Miałem w myślach te słowa, wchodząc na jej koncert do sztokholmskiej Berwaldhallen, gdzie skrzypaczka występowała na Festiwalu Morza Bałtyckiego. Z towarzyszeniem Orkiestry Symfonicznej Radia Szwedzkiego, pod batutą Esy-Pekki Salonena, Mullova grała Koncert D-dur Johannesa Brahmsa.

Jej wyznanie to prowokacja? Owoc głębokich przemyśleń? Czy przewrotna strategia marketingowa? Słuchając Mullovej, trudno zgadnąć, bo skrzypaczka na estradzie jest osobą nieprzeniknioną. Zaczęła ciekawie: żeby wejść w tempo przez kilka taktów grała z orkiestrą, jakby siedziała za pulpitem, a nie występowała solo. Nie można było wyłowić jej głosu z brzmienia orkiestry. Dał się on poznać dopiero we właściwej chwili, gdy Wiktoria mocnym ruchem smyczka zaintonowała pierwsze nuty swojej partii. Zrealizowała ją z zimną perfekcją, w czym znakomicie wtórowała jej orkiestra. Jasne brzmienie zespołu przywodziło na myśl bladoniebieski płomień w kuchence zasilanej wysokokalorycznym gazem – można na nim gotować, można się nim sparzyć, nie można nim jednak ogrzać oka.

W drugiej części wieczoru barwa ognia zmieniła się na jaskrawą czerwień, gdy do orkiestry, rozpędzonej przez wykonującego coraz szersze gesty Salonena, dołączyła Nina Stemme, by jako wagnerowska Brunhilda rzucić się w płomienie. Rozszalałe emocje znakomitej śpiewaczki sztokholmscy radiowcy wspierali starannie i rzeczowo, jakby stos wagnerowskich nut układali zgodnie z projektem któregoś z tuzów szwedzkiego designu. Ogień ogniem, bogów zmierzch zmierzchem, a z praktycznych zdobyczy skandynawskiej cywilizacji najwyraźniej zrezygnować nie sposób.

Koncert:

Johannes Brahms Koncert skrzypcowy D-dur
Richard Wagner Zmierzch bogów, fragmenty

Wykonawcy:

Wiktoria Mullova skrzypce
Nina Stemme sopran
Orkiestra Symfoniczna Radia Szwedzkiego
Esa-Pekka Salonen dyrygent

Festiwal Morza Bałtyckiego
Berwaldhallen, Sztokholm
4 września 2011