Łukasz Pawłowski
Zdystansowany aktywista
Naukowy opis rzeczywistości społecznej często utożsamia się – zgodnie z ideałem pozytywistycznym – z opisem bezstronnym, niezaangażowanym, prowadzonym z dystansu przez obserwatora, który do badanej rzeczywistości podchodzi pozbawiony wszelkich potocznych wyobrażeń, „przedsądów” i innych niedowiedzionych naukowo opinii. Wyłącznie poprzez wyrwanie się z lokalnego kontekstu – głosi w uproszczeniu ów ideał – możemy spojrzeć na dane zjawisko beznamiętnie, to znaczy obiektywnie, to znaczy naukowo. Anegdotycznym przykładem takiej postawy naukowej jest casus Jamesa Milla, który choć 12 lat życia poświęcił na napisanie kilkutomowej historii Indii, nigdy tego kraju nie odwiedził.
Wobec takiej wizji naukowca od dekad wysuwa się jednak bardzo poważne zarzuty mówiące o tym, że patrząc wyłącznie z zewnątrz nie potrafimy opisać rzeczywistości społecznej tak, jak jawi się ona w doświadczeniu tworzących ją ludzi, a na tym właśnie powinno polegać nasze badanie. Rzeczywistość społeczna istnieje przecież tylko o tyle, o ile biorą w niej udział jakieś jednostki. Pominięcie ich doświadczenia nieuchronnie fałszuje nasz opis lub też czyni go dramatycznie niepełnym. Poza tym, mówią krytycy pozytywizmu, niesłuszny jest postulat zmuszający badacza do wzięcia w nawias własnej osobowości i związanych z nią „przedsądów”. Po pierwsze, doświadczenie osobiste to nie ubranie, które można zdjąć i zawiesić na kołku przed przystąpieniem do pracy. Po drugie, nawet gdyby to było możliwe, niekoniecznie byłoby słuszne – osoba badacza wnosi bowiem do badania nowy wymiar, a zróżnicowanie perspektyw badawczych jedynie wzbogaca nasze rozumienie problemu.
Który z tych modeli jest lepszy? Rozstrzygającej odpowiedzi nie ma i pewnie nigdy nie uda się jej uzyskać. Praktyka pokazuje jednak, że często najciekawsze rezultaty daje ich połączenie. Znakomite teksty polityczne Aleksandra Smolara – których przykłady zostały zebrane i wydane w tomie „Tabu i niewinność” – to dobra ilustracja tej prawidłowości.
Można powiedzieć, że Smolar patrzy na polską rzeczywistość z ciekawej, blisko-dalekiej perspektywy, dzięki swojemu wieloletniemu doświadczeniu emigracyjnemu, połączonemu ze stałym zaangażowaniem w sprawy kraju. Dzieląc swój czas pomiędzy Paryż i Warszawę, autor z jednej strony zyskuje szeroką perspektywę, pozwalającą widzieć więcej, z drugiej, dzięki znajomości lokalnego kontekstu, łatwo potrafi przejść do analizy niuansów polskiej polityki.
To niewątpliwie prawda, że specyficzna biografia i wybory osobiste dają Smolarowi interesujący punkt wyjścia do komentowania polskiej rzeczywistości, jednak nawet najbardziej sprzyjające okoliczności nie przyniosą najmniejszych korzyści, jeśli trafią na umysł nieprzygotowany do ich wykorzystania. Wyjątkowość analiz Smolara zasadza się więc nie tylko, a nawet nie przede wszystkim, na specyfice jego osobistego zawieszenia pomiędzy dwoma rzeczywistościami, lecz po prostu na niezwykle szerokiej wiedzy autora.
Właśnie owa wiedza pozwala spojrzeć na wydarzenia polityczne w kraju z szerszej perspektywy i wynosi je na zupełnie inny poziom. Poziom nieosiągalny dla tych, którzy polski wewnętrzny spór polityczny sprowadzają do jednego tylko wymiaru (rywalizacji komunistów z opozycjonistami, „przyspieszaczy” z „umiarkowanymi”, Polaków solidarnych z Polakami liberalnymi), zaś analizy współczesnej polskiej polityki zagranicznej opierają – jak to powiedział jeden z naszych redakcyjnych kolegów – na lekturach Stefana Żeromskiego.
Teksty Smolara są niesłychanie erudycyjne, choć trzeba przyznać, że erudycyjne w sposób skromny. Nie znajdziemy w nich wielu przypisów, cytatów, odniesień do bogatej sieci kontaktów z politykami i teoretykami polityki. Zamiast rozbudowanej bibliografii, o przygotowaniu autora świadczy wieloaspektowość jego wywodów. Czasami owa pietystyczna analiza może drażnić – chciałoby się, by autor wyraźniej opowiedział się po którejś ze stron zamiast drobiazgowo rozważać niekiedy subtelne argumenty przemawiające na rzecz każdego obozu. Rzecz jednak w tym, że Smolar mimo całej swej wiedzy oraz wrażliwości na detal – a może właśnie dzięki nim – ma bardzo wyraźne (co nie znaczy proste) poglądy polityczne. „Tabu i niewinność” dobrze to pokazuje.
Dlaczego jednak warto przypomnieć tę książkę, chociaż od jej opublikowania minęło kilka miesięcy, a fala recenzji już przetoczyła się przez media? Po pierwsze dlatego, że to książka ważna, której żywot nie może być liczony w miesiącach. Znajdziemy w niej próbę odpowiedzi na szereg kluczowych problemów polskiej polityki ostatnich dwudziestu lat, a przytoczone tam argumenty muszą przemyśleć chyba wszystkie środowiska intelektualne, w tym również nasza grupa określająca się mianem liberalnej.
Drugą, bardziej bezpośrednią przyczyną były niedawne obchody rocznicy katastrofy lotniczej w Smoleńsku. Przypomniały mi one o tekście Smolara z roku 2005 (ja sam przeczytałem go znacznie później) „Melduję się z życzeniami, Panie Prezydencie”, napisanego w formie listu z gratulacjami dla Lecha Kaczyńskiego i zawierającego propozycję jego prezydentury. Z jednej strony skoncentrowany na sprawach poważnych, z drugiej niepozbawiony ironii, artykuł Smolara przesiąknięty był jednak umiarkowanym pesymizmem co do realizacji przedstawionych postulatów. „Mam nadzieję, ale przyznam: niezbyt dużą – pisał do Lecha Kaczyńskiego – że będziecie potrafili okazać wstrzemięźliwość, samoograniczenie i tolerancję wobec inaczej myślących i czujących, inaczej interpretujących te same wartości albo wyznających wartości odmienne”. Następnych kilka lat sukcesywnie pokazywało, jak uzasadniony okazał się pesymizm autora. Kolejny tego dowód obserwowaliśmy ponad tydzień temu w Warszawie.
Chciałbym mieć nadzieję, choćby niewielką, że po lekturze tekstu Smolara, kilkanaście procent naszego społeczeństwa dostrzeże przynajmniej ten jeden fakt.
Książka:
Aleksander Smolar, „Tabu i niewinność”, wybór i opracowanie: Mikołaj Lipiński, Helena Łuczywo, Universitas, Kraków 2010.
* Łukasz Pawłowski, doktorant w Instytucie Socjologii UW, członek redakcji „Kultury Liberalnej”, dziennikarz Magazynu Idei „Europa”.
„Kultura Liberalna” nr 119 (16/2011) z 19 kwietnia 2011 r.