Jan Śpiewak

Zjednoczone Stany Warszawy        

Warszawę przenika duch przedsiębiorczości. Widać go nie tylko w naszym city, na Woli czy na Służewcu Przemysłowym, ale i w miejscach oddziałujących na moją wyobraźnię dużo bardziej z uwagi na to, że są mi bliższe i lepiej znane.

Jest to przestrzeń moich dziecięcych spacerów, wypraw po filet z mintaja do sklepu rybnego i po kasety do Planet Music na plac Zbawiciela. Czasy nauki jazdy na rowerze na Agrykoli, pierwszej coca-coli w Kawiarni Źródełko, taplania się w fontannie na Placu na Rozdrożu i krótkotrwałej fascynacji deskorolką, którą przechodziłem w skate parku Jutrzenka przy Rozbrat. Dziś wielu z tych miejsc już nie ma – są za to nowe, tworzone przez niewiele starszych ode mnie przedsiębiorczych ludzi. W tych miejscach powstaje nowe centrum miasta, równoległe do tego z Nowego Światu, Chmielnej i Mazowieckiej.

Lato zaczęło się hucznym otwarciem Placu Zabaw na Agrykoli. To już drugi sezon, jak ten skrzyżowany z klubem ogródek piwny cieszy się ogromną popularnością. Potem było otwarcie Charlotte „Wino i chleb” na placu Zbawiciela. Knajpa ze smacznym kanapkami – i rotacją pracowników większą niż w McDonaldzie – po raz kolejny udowodniła, jaki sukces można osiągnąć dzięki prostemu pomysłowi i świetnej lokalizacji. Dzięki Charlotte na plac Zbawiciela napłynęła nowa grupa klientów wyglądających na wygnanych ze swoich zimowych legowisk na Placu Trzech Krzyży i Foksal. Na Zbawicielu czuć pieniądze. Pogłoski o tym jakoby widziano Dodę pod Planem Be z papierowym kubeczkiem w ręku, nawet jeśli nie mają pokrycia, świadczą o zmianie, jaka tam zaszła. Dwieście metrów dalej w stronę Wisły, w miejscu fontanny, za miejskie pieniądze powstało UFO. Mimo że właściwie nie można tam dostać nic poza Fritz Colą za ósemkę i kawą za dychę, lokal cieszy się dużą popularnością. Głód Warszawiaków na miejsca „pod chmurką” okazał się na tyle duży, że w parku przy Książęcej ogromnym sukcesem okazało się otwarcie Doliny Muminków. W ten sposób na Powiślu powstała już letnia trasa klubowa.

Zaczyna się ona na wysokości Centrum Nauki Kopernik przy Cudzie nad Wisłą, po czym gładko przechodzi w Warszawę Powiśle, Dolinę Muminków i Plac Zabaw, z którego już niedaleko do UFO i dalej na plac Zbawiciela. Nowa klasa miejska redefiniuje przestrzeń miasta na nowo. Pierwsze z tych miejsc urządzone jest w kontenerze, drugie w kasach biletowych PKP, trzecie w dawnym ujęciu wody oligoceńskiej, czwarte w miejskim szalecie, piąte w miejscu fontanny. Na tej trasie nie obowiązuje cisza nocna. Fenomen miejsc pod chmurką cieszy zarówno ich właścicieli, jak i władze miasta, które nie muszą przejmować się skargami mieszkańców o zakłócanie ciszy nocnej. Żal mi właścicieli baru Huśtawka na tyłach Brackiej, którzy zainwestowali setki tysięcy złotych  w wyciszenie swojego lokalu, by i tak zostać eksmitowani. Jak widać nie potrzeba wielkich pieniędzy, by w Warszawie osiągnąć sukces.

Jest o wiele więcej wartych uwagi miejsc leżących na tym szlaku. Część z nich znajdzie swoich odbiorców, część będzie musiała się poddać. Na pewno powstaną następne. Moje pokolenie (jeśli wolno mi tę grupę tak nazwać) wydeptuje swoją mapę Warszawy. Staliśmy się jednym z gospodarzy Warszawy. Czy się to Wam podoba, czy nie.

* Jan Śpiewak, stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 136 (33/2011) z 16 sierpnia 2011 r.