Łukasz Jasina

Dobry i mądry film, czyli najnowsze dzieło Polańskiego bez szwajcarskich kazamatów. O „Berlinale” i „Autorze Widmie”

Ostatnio spędziłem tydzień w rozkosznym anturażu „Berlinale”. Światek kinomanów słynie z jednego zboczenia – permanentnego rozmawiania o każdym obejrzanym filmie. Tym razem sporo się jednak mówiło o z pozoru niepozornym thrillerze zrealizowanym w poczdamskim Babelsbegu i plenerach wyspy Sylt. Powód gadania był łatwy do odgadnięcia. Reżyserem filmu był Roman Polański przeżywający od kilku miesięcy wzmożone zainteresowanie swoją osobą, a przez szwajcarski areszt domowy nieobecny w Berlinie (jako jedyny członek głównej ekipy filmu).

Obowiązkiem recenzenta jest jednak nieprzesadzanie z kontekstem i napisanie o sednie. Czyli o filmie.

Film zaś Polańskiemu się udał. Zgodnie z najlepszymi hitchcockowskimi wzorcami (nie darmo Polański przyznaje się do pokrewieństwa z Wielkim Alfredem) widz trzymany jest w napięciu od początku do samego końca. Biada tym, którzy dostrzegą w filmie jedynie ślepą krytykę Ameryki czy nawiązania do kłopotów Tony’ego Blaira. Jest to dzieło uniwersalne, opowiadające o pokusach władzy, wszechmocy tajnych służb i słabości ludzkiego charakteru.

Podobnie chyba jak w wypadku najciemniejszego filmu reżysera („Chinatown”) mamy tutaj do czynienia z brakiem jakiegokolwiek optymizmu w zakończeniu. I tylko szeleszczące na londyńskiej ulicy papiery przypominają nam o jakiejś tajemniczej sprawie…

PS Plus bonus dla miłośników kina. W epizodziku ze staruszkiem na plaży – Eli Wallach u kresu swoich dni!

Film:

„Autor Widmo” (Ghost Writer)
Reż. Roman Polański
Francja-Niemcy-USA-Wielka Brytania 2009
Premiera w Polsce: 19 lutego 2010 r.
Film nagrodzony na „Berlinale” Srebrnym niedźwiedziem.

* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.