Helena Anna Jędrzejczak
Między peerelowskimi kawiarniami (część IV)
Po Wojnie nic nie było takie samo – to truizm. Wojna położyła kres wolnej Polsce – to oczywistość. Wojna sprawiła, że nie można już było chcieć „wiosną wiosny, nie Polski zobaczyć”1 – bo właśnie za Polską, przedwojenną, szczęśliwą z dopiero co odzyskanej niepodległości wszyscy teraz tęsknili. Ale po Wojnie trzeba było jakoś żyć. Jakoś odbudować Warszawę i te relacje, które odbudować się dało. Kawiarnie to jedne z tych miejsc, w których choć częściowo było to możliwe. Nie było już Udziałowej, Kresów, czy Pikadora. Nie istniały SiM i IPS, nie odbudowano nawet kwartałów kamienic, w których niegdyś się mieściły. Nie można już było opłacić w Ziemiańskiej „abonamentu nie tylko na kawę i ciasteczka” obrazami ani okupować skamandryckiej Górki. Powstały nowe miejsca, nowe relacje i nowe stoliki. I o nich dzisiaj opowiem.
Mityczna kawiarnia PRL-u miała utracony już dziś klimat, miała w sobie to „coś”,
co każe ją przechowywać w pamięci wszystkim, którzy w życiu kawiarnianym uczestniczyli. Kawiarnia PRL-u to swego rodzaju terapia, powrót do świata, który pozostał już tylko we wspomnieniach. Oczywiście ważne jest, kto wspomina – gdy czynią to Holoubek i Konwicki, Stefania Grodzieńska i Marek Nowakowski, Julia Hartwig i Kazimierz Kutz, to tym bardziej czujemy, że bywanie w kawiarni nie ma charakteru wyłącznie konsumpcyjnego.
Życie kawiarniane PRL-u to Czytelnik i PIW, Lajkonik i Szpilki, SPATiF i U Plastyków. I zapewne jeszcze kilka innych, zapamiętanych przez jednych, zapomnianych przez drugich, ważnych z jakiegoś powodu albo zupełnie nieistotnych.
PIW to nie tyle kawiarnia, ile niewielki lokalik przy księgarni przy Foksal 17, tak opisany przez Helenę Kowalik: „(…) kawiarenka PIW na Foksal, (mała kanciapa,
ale słynna; przesiadywały w nich same opozycyjne już wówczas nazwiska: Paweł Hertz,
Jan Kott, Leszek Kołakowski)”2. To tu „przy stoliku zawsze eleganckiego Antoniego Słonimskiego siadywali Adam Ważyk, Paweł Hertz, a w czasie wizyty w Polsce – Jean-Paul Sartre w towarzystwie Simone de Beauvoir”3. Z tym, że Sartre na polskich intelektualistach nie zrobił wielkiego wrażenia i więcej PIW-u nie odwiedził. A przy PIW-owskich stolikach powstał słynny „List 34”, który doprowadził do zamknięcia kawiarenki już na zawsze.
Z kolei Czytelnik przy Wiejskiej 12 działa po dziś dzień. To tu Antoni Słonimski „wprowadził na salony” młodego Michnika, zaraz po jego wyjściu z więzienia zatrudniając jako swego „pierwszego sekretarza” – i „przedstawiając go w kawiarni Czytelnika z komentarzem: Tak, to mój pierwszy sekretarz, bo dotąd nigdy żadnego sekretarza nie miałem”4. Wspominał tę kawiarnię Słonimski, wspominał i Hłasko w listach z emigracji: „Tu rozleniwiłem się”, pisał. Przychodzili tam Paweł Jasienica, Irena Szymańska i Gustaw Holoubek. W głębi sali swój stolik ma Tadeusz Konwicki, który pojawia się w samo południe, by zjeść obiad w towarzystwie Andrzeja Łapickiego. Czasem wpada Głowacki. Jak powiedział kiedyś Kazimierz Kutz, przyjaciel dramaturga: „Głowa został poczęty w kawiarni Czytelnika i do dziś tam przychodzi, żeby go przewijać”5.
Z Czytelnika rzut beretem do SPATiF-u, miejsca chyba najbardziej obfitującego w anegdoty i dykteryjki. Przytacza je Janusz Głowacki, opisując własne doświadczenia: „Przy czarnej kawie rozpoczęliśmy rozmowę utrzymaną w tonacji bohaterów Corneille’a. Potem zamówiliśmy pół litra, potem jeszcze pół i rozmowa zaczęła łagodnie ześlizgiwać się z Corneille’a na Dostojewskiego, ze specjalnym odniesieniem do jednego z bohaterów „Zbrodni i kary”, Marmieładowa, znanego z upodobania do alkoholu i masochizmu”6. Z drugiej strony – to tu „dyskutowało się Heideggera i aktualny kurs dolara, szanse odzyskania niepodległości i napicia nierozcieńczonego jarzębiaku, zrobienia dobrego filmu i okradzenia bogatego Szweda przy barze”7.
Nieco inaczej wygląda SPATiF, gdy „Głowa” przywołuje w pamięci młode absolwentki PWST: „Po paru setkach czystej do rozpoczynających karierę absolwentek Szkoły Teatralnej podchodzili kolejno młodzi reżyserzy, proponując im główne role. – A jaki jest tytuł tego filmu? – pytały bardziej doświadczone i słysząc, że na przykład „Popiół i diament”, odpowiadały: – A w tym to ja już sześć razy grałam”8.
SPATiF to jednak nie tylko pijaństwo. To także miejsce wzruszeń, jak wtedy, gdy „kiedyś weszła starsza kobieta ze śladami wielkiej urody. Wbiła wzrok w pana Antoniego. On zerwał się i zawołał: „Loda!”, ona krzyknęła: „Tosiek!”. I to była Loda Halama, wielka gwiazda przedwojennych kabaretów”9.
Powojenne kawiarnie to kawa i wódka, pisanie wierszy albo prozy na serwetkach i picie do białego rana, działalność opozycyjna i tajniacy przy sąsiednich stolikach. To abnegaci i eleganci, wybitni przedwojenni twórcy i prości alkoholicy, zwykli amatorzy niedostępnej gdzie indziej kawy i ci, którzy przychodzili raczej dyskutować niż pić. A na pytanie, dlaczego wszyscy przychodzili do peerelowskich kawiarni, pewnie najlepiej odpowiada Janusz Głowacki: „Nienagannie elegancki Antoni Słonimski opowiadał jak było, a obok było jak jest”10.
* Helena Anna Jędrzejczak, historyk idei, socjolożka, doktorantka w ISNS UW. Pracuje w Centrum Nauki Kopernik, współpracuje z Instytutem Obywatelskim. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat relacji między teologią a kwestiami społeczno-politycznymi w pismach Dietricha Bonhoeffera.
Przypisy:
1) Jan Lechoń, Karmazynowy poemat, Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1988.
2) Helena Kowalik, Ubeckie donosy z sypialni, http://www.reportaz-tygodnia.trop-reportera.pl/ubeckie_donosy/ubeckie_donosy/ubeckie_donosy_z_sypialni.html.
3) Małgorzata Piwowar, op. cit.
4) Ryszard Matuszewski, Alfabet wspomnień, ISKRY, www.iskry.com.pl/fragmenty/alfabet.rtf.
5) Bartosz Marzec, Kawiarniane zabawy pisarzy – „Rzeczpospolita” z 29 grudnia 2008, [link].
6) Janusz Głowacki, Z głowy, Świat Książki, Warszawa 2004.
7) Ibidem.
8) Ibidem.
9) Ibidem.
10) Ibidem.
„Kultura Liberalna” nr 101 (51/2010) z 14 grudnia 2010 r.