Magdalena M. Baran
Sceptycy i egzorcyści. O filmie „Rytuał” Mikaela Håfströma
Lubimy się bać. Strach płynący z kinowego czy szklanego ekranu, choćby nie wiem jak realny, pozwala nam patrzeć na codzienność z innej perspektywy – pozwala nam znieczulić się na lęki, którym musimy zazwyczaj stawiać czoła. A to, „bo mogą się zdarzyć większe nieszczęścia”, a to, że „po każdej nocy przychodzi dzień”, to znów „szansa pokonania strachów naszych strachów spoczywa na barkach innych”. Tym samym, przyglądając się tak ochoczo scenom z horrorów, filmów grozy czy filmom o duchach (zapomniany dziś gatunek), uciekamy jednak od własnych lęków, zakopujemy je najgłębiej jak potrafimy, znieczulając się jednocześnie na myśl o istnieniu realnego nie tylko zagrożenia, ale i zła. Jakby łatwiej było wierzyć we Freddy’ego Kruegera, Lalaczkę Chucky, Drakulę czy niesłychaną historię opowiedzianą w „Lśnienieniu”, niż w zło mogące zagnieździć się w ludzkiej duszy. Zło realne, wyniszczające, ogarniające człowieka na wszystkich poziomach jego jestestwa. Filmy o nim mrożą nas inaczej.
Z pewną podejrzliwością patrzymy zatem na historie opowiadające o egzorcyzmach, a kino opowieści takich zna wiele. Od zadziwiającej serii „Egzorcysta” (z fenomenalnymi rolami Jasona Millera, Maxa von Sydowa i w końcu Richarda Burtona), przez kolejne odsłony klasycznego „Omenu” (Gregory Peck, a później Sam Neil), „Stracone dusze” (Janusza Kamińskiego) aż po oparte na historii młodej Niemki Anneliese Michel „Egzorcyzmy Emily Rose”. Opowieści o odrodzeniu się na ziemi diabła (pod tym czy innym imieniem) wbrew zapowiedziom dystrybutorów filmowych nie są wyłącznie odmianą horroru. Idą dalej, niejednokrotnie zmuszając do postawienia pytania o pozaświatową światowość, rzeczywistość, która przecina znany nam świat. Pojawiający się w odpowiedzi na nią egzorcyzm – rozumiany jako obrzęd liturgiczny mający na celu usunięcie bezpośredniego wpływu złego ducha na osobę, zwierzę, przedmiot czy miejsce, co objawiać się ma jako opętanie, dręczenie lub zniewolenie – przypomina o realnej obecności zła: o diable, w którego wierzymy raczej niechętnie. Jednocześnie egzorcyzm budzi niemałe kontrowersje, balansując na cienkiej granicy między chorobą psychiczną i faktycznym opętaniem. Jedni powiedzą: „wszak nie żyjemy w średniowieczu, na co nam te kościelne sztuczki, hokus pokus dla wierzących”, kojarząc go z dawno minionymi czasami zabobonów i niezrozumiałych zwrotów rzucanych w klasycznej łacinie. Z drugiej strony – rozmowy z egzorcystami czy informacje o ich kursach i wykładach można znaleźć w całkiem poważnych i szanowanych pismach, co sceptyk musi przyjmować z uśmiechem…
Najnowszy film Mikaela Håfströma, „Rytuał”, próbuje przekonać widzów, że nawet dla sceptyka opętanie może stać się nader rzeczywiste, a spotkanie z nim wymaga nie tylko wiary, ale również wiedzy pochodzącej z różnych dziedzin. Watykańska szkoła dla egzorcystów, w której mury wprowadza widza film, jest na wskroś nowoczesna – pełno tu naukowych nowinek, szczegółowych badań, a nawet współpracy z lekarzami i mediami. Szkiełko i oko bynajmniej nie konkurują z wiarą – dla bezpieczeństwa, przejrzystości działań i obopólnego spokoju mają się one uzupełniać. Niejako na drugim krańcu opowieści o tak nowoczesnym Kościele znajdziemy mieszkającego w zapuszczonym domu, w towarzystwie stada rzymskich kotów (nie tylko czarnych) i lęgnących się w sadzawce żab (jak się okaże niezbędnych), starego walijskiego egzorcystę. Kościelny szelma, ni to szarlatan, ni to szaman, po trosze może iluzjonista, który ma za zadanie przekonać młodego sceptyka do wiary w diabła. Jako doświadczony egzorcysta sir Anthony Hopkins gra koncert porównywalny z niegdysiejszą rolą Burtona. Przewrotny, sięgający po nie do końca ortodoksyjne metody, uparty i zawzięty, a jednocześnie nieco próżny. Ta ostatnia cecha, która nie pozwala dopuścić mu do siebie ewentualności błędu czy porażki, stanie się też przyczyną jego zguby. Na Hopkinsa opętanego patrzy się jednak z równą przyjemnością… W mroku obcowania z własnymi demonami błądzi także młody, sceptyczny wobec zabiegów Kościoła adept teologii. Uduchowiony, ale wątpiący. Nadal silniejszy jednak od własnych demonów. Racjonalny. Łączący w sobie wszystko, czego oczekiwalibyśmy od bohatera takiej historii. I wreszcie: prawdziwy… Dziś działający jako jeden z egzorcystów w Stanach Zjednoczonych.
Film:
„Rytuał” (The Rite)
Reż. Mikael Håfström
Premiera polska: 1 kwietnia 2011 r.
Dystr. Warner Bros. Entertainment Polska.
* Magdalena M. Baran, koordynator projektów IO, publicystka „Kultury Liberalnej”. Przygotowuje rozprawę doktorską z filozofii polityki.
Kultura Liberalna” nr 121 (18/2011) z 3 maja 2011 r.