkrótce może sięgnąć Chin – twierdzą naukowcy cytowani w piątkowym (15.01) numerze dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Przyczyną jest ciągły spadek urodzeń. Poza tym, jak pokazują dane, rodzi się więcej chłopców niż dziewczynek. W 2020 upadnie instytucja małżeństwa, bo chiński mężczyzna nie będzie miał już się z kim żenić. Badania wykazują, że na 100 dziewczynek przypada aż 119 chłopców. Najgorzej jest w południowych regionach Chin, gdzie rodzi się 130 chłopców na 100 dziewczynek. Nadchodzący kryzys demograficzny ma swoje podłoże w „polityce jednego dziecka”, brutalnie wprowadzanej pod koniec lat 70. To właśnie zakaz posiadania więcej niż jednego dziecka przyczynił się do gwałtownego spadku przyrostu naturalnego. „Pech chce, że zazwyczaj pierwszym dzieckiem jest chłopiec” – wyjaśnia dziennik.
I na koniec ciekawostka z Antypodów. Potomkowie rdzennych mieszkańców Australii, Aborygenów, zwrócą się do księcia Williama o pomoc w zlokalizowaniu i zwrocie głowy ich wodza Pemulwuy, którego zabili brytyjscy kolonialiści ponad 200 lat temu – donosi sobotni „Daily Telegraph”. Książę William – drugi do sukcesji brytyjskiego tronu – rozpoczął w sobotę pierwszą samodzielną podróż zagraniczną. Większość czasu spędzi w Nowej Zelandii, gdzie ma otworzyć nowy budynek sądu najwyższego, ale planuje również krótką wizytę w Australii, gdzie po raz ostatni był jako dziecko w 1983 roku. Pomijając historię ze zdekapitowanym wodzem, warto zwrócić uwagę na politykę Zjednoczonego Królestwa. Powierzenie księciu Williamowi roli reprezentacyjnej podczas tak ważnej wizyty może potwierdzać plotki o planowanym przekazaniu mu tronu z pominięciem księcia Karola – twierdzą brytyjscy komentatorzy.
* Marcin Dobrowolski, dziennikarz i producent radiowy. Pracuje w Radiu PiN, gdzie jest prezenterem oraz producentem audycji „Poranek Radia PiN” oraz „Słowa Kluczowe”.
** Przeglądy prasy zagranicznej w Radiu PiN codziennie o 11.20.
„Kultura Liberalna” nr 53 (3/2010) z dn. 19 stycznia 2010 r.