0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Spacerując > KUSIAK: Targówek –...

KUSIAK: Targówek – grając na wielkiej płycie

Joanna Kusiak

Targówek – grając na wielkiej płycie

Warszawa zaczyna się na Targówku – tak reklamuje się tamtejszy urząd dzielnicy. Jeśli wierzę temu hasłu to wcale nie dlatego, że podobno właśnie na Targówku – konkretnie na starym Bródnie – już w średniowieczu powstał pierwszy kompleks osadniczy na terenie dzisiejszej Warszawy i pomimo tego, że dla wielu warszawiaków z Centrum czy Żoliborza na Targówku Warszawa raczej się kończy. To, że Targówek ma najbardziej przyjazną stronę internetową ze wszystkich warszawskich dzielnic, że targówczanie mogą przez Internet zarejestrować samochód albo zadać urzędnikowi pytanie, wreszcie, że niedawno rozpoczął się tutaj program reaktywacji blokowisk, daje nadzieję na inny nowy początek: Warszawy, która nie idzie na łatwiznę, która nie musi już tylko kopiować wzorców zachodnich i która potrafi wykorzystać potencjał miejsc do tej pory uchodzących za trudne, dla niektórych wręcz niemiejskie.

Typowo dla warszawskich ruchów miejskich, program rewitalizacji Targówka zaczyna się od kultury. Pionierskie działania Althamera, który już w roku 2000, kiedy nawet Śródmieście – szczególnie w porównaniu ze swoją dzisiejszą kondycją – wydawało się znudzone i senne, zorganizował na Bródnie akcję artystyczną na ogromną skalę, dziś, w ramach sojuszu artystów i aktywistów z Urzędem Dzielnicy rozwijają się w szerszy programu rewitalizacji Targówka: „Re-blok„. W ramach tego programu planowane są wykłady o rewitalizacji, wymiana doświadczeń z ożywiania blokowisk w Niemczech Wschodnich, warsztaty architektoniczne, rozmowy o założeniach modernizmu, którego wielka płyta jest przecież dzieckiem, akcje artystyczne dla mieszkańców dzielnicy, warsztaty animacyjne mające na celu rozpoznanie lokalnych potrzeb. Na dachu jednego z wieżowców zostanie urządzone tymczasowe kino, w którym i z którego oglądać będzie można filmy i miasto. Patrząc na program i nazwiska można z niepozbawionym ironii zachwytem powiedzieć, że na Targówek dociera właśnie rowerami i autobusami (w tym jednym bezpłatnym, w którym po drodze można słuchać wykładów o architekturze) śmietanka warszawskiego aktywizmu.

Autentycznemu zachwytowi nad projektem reaktywacji Targówka nuta ironii musi jednak – na wszelki wypadek – towarzyszyć. Fizjologia uczuć warszawskiego aktywizmu zawsze bowiem naturalnie skłania się ku entuzjazmowi (dzięki któremu aktywizm na taką skalę jest w ogóle możliwy), nie zawsze natomiast ku autokrytyce. Porywająca siła warszawskiego entuzjazmu może równie dobrze działać kolonizatorsko wobec tych warszawiaków, którzy tego entuzjazmu nie odczuwają wcale albo odczuwają go inaczej. A ponieważ warszawski zryw miejski ma już swoją, coraz dłuższą, historię, zanim zaczniemy zjeżdżać z Powiśla na blokowe kino, powinniśmy spróbować naprawdę wejść w tę dzielnicę. Kto spędził kilka lat życia na wielkim blokowisku wie, że dynamika życia osiedla znacznie się różni od tej w klasycznej miejskiej strukturze. Odległy od lewobrzeżnego centrum, oddzielony torami nawet od (jakże teraz modnej) Pragi, Targówek jest zarazem dużo żywszą dzielnicą niż np. mokotowskie Stegny. Chociaż można narzekać na estetykę dostawianych między blokami baraków, wielkopłytowa część Targówka, dzięki swojej peryferyjności, rozwinęła pełną funkcjonalność dzielnicy mieszkaniowej: ze żłobkami, przedszkolami, dużym bazarem i szerokim wachlarzem usług – od lokalnego fryzjera, solarium i tipsów aż po warzywniaki, niewielkie osiedlowe sklepy spożywcze, małe oddziały banków i sklepy odzieżowe. Trzon wielkopłytowego Targówka pozostał w pewnym sensie w epoce drobnego handlu lat dziewięćdziesiątych (co oczywiście poza zaletami funkcjonalnymi niesie także za sobą niekoniecznie pożądane konsekwencje estetyczne), podczas gdy obrzeża obrastają nowymi osiedlami powstającymi wprost na zielonej łące. Część z tych osiedli jest grodzona, wciąż jeszcze otwarte pozostaje jednak pytanie, czy i jak uda się zintegrować nowe apartamentowce z klasyczną wielką płytą (pomiędzy nimi jest zresztą jeszcze Zacisze, pełne obłożonych sajdingiem jednorodzinnych domków o charakterze na pierwszy rzut oka podmiejskim). Czy uda się zrewitalizować dzielnicę jednocześnie nie niszcząc rozbudowanej osiedlowej infrastruktury? Czy moża nawiązać połączenia pomiędzy starym i nowym?

Wiele zależy, od tego, do jakiego stopnia uda się rzeczywiście wciągnąć w działania mieszkańców dzielnicy i jak bardzo samym twórcom projektu uda się na specyfikę tego miejsca otworzyć (o tym, jak bardzo może to się nie udać, pisała m.in. Joanna Erbel). Jak najbardziej na miejscu jest stawianie sobie od początku pytania, jak zrobić nie tyle projekt na Targówku, ale projekt z Targówkiem – i od początku założyć, że być może będziemy zmuszeni porzucić swoje mokotowskie albo śródmiejskie nawyki. Althamerowi się to udawało, ale Althamer jest sam z Bródna, dał się uwieść własnej dzielnicy, i dlatego sam mógł ją uwieść. Z kolei Monika Sosnowska swoim przedziwnym i ostentacyjnie odwróconym od dzielnicy domem wywołała tylko protesty okolicznych mieszkańców.

Najważniejsze wydaje się trafne rozpoznanie potencjału dzielnicy, który prawdopodobnie tylko częściowo pokrywa się z tym, co możemy osiągnąć przez działania kulturalne. Kultura jest oczywiście znakomitym pierwszym krokiem, przede wszystkim dlatego, że pomaga w budowaniu lokalnej tożsamości – jednak nawet kulturę można rozumieć szeroko i niekoniecznie abstrahując przy tym od przyziemnych potrzeb mieszkańców. Jak pokazują ostatnie akcje miejskie w ramach poznańskiej Malty, do niektórych mieszkańców znacznie łatwiej dotrzeć uruchamiając tymczasowy bezpłatny zakład fryzjerski niż malując kolejny mural – dlatego, że czekając na swoją kolejkę łatwiej jest nawiązać kontakt, ale też dlatego, że miasto bywa najbardziej kreatywne gdy wychodzi na przeciw najbardziej codziennym potrzebom. Przegryźmy pomidora z bazaru, wypuśćmy powietrze i trzymajmy kciuki za tę Warszawę, zaczynaną na Targówku.

zdj. Joanna Kusiak

* Joanna Kusiak, doktorantka Uniwersytetu Warszawskiego i Technische Universität Darmstadt, prezeska Stowarzyszenia DuoPolis, członkini redakcji Kultury Liberalnej. Przygotowuje rozprawę doktorską nt. „Rewolucja miast. Materialistyczna analiza transformacji miast postsocjalistycznych na przykładzie Tirany, Warszawy i Berlina”. Pochodzi z Łodzi, mieszka w Warszawie i Berlinie.

„Kultura Liberalna” nr 125 (22/2011) z 31 maja 2011 r.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 125

(21/2011)
31 maja 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj