0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Krótko mówiąc > JASINA: Śmierć ostatniej...

JASINA: Śmierć ostatniej idealistki

Łukasz Jasina

Śmierć ostatniej idealistki

Pojednanie polsko-rosyjskie przeżywa kryzys – warto więc odnotować, że istnieje jego autentyczniejszy nurt, realizowany poza gabinetami Kremla i Belwederu. Na czele tego nurtu stali kiedyś Jerzy Giedroyć i Władimir Maksimow. To w ramach tego rodzaju pojednania Okudżawa pisał dla Agnieszki Osieckiej, a Wajda reżyserował w Moskwie sztuki teatralne. Teraz reprezentują go Jerzy Pomianowski, Krystyna Kurczab-Redlich czy Barbara Czajkowska.

Niestety, wspomnienie o niegdysiejszym porozumieniu „Lacha i Moskala” pojawia się najczęściej, gdy odchodzą niegdysiejsi szermierze pojednania. Byli to zazwyczaj ludzie o specyficznej formacji pokoleniowej. Urodzeni w czasach, gdy Rosją wstrząsały rewolucja i wojna domowa, doświadczenie stalinowskich czystek oraz walka na frontach wojny światowej. Po upadku stalinizmu odzyskiwali wiarę w swoje państwo, ale tracili ją bardzo szybko w obliczu narastającego w epoce breżniewowskiej zastoju i marazmu. Oddawali partyjne legitymacje, wybierając zsyłkę i emigrację wewnętrzną.

Elena Bonner i jej życiowa droga – zakończona właśnie w dalekim stanie Massachusetts – jest ze wszech miar godna przypomnienia. Jej rodzice chcieli budować lepszy świat i ideały zaszczepili córce. Ojciec – wysoki działacz partyjny w Turkmenii i Armenii – zginął w stalinowskim więzieniu. Matka spędziła w łagrach siedemnaście lat. Ich córka – po kilku latach wojennego koszmaru (jako sanitariuszka wojskowa przeszła szlak radzieckich żołnierzy, zaś wojna pozostawiła jej w spadku również inwalidztwo), skończyła studia medyczne i podjęła próbę zbudowania normalnej egzystencji w Związku Radzieckim.

Już w latach 60. – jako obserwatorka na procesach dysydentów – dostrzegała fikcję radzieckiej szczęśliwości. Ustrój, który zniszczył jej rodzinę, ponownie pokazał swoje oblicze. W 1985 roku władze radzieckie pozwoliły jej na wyjazd zagraniczny. Na Kremlu zasiadał już wtedy Gorbaczow, ale jej męża Andrieja Sacharowa nie uwolniono jeszcze z zesłania. Podczas rozmowy z Janem Pawłem II doceniła wkład Polski i Polaków w proces odzyskiwania wolności w Europie. Później, już po śmierci męża, krytykowała Gorbaczowa i Jelcyna za nieudolną politykę. Kolejne wojny w Czeczenii, odbudowa postsowieckiej i postimperialnej mentalności nie mogły się spotkać z jej akceptacją. Potomkini niegdysiejszych rewolucjonistów i prześladowanych Ormian i Żydów nie potrafiła godzić się na powrót nacjonalizmu w swoim kraju.

Elena Bonner nie odnalazła więc swojego miejsca w putinowskiej Rosji – od ponad dziesięciu lat mieszkała w Bostonie – powszechnie zresztą szanowana przez tamtejszą rosyjską społeczność. Z Polską utrzymywała kontakt do końca życia. W październiku 2010 roku w polskiej ambasadzie w Moskwie jej przedstawicielce przekazano order przyznany Elenie Bonner jeszcze przez Lecha Kaczyńskiego. Napisała wówczas o dwóch zadrach, jakie pozostały w jej sercu – sprawie Katynia i nieudzieleniu pomocy powstaniu warszawskiemu. Bonner – sanitariuszka w Armii Czerwonej – była jedną z tych, którzy niosąc nam wolność, przynieśli nam zniewolenie. W odróżnieniu od większości nie bała się jednak o tym mówić – wiedziała, że honor Rosji nie może polegać na trwaniu w kłamstwie. Była pod tym względem godną następczynią Hercena i swojego męża Sacharowa. Jej pojednanie z Polską i Polakami było czymś prawdziwym. Ludziom takim jak ona winno się stawiać pomniki ze spiżu. Niestety dewaluacja pomników i upamiętnianie za ich pomocą różnorakich miernot i okrutników każe nam zastanowić się nad innym hołdem dla Eleny Bonner. Może winno nim być godne kontynuowanie jej ideałów?

* Łukasz Jasina, historyk, publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 128 (25/2011) z 21 czerwca 2011 r.

 

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(25/2011)
20 czerwca 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj