Magdalena Mazik
Tarnowskie Góry. Plac Synagogi
Spacer, na który Państwa zapraszam, nie jest długi, gdyż sprowadza się do jednego, pokrytego nierównym asfaltem placu ze szpalerami topoli. Rytm odmierzają tu dni targowe, gdy plac nabiera kolorów i wypełnia się życiem. Choć zdecydowanie dominują kwiaty oraz warzywa, można też kupić baterie, podkoszulki, damskie botki i zsiadłe mleko. Wielobranżowy kolaż materiałów, barw i zapachów na miarę nie za dużego miasta. Wśród gwarnego tłumu, między straganami i drzewami, widać pobłyskujący kapitel kolumny. Wokół raczej się nie handluje i zaraz ktoś z kupców, którzy stali się naturalnymi strażnikami tego miejsca, pośpieszy z wyjaśnieniem, że jest to Plac Synagogi.
Na początku wieku synagoga należała, obok kościołów ewangelickiego i katolickiego, do najbardziej reprezentacyjnych gmachów Tarnowskich Gór. Ich wieże wznoszące się nad miastem odzwierciedlały jego wielokulturowy charakter. Dzisiaj wygląd synagogi jest znany dzięki archiwalnym pocztówkom. Po wybuchu wojny była jedyną budowlą spaloną przez hitlerowców jeszcze we wrześniu 1939 roku. Wraz z nią przestali istnieć miejscowi Żydzi, którzy zostali wywiezieni do gett, a następnie do obozów.
Namiastkę tej historii można wyczytać z samego placu – ogromnej wyrwy, rany w samym centrum starówki. Wielokulturowa przeszłość Śląska nie rzuca się w oczy, trzeba tropić ją po śladach. Jest przede wszystkim doświadczaniem pustki, która ustępuje stopniowo współczesności. Tak jak w wypadku placu po tarnogórskiej synagodze, który rozciąga się pomiędzy największą dyskoteką w powiecie, familokiem, pawilonem meblowym, ogródkami a zabytkowym górniczym Domem Carnala, wizyjnego inżyniera z końca XVIII wieku.
Od 2006 roku, dzięki staraniom mieszkańców, czynnikiem scalającym to miejsce jest wspomnienie synagogi. Akcja „Tarnogórzanie dla Pamięci” sprawiła, że centralny punkt Placu stanowi pomnik – prosta, nienachalna kolumna jako symbol świątyni, z gwiazdą Dawida oraz inskrypcją po polsku i hebrajsku: „Nic to innego, tylko dom boży i brama do nieba” (1 Moj. 28,16-17). Znajduje się on dokładnie w miejscu, gdzie przechowywano Torę. O tragicznej historii informuje tablica z piaskowca wmurowana w ziemię. Natomiast potęgę synagogi łatwo wyobrazić sobie dzięki zarysowanej kostką brukową linii fundamentów, które obejmują prawie cały plac, a nawet wykraczają nieco poza przebieg obecnych chodników.
Materialne ślady obecności śląskich Żydów zachowały się często tylko, gdy były położone na obrzeżach miasteczek lub wsi – jak kirkuty. Centra miast pozostają głuche na głos pamięci. W Tarnowskich Górach stworzono miejsce pamięci wpisujące się w codzienność, niekolidujące z życiem. Gdy Robert Musil pisał, że „nie ma nic bardziej niewidocznego niż pomniki” (R. Musil, „Monuments” [w:] tegoż, „Posthumous Papers of a Living Author”, przeł. P. Wortsman, Eridanos Press 1987, s. 61), wskazywał na ich niemoc w przykuwaniu uwagi odbiorców, postulował, aby pomniki czerpały ze strategii branży reklamowej. Chaos tarnogórskiego pejzażu, przeciwnie, apeluje o odmienną, subtelną, nieagresywną, ale spinającą w całość estetykę. Dzięki naturalnej obecności pomnika, równie naturalnie przywraca się stojącą za nim historię. W pełni do głosu dochodzi ona wieczorem, pośród szeregu czarnych topoli widać wtedy oświetloną kolumnę, a za nią na pustej ścianie domu, za sprawą specjalnego reflektora, pojawia się zarys synagogi. Cień budynku, którego już nie ma. Zdarza się, że pod kolumną ktoś zapali znicz.
* Magdalena Mazik, absolwentka MISH UJ, działa w stowarzyszeniu Góry Kultury.
www.centrum.fundacjatg.art.pl
www.kolazkultur.pl
www.gorykultury.pl
„Kultura Liberalna” nr 67 (17/2010) z 20 kwietnia 2010 r.