Jarosław Kuisz
Widmo krąży nad Polską. Widmo bobra
Bóbr (Castor fiber) do tej pory znajdował się poza głównym nurtem polskiej debaty publicznej. Niesłusznie.
Oto 25 maja b.r. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jerzy Miller umieścił bobra na właściwym miejscu. Ustawił go – co prawda, tylko per procura – w świetle jupiterów. Dziennikarze znów wykazali się niekompetencją. Nazbyt zaprzątnięci bieżącą polityką i szukaniem winnych klęsk żywiołowych w świecie ludzi – zlekceważyli wichrzycielską rolę fauny.
Nie ustalono jeszcze stopnia winy bobra. Możliwe, że nie chodzi tu tylko o jakąś tam lekkomyślność czy niedbalstwo, ale wprost o winę umyślną. Wypadałoby znów zmienić kodeks karny. Ustawodawca nie wykazał się dostateczną racjonalnością i darem przewidywania nieszczęść.
Możliwy jest jednak jasny i wyraźny odwet ad hoc, spełniający – jakże ludzkie – potrzeby elektoratu. Oto Jerzy Miller podczas konferencji prasowej wspominał bowiem o możliwości pozbawienia bobra życia. Urzędnik był znakomicie przygotowany do wystąpienia, albowiem, jak można słusznie zakładać, ministerialni eksperci już wcześniej trafnie mu donieśli, że zniesienie kary śmierci nie dotyczy bobra (a innymi aktami prawnymi nie ma się, co przejmować).
Zapewne dla pozostałej części elektoratu Minister zaproponował nieco bardziej humanitarne rozwiązanie: wydalenie bobra z kraju. Widok setek błąkających się bobrów – apatrydów, przynajmniej moralnie naprawiłby doznane materialnie szkody.
Mamy swój wkład w dzieje myśli. Dawnego kozła zastąpił bóbr ofiarny. A nazbyt teoretyczną analizę René Girarda – wnikliwe spojrzenie Jerzego Millera.
Najważniejsze, że wiemy już, kto jest winny trwającej powodzi.
Na pewno nie my.
* Jarosław Kuisz, redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 73 (23/2010) z 1 czerwca 2010 r.