Szanowni Państwo,

10 kwietnia 2010 roku odmienił Polskę i – co natychmiast dostrzeżono – zmienił stosunki polsko-rosyjskie. Gesty prezydenta Miedwiediewa i premiera Putina zostaną zapamiętane – nie tylko przez dyplomatów. Wiele sobie także obiecywano po wyemitowaniu przez rosyjską telewizję filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy.

Czy jednak mamy właściwą miarę do oceny tych zdarzeń? Jak nas widzą Rosjanie po 10 dniach od tragedii pod Smoleńskiem ? Jakie są rzeczywiste szanse na otwarcie okna pojednania w polsko-rosyjskich stosunkach?

Na pytanie to odpowiadają dziś znakomici Autorzy. Jako pierwsza wypowiada się autorka koncepcji dzisiejszego numeru, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, Krystyna Kurczab-Redlich. Poza tym swoje opinie prezentują: były oficer KGB i pierwszy Rosjanin, który na własną rękę prowadził w 1989 roku śledztwo katyńskie Oleg Zakirow oraz ekspert ds. Katynia w Ośrodku Badań nad Zbrodniami Stalinowskimi „Memoriał” Aleksander Gurianow. Rosyjski fizyk i astronom Aleksiej Pamiatnych, który zajmuje się sprawą Katynia od końca lat 80. wypowiada się zaś w Szybkim komentarzu.

Zapraszamy do lektury i komentowania !

Redakcja



W temacie tygodnia:

KRYSTYNA KURCZAB-REDLICH: Pułapka Putina
OLEG ZAKIROW: Katami byli ci, którzy wykonywali rozkazy zwierząt o człowieczych obliczach
ALEKSANDER GURIANOW: Najważniejsze są teraz kroki prawne


* * *

Krystyna Kurczab-Redlich

Pułapka Putina

Już przed katastrofą, 7 kwietnia, kiedy premierzy Tusk i Putin stanęli obok siebie w Katyńskim Lesie, przez Polskę przeszedł podmuch nadziei na poprawę polsko-rosyjskich stosunków. Podmuch zamienił się w huragan po tragedii, jaka nas dotknęła.

I postępowanie wobec rodzin ofiar, i uczestnictwo prezydenta Miedwiediewa (mimo awiacyjnych trudności) wraz z ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem w uroczystościach pogrzebowych polskiego prezydenta uniosły tamy na zamarzniętej rzece niechęci (tenże sam Miedwiediew na przykład w styczniu nie skorzystał z zaproszenia prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości sześćdziesięciopięciolecia oswobodzenia obozu w Oświęcimiu) i obudziły ogromne nadzieje na ostateczne polsko-rosyjskie pojednanie. Dali temu wyraz i przedstawiciele władz, i hierarchowie kościelni, i dziennikarze, i zwykli Polacy na forach internetowych. I mnie sprawiły smutną radość telefony kondolencyjne z Moskwy.

Tym bardziej większość z nas żywiła nadzieję, że pokaz filmu „Katyń” i w tematycznym kanale „Kultura” (przed spotkaniem premierów), i w ogólnorosyjskim kanale „Rossija” (po tragedii lotniczej) ostatecznie skruszy zwały lodu między Polakami i Rosjanami. Że oto powstaje nowy gmach polsko-rosyjskiego porozumienia. Jeśli idzie o władze – być może. Fundament tego gmachu tkwi w racjach politycznych.

Ale czy Rosjanie to poprą, już choćby dlatego, że cztery ich miliony obejrzały film „Katyń”? Czy zastanawiamy się, na jaki grunt pada prawda tego filmu? Przyjmujemy za oczywistość, że na grunt historycznie przygotowany, że ONI WIEDZĄ. A niby skąd? Z podręczników na pewno nie: Borys Jelcyn walcząc z pozostałościami komunizmu, polecił stworzenie podręczników odkłamujących prawdę o II wojnie światowej. Ale Aleksandr Kreder, członek Rosyjskiej Akademii Nauk, który w swym podręczniku pisał i o Pakcie Ribbentrop-Mołotow, i o Katyniu, i o skutkach „oswobadzania” Europy Wschodniej, po nagonce, jaka go spotkała już za czasów Putina, zmarł po drugim zawale. W 2003 roku inny historyk, Igor Dołucki, w swym podręczniku powtórzył „błędy” poprzednika i doczekał się ogólnopaństwowej nagonki. Podręcznik ze szkół wycofano.

W tym samym czasie przy każdym wyjściu z metra kusiły kolorowymi okładkami wydawane w ogromnych nakładach książki niejakiego Jurija Muchina „Antyrossijskaja podłost” (wyd. 2003 r.) i „Kriestowyj pochod na Wostok” (Wyprawa Krzyżowa na Wschód, wyd. 2004 r.) Pierwsza na 750 stronach udowadnia, że przypisanie mordu na Polakach w Katyniu Rosjanom to „fałszywka” Goebbelsa, którą ochoczo podjęli Gorbaczow i Jelcyn; w drugiej wylicza się na przykład, ilu Polaków należało do armii Hitlera.

Rezultat? Niemal na każdy taki głos w Internecie: „Panu Andrzejowi Wajdzie niski pokłon do ziemi. Za Prawdę. Niech wybaczą nam bracia-Polacy potworną zbrodnię reżimu ludojadów. Boleję po świetlanych polskich witeziach wraz z całym dumnym, pięknym i rycerskim polskim narodem” pojawia się długi rząd innych: „Tylko całkiem naiwny człowiek może uwierzyć w tę bajkę Goebbelsa. Tylko podlec i wróg Rosji może tak bezczelnie rozpowszechniać to potworne kłamstwo”. Dowody na nie podaje się m.in. takie: Polaków zastrzelono z niemieckiej broni, do wiązania rąk używano niemieckiego sznurka, a Stalin i Beria nie byli takim idiotami, by OBCOKRAJOWCÓW rozstrzeliwać na własnym terytorium. Goebbels „odnalazł” ich groby po przegranej pod Stalingradem w 1942 roku, kiedy trzeba było odwrócić uwagę od klęski. A żadnym archiwom wierzyć nie wolno, bo tam są same falsyfikaty. „Poczytajcie książkę Władysława Szweda »Tajemnica Katynia«, to się wiele o tym kłamstwie ciekawego dowiecie”. Inni polecają już nie książkę poprzednika Szweda, Muchina, lecz jego film o tytule „Antyrosyjska podłość”.

I sypią się gromy na „liberastę” Putina, że podskakuje, jak mu na Zachodzie zagrają, i teraz odda Polakom gaz za pół ceny. Ale przecież to on sam, napadając na podręczniki Kredera i Dołuckiego*, powiedział: „Fakty, o których mowa w podręcznikach, powinny budować uczucie dumy z naszego kraju”… Reszta, to „plewy i szumowiny”… Wśród nich spoczęła wtedy i prawda o Katyniu.

Ale pomiędzy głosami, które bronią polskich racji, i które podtrzymują w nas nadzieję na to, że kiedyś się w pełni porozumiemy, są i takie: „Rosja to naród. I dopóki pozostanie on obojętny w stosunku do przeszłości, niczego nie osiągnie i w przyszłości. Moim zdaniem nawet za JEDNEGO rozstrzelanego Polaka powinien moralnie odpowiadać cały naród rosyjski, podobnie jak za JEDNGO Żyda – cały naród niemiecki. Ale cóż ja mogę? MOGĘ TYLKO NIE MILCZEĆ.” I jeszcze: „Teraz znajdują się fantaści oskarżający nasze kierownictwo o sprzedajność. Myślę, że tam wiedzą więcej o Katyniu niż ci fantaści. Można odrzucać prawdę, ale to tylko pokazuje, że jesteśmy idiotami”.

Wydaje się więc, że film, w którego pokazie pokładaliśmy tak wielkie nadzieje na przyspieszone polsko-rosyjskie pojednanie, nie tyle widzów oświecił, ile oślepił, wydobywając z ciemności „plewy i szumowiny” właśnie.

Jak je teraz usunąć, panie premierze Rosyjskiej Federacji?

* Na spotkaniu z historykami 27 listopada 2003.
** Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, autorka książek o Rosji i filmów dokumentalnych o Czeczenii.

Do góry

* * *

Oleg Zakirow

Katami byli ci, którzy wykonywali rozkazy zwierząt o człowieczych obliczach

Dotarłem do naocznych świadków zbrodni katyńskiej w 1989 roku, jeszcze w Związku Radzieckim. Dokumentację z mojego prywatnego śledztwa oddawałem do radia, telewizji i gazet. Smoleńskie radio jako pierwsze nadało relacje tych świadków na swojej antenie. To był prawdziwy cud w tamtych czasach Następnie artykuł o wynikach mojego śledztwa miały opublikować „Moskiewskie Nowosti”. Wtedy rządził jednak jeszcze Michaił Gorbaczow, który nie dał pozwolenia na druk tego materiału.

Sprawy nie dało się wtedy zatuszować. Przez wiele lat sprawa zbrodni katyńskiej była w Rosji albo zamrożona, albo szła naprzód niezwykle wolno. Teraz, po katastrofie w Smoleńsku, rosyjscy przywódcy złożyli szereg deklaracji. Wiele osób ma nadzieję na polsko-rosyjskie pojednanie. Mam nadzieję, że tak się stanie. Ale pamiętajmy: dotychczas słyszeliśmy tylko słowa. Jednak prawdę poznać można tylko po działaniu.

Nie łudźmy się: nie czeka nas szybkie pojednanie. Mamy natomiast szanse na powolny proces wzajemnego poznania i zrozumienia. Do tego potrzebne są jednak kroki obustronne. Nie tylko z rosyjskiej, ale też i z polskiej strony.

Rosjanie mają przed sobą szereg wyzwań: działania o charakterze prawnym i edukacyjnym, odtajnienie archiwów, rzetelną dyskusję o przeszłości itd.

Ale i Polacy powinni zmienić swoje nastawienie. Niektórzy polscy badacze, historycy, politycy czy dziennikarze wciąż piszą jeszcze o Rosji, jak kiedyś o Związku Radzieckim, jako o „nieludzkiej ziemi”. Jak jednak może wierzący chrześcijanin mówić o ziemi, że jest nieludzka? To Bóg dał ludziom ziemię. I to dopiero ludzie wszystko odwrócili i czynili zło. Tak jak władze stalinowskie. Tu trzeba mówić nie o nieludzkiej ziemi, ale o nieludzkiej władzy.

Podobnie nie powinno się mówić o tym, że Rosjanie to naród zbrodniczy, który nienawidzi prawdy. Dziś widać dobrze, jak bardzo naród rosyjski przyjął polską tragedię katastrofy samolotu prezydenckiego do serca. Właśnie dlatego słusznie jest powiedzieć: nie wolno wszystkich uważać za katów. Katami byli ci, którzy wykonywali rozkazy zwierząt o człowieczych obliczach: Stalina i jego współpracowników.

Dziś trzeba nam ważyć słowa. Potrzebujemy wzajemnego szacunku. Jeśli będziemy myśleli inaczej, kłótnie rozpoczną się na nowo i koło się zamknie. Stracimy wtedy naszą szansę.

* Oleg Zakirow, były funkcjonariusz KGB. W latach 80. na własną rękę badał sprawę zbrodni katyńskiej. Za samowolne śledztwo został ukarany usunięciem ze służby i KPZR. W latach 90. wyjechał z rodziną do Polski. W 2002 prezydent Aleksander Kwaśniewski nadał mu obywatelstwo polskie, a 16 kwietnia 2005 odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Teksty jego autorstwa publikował miesięcznik Nowaja Polsza.

Do góry

* * *

Aleksander Gurianow

Najważniejsze są teraz kroki prawne

W marcu tego roku Lew Gudkow z Centrum Analitycznego Jurija Lewady przeprowadził badania rosyjskiej opinii publicznej, dotyczące wiedzy Rosjan o masakrze w Katyniu w 1940 roku. Wyniki były następujące. 47 proc. badanych słyszało o Katyniu cokolwiek. Spośród nich 19 proc. deklarowało, że była to zbrodnia dokonana przez NKWD. 28 proc. uważało ją za zbrodnię niemiecką. Widać więc, że nastawienie społeczeństwa rosyjskiego do historii Katynia jest zdeterminowane nie przez jakiekolwiek antypolskie fobie, ale przez zwykły brak wiedzy.

Tak było przed katastrofą polskiego samolotu prezydenckiego z 10 kwietnia. A jak jest teraz? „Katyń” Andrzeja Wajdy został wyświetlony w rosyjskiej telewizji publicznej. Prowadzone są dyskusje o historii, byliśmy też świadkami deklaracji ze strony Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa zarówno przed, jak i po tragicznym wypadku sprzed tygodnia. Wszystko to wywołuje wrażenie, że nastawienie do zbrodni katyńskiej może zmienić się wśród szerszej grupy ludzi. Centrum Lewady zapewne niedługo przeprowadzi kolejne związane z tym badania. Już dziś możemy jednak założyć, że największy – bo najbardziej długotrwały – wpływ na rosyjską opinię publiczną będzie teraz miała postawa rosyjskich władz. A dokładnie – wdrożenie pewnych konkretnych rozwiązań prawnych. „Memoriał” zgłosił w marcu ich charakterystykę w liście otwartym do prezydenta. Piątego marca tego roku opublikowała je również w Polsce „Gazeta Wyborcza”. W tym miejscu powtórzę więc tylko w skrócie, o co chodziło.

Po pierwsze, konieczne jest odwołanie decyzji o utajnieniu materiałów umorzonego śledztwa rosyjskiego w sprawie zbrodni katyńskiej.

Po drugie, ważne jest zintensyfikowanie tegoż śledztwa. Chodzi zwłaszcza o procesowe ustalenie pełnego składu personalnego ofiar. Rosyjska prokuratura wojskowa próbowała tak długo, jak się da, przedstawiać ofiary jako anonimową zbiorowość bez nazwisk. W tym roku mieliśmy więc sytuację paradoksalną, gdy premier Putin złożył wieniec na cmentarzu, przed pomnikiem, którego istotą są konkretne nazwiska – tymczasem prokuratura wojskowa odmawia uznania tych konkretnych osób za ofiary zbrodni w ogóle. Bardzo ważne jest również ustalenie właściwej kwalifikacji prawnej, zamiast tej groteskowej, jako „nadużycia władzy przez kierowników resortu NKWD”. Dzisiejsza kwalifikacja wyłącza z kręgu winnych decydentów, czyli Stalina i członków Biura Politycznego oraz wszystkich wykonawców niższego szczebla.

Po trzecie, co pośrednio wiąże się z drugim postulatem, za konieczne uznajemy przyznanie wszystkim ofiarom zbrodni katyńskiej statusu ofiar represji politycznych, zgodnie z obowiązującą rosyjską ustawą o rehabilitacji takich ofiar.

Pierwsze wzmianki o możliwości wdrożenia tych kroków prawnych zabrzmiały w niedzielnej wypowiedzi Dmitrija Miedwiediewa bezpośrednio przed pogrzebem, podczas spotkania z Bronisławem Komorowskim. Pojawiło się tam nawet zdanie, że prezydent Federacji Rosyjskiej przejmuje pod swój osobisty nadzór sprawę śledztwa i sprawę rehabilitacji ofiar. To ważne. Można wiązać z tymi słowami nadzieje. Choć oczywiście pragnąłbym, żeby sformułowania te były wyraźniejsze i konkretniejsze.

* Aleksander Gurianow, ekspert ds. Katynia w Ośrodku Badań nad Zbrodniami Stalinowskimi „Memoriał”.

Do góry

** Autorka koncepcji numeru: Krystyna Kurczab-Redlich
*** Opracowanie: Karolina Wigura
**** Współpraca: Agata Tomaszuk i Tomasz Jarząbek
***** Autor fotografii: Rafał Kucharczuk

„Kultura Liberalna” nr 67 (17/2010) z 20 kwietnia 2010 r.