Łukasz Jasina
Nowy mit nowej Lewicy? Na marginesie biografii Adama Ciołkosza pióra Andrzeja Friszkego wydanej przez Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Adam Ciołkosz nie zobaczył nigdy nowej, niepodległej Polski. Umarł w roku 1978. Do Polski przyjechała jednak jego żona Lidia, która uczestniczyła zresztą w tworzeniu w kraju nowej Polskiej Partii Socjalistycznej (pod przywództwem Jana Józefa Lipskiego). Lidia Ciołkoszowa pozostała do końca życia socjalistką nieugiętą. Krytykowała kandydowanie następcy Lipskiego – Piotra Ikonowicza – z list wyborczych SLD w 1993 roku, dwa lata później zachowała także daleko idącą wstrzemięźliwość wobec kandydatury Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta RP. W polskiej telewizji pojawiała się kilkakrotnie jako bohaterka przejmujących filmów dokumentalnych (po raz ostatni w roku 2000, gdy opowiadała o Szmulu Zygelbojmie). Jej śmierć w czerwcu 2002 przeszła praktycznie bez echa.
Lewica polska (w różnych jej przejawach) zazwyczaj nie kontynuuje tradycji Polskiej Partii Socjalistycznej. Nie robi tego Sojusz Lewicy Demokratycznej, który, choć w wielu oświadczeniach (choćby Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera) odżegnywał się od błędów pezetpeerowskiej poprzedniczki, wciąż jednak przejawia skłonność do flirtowania z niesławną przeszłością. Grzegorz Napieralski i różni działacze wyższego, średniego i niższego szczebla regularnie chwalą pozytywną przeszłość PRL, bronią generała Jaruzelskiego, a także wysuwają na czołowe stanowiska dawnych partyjnych działaczy (przykładowo – od jesieni 2010 Prezydentem Łomży z ramienia SLD jest Mieczysław Czerniawski – w latach 1976–1989 tamtejszy I Sekretarz Komitetu Wojewódzkiego). Epoka Napieralskiego w porównaniu z epoką Millera stanowi w dziedzinie historii pewien regres – nie sprawdzają się prognozy głoszące, że zmiana pokoleniowa w SLD doprowadzi do zmiany stosunku do przeszłości.
Tym bardziej cieszy każda inicjatywa, przypominająca o dziejach autentycznej lewicy, a w szczególności o niezłomnych działaczach PPS, będących wszak fundamentem antykomunistycznej emigracji i opozycji w kraju. Do tradycji PPS odwołało się środowisko „Krytyki Politycznej”, wydając biografię Adama Ciołkosza. Jej autorem jest Andrzej Friszke – historyk znany i powszechnie ceniony, który w swoim dorobku ma analizy dziejów różnych środowisk: warszawskiego KIK-u, londyńskiej emigracji i opozycji lewicowej skupionej wokół Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego. Swego rodzaju patronką książki była Lidia Ciołkoszowa, która namawiała Friszkego do jej napisania i udzieliła mu wszechstronnej pomocy. Brak szerszego odniesienia do jej roli w życiu Ciołkosza jest zresztą jedynym poważniejszym mankamentem książki.
Biografia pióra Friszkego jest dziełem bardzo rzetelnym. Brakuje w nim jedynie analizy ostatnich trzech dekad życia Ciołkosza. W oparciu o kwerendę archiwalną przeprowadzoną w kraju i za granicą, skonstruowany został obraz życia człowieka nadającego się idealnie na symbol lewicowo-polskiej wrażliwości. Ciołkosz pochodził z inteligenckiej rodziny z Tarnowa (jego ojciec-nauczyciel zginął później w hitlerowskim obozie koncentracyjnym), niemniej jego przodkowie wywodzili się z galicyjskiej wsi. Związek z lewicą łączył z walką na froncie wojny polsko-bolszewickiej i w powstaniach śląskich. Drogi jego i Piłsudskiego – podobnie jak w wypadku jego partii – rozeszły się po 1926 roku, prowadząc Ciołkosza do więzienia w Twierdzy Brzeskiej. Niezłomnie walczył o prawa Polski na emigracji, ale nigdy nie naśladował swojego partyjnego kolegi z Krakowa, Józefa Cyrankiewicza.
Ciołkosz jako symbol nowej lewicy wpisuje się ciekawie w meandry naszej polityki historycznej. Socjalista i patriota – walnie dowodzi, że mieszanka polskiego patriotyzmu i lewicowości jest udana. Zawłaszczenie historii polskiej lewicy przez środowiska wywodzące się w różny sposób z odrzucającej polską państwowość, przedwojennej KPP, zniszczyło pamięć i o tym.
Dziś redaktorzy biografii nazywają Ciołkosza (w informacji na skrzydełku książki) „ikoną polskiej lewicy”. To chwalebne. Ale jaka to lewica i cóż ona na to? Odzyskanie przez nią polskiej historii wymaga jednak ostatecznego potępienia pezetpeerowskiej przeszłości oraz uznania za autentycznych przodków ideowych PPS i ruchów do niej zbliżonych. Ciołkosz i Pużak są ikonami właściwszymi niż Cyrankiewicz i Jaruzelski. Dotychczasowa praktyka lewicy każe mi jednak pozostać w tej materii pesymistą.
Książka:
Andrzej Friszke, „Adam Ciołkosz. Portret polskiego socjalisty”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.
* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 118 (15/2011) z 12 kwietnia 2011 r.