Łukasz Jasina
Grunwald reloaded
Rok 2010, wygenerował nam jak na razie kilka rocznic, które będziemy w przyszłości obchodzić. Nic więc dziwnego, że z lekka niezauważenie pojawiają się na horyzoncie rocznice z lat niedzisiejszych – które obchodzić należy! – na czele z najbardziej popularną z nich: sześćsetną rocznicą bitwy pod Grunwaldem.
Rocznica ta z jednej strony szczęście miała i nie miała. Sto lat stała się symbolem walki i polskość, a odsłonięcie poświęconego jej pomnika w Krakowie (cześć ci, mistrzu, Paderewski za fundację) wspomina się w pewnych kręgach po dziś dzień. Pół wieku później po raz kolejny Grunwald się przydał. Władze ówczesne sfinansowały monumentalny pomnik na polu bitwy i równie gigantyczny film Aleksandra Forda (przypomnijmy, iż przed miesiącem umarli Jerzy Stefan Stawiński – autor scenariusza i Zygmunt Król – kierownik produkcji). Grunwaldzkie zwycięstwo było wszak fundamentem walki o polskość Ziem Odzyskanych. Dygnitarze jednak zajechali na ceremonię mercedesami – co złośliwie skomentował „Spiegel”, pisząc, że: „my też tam byliśmy”.
Teraz obchodzimy po raz pierwszy, rzeczoną rocznice bez propagandowego balastu. Ale jak ją obchodzimy?
Przede wszystkim Grunwald nie wzbudza już zainteresowania polityków w żadnym z krajów , będących spadkobiercami ówczesnych zwycięzców. Ani prezydent-elekt Komorowski ani pani Gribauskaite z Litwy ani prezydent Łukaszenko, nie zaliczają już na serio Grunwaldu do tych zdarzeń, które budują czy powinny budować tożsamość ich narodów.
Po drugie Grunwald jest raczej okazją do popularnego odbioru historii – mamy wszak modę na rekonstrukcje, historyczne pikniki i tym podobne krotochwile. Rocznica bitwy nadaje się do nich znakomicie. Każdy z grubsza wie, o co chodzi. Można się nieźle przy okazji zabawić.
Po trzecie, w świecie filmu – po kilku nieudanych próbach realizacji nowych wersji dzieła Sienkiewicza – zdecydowano się jedynie na odnowienie filmu Forda. To mamy „Krzyżaków reloaded”.
I takie też są całe obchody. Reloaded.
Nic nowego, ale za wszystko normalnie. Normalniejemy w Polsce. Grunwald jest już więc tylko okazją do zabawy.
* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 79 (29/2010) z 13 lipca 2010 r.