Wcześniej, zaraz po transformacji z lat 1989/1990, pod tym adresem mieściła się restauracja hinduska. Słynęła ona z podawania drobiu bądź ryb w ekstremalnie ostrych przyprawach i sosach. Wielu gości, a zwłaszcza panie, zwracało talerze z niedokończonymi daniami. Panowie w czasie konsumpcji okazywali męstwo, szczególnie że specjały południowoindyjskie wiązano z legendarną siłą afrodyzjaków.
Dziś klub „Lokal Użytkowy” organizuje także przedsięwzięcia kulinarne, jednak nie częściej niż raz w tygodniu. Mają one charakter biesiad edukacyjnych i zazwyczaj poświęcone są którejś z kuchni regionalnych. W pozostałe dni odbywają się spektakle teatralne, koncerty jazzowe czy koncerty muzyki klasycznej, a nawet minirecitale. Tak też było w ostatnią niedzielę, 22 stycznia. Na fortepianie grał Lech Furdyna – wykonał Sonatę F-dur (KV 332) Wolfganga Amadeusz Mozarta, Scherzo h-moll (op. 20) Fryderyka Chopina, „Ésquisse” (Szkice) Claude’a Debussy’ego i zakończył koncert Scherzem b-moll Chopina.
Lech Furdyna ukończył Uniwersytet Muzyczny im. F. Chopina oraz Mannes College of Music w Nowym Jorku. Jest laureatem kilku konkursów w Polsce i Stanach Zjednoczonych (III nagroda Ogólnopolskiego Konkursu Zespołów Kameralnych we Wrocławiu, 2003; finalista Międzynarodowego Konkursu Duetów Fortepianowych w Białymstoku, 2005) oraz w USA (półfinalista Steinway Society of Massachusetts Piano Competition w Bostonie, 2010).
Wykonanie urzekło słuchaczy wyczuciem kolorytu dźwiękowego oraz zmiennością tempa granych utworów. Dla licznie przybyłej młodzieży, właśnie mających zimową przerwę uczniów szkół muzycznych, koncert stał się powodem do rozmów nad kierunkiem rozwoju pianistyki. Konkurencja w świecie wykonawców muzyki klasycznej od dawna była ogromna, a od kilku dekad zaznaczają swoją przewagę młodzi wirtuozi ze świata dalekiego orientu, z Japonii, Chin, Wietnamu czy Korei.
W tej sytuacji Europejczykom czy Amerykanom zaczyna nasuwać się inny sposób wyścigu do doskonałości, polegający na umiejętności oddania nastrojów poprzez doskonalenie barwy dźwięków oraz wysiłek perfekcji technicznej uzyskiwanej w pracy zespołowej – doskonalenie się w wykonywaniu kameralistyki. Wielogodzinny wysiłek dochodzenia do perfekcji w grze na jakimś instrumencie może uczynić z muzyka wybitną jednostkę, jednak na kolejnym etapie mającą do pokonania istotne trudności przy utworach na instrument wiodący z orkiestrą. Okazało się, że młodzi wirtuozi z Dalekiego Wschodu, po początkowych sukcesach w grze indywidualnej, przy pokonywaniu tego wyższego stopnia trudności mają nie mniejsze trudności niż inni. Co więcej, dla przybyszów z Azji trudności te mogą być nawet znaczniejsze ze względu na dystans kultur. Praca dyrygenta podlega międzynarodowej klasyfikacji, ale obok czytelności jednoznacznie sklasyfikowanego gestu liczą się często owe minimal clues – minimalne wskazówki, intuicyjnie czytelne i związane z wzajemnym obcowaniem. Poza tym zespoły kameralne na etapie występów nie potrzebują dyrygenta. Ich wirtuozeria bierze się z codziennego, wielogodzinnego muzykowania, wspólnego przebywania i porozumienia bez słów.
Koordynatorka programów kulturalnych i animatorka „Lokalu”, Anna Karpowicz, podała kilka podstawowych szczegółów dotyczących zagranych utworów. Czytelnikom należy się ich nawet nieco więcej. „Ésquisse” Debussy’ego powstały w ostatnim okresie życia kompozytora, kiedy pracował nad swoim cyklem „Images” oraz etiudami i nie zostały wydane za życia kompozytora. Chopinowskie Scherzo h-moll zawiera charakterystyczną frazę z kolędy „Lulajże, Jezuniu” – stąd też bywa częściej wykonywane w okresie po Bożym Narodzeniu. Scherzo b-moll z charakterystycznym „rozrzuconym” akordem, motywem kilku dźwięków bardzo szybko zagranych i wyodrębnionych pauzami z linii melodycznej utworu w wielu programach radiowych stało się sygnałem zwiastującym audycje poświęcone muzyce klasycznej czy np. Konkursowi Chopinowskiemu. W sonacie F-dur Mozarta nurt witalny zmaga się z melancholią, by mimo wszystko dać przewagę tej ostatniej, i dobrze, że utwór ten pojawił się na początku recitalu, wyciszając liczną publiczność.
Organizatorzy w rozesłanych przez e-mail zaproszeniach i na stronie internetowej klubu zamieścili dopisek „Koncert: par avion”. Zgodnie z wyjaśnieniami studiujący i koncertujący w USA muzyk przyjechał do Polski na kilka dni z konieczności, aby załatwić kilka swoich spraw i jedynie ze względu na wieloletnią przyjaźń zgodził się zasiąść na skrzypiącym krześle przy fortepianie w staromiejskim klubie przy ul. Brzozowej.
Sympatyczne wydarzenie, otwierające cykl spotkań klubowych pod hasłem „Lokal na poważnie”, skłania do refleksji także innej natury. Codzienny wysiłek zarówno jednostek, jak i małych samoorganizujących się grup będzie służył szerszemu dążeniu do realizacji potrzeb z zakresu kultury określanej mianem wysokiej. Przedwczesne były zatem obawy Johna Stuarta Milla, jak zapobiec degradacji społecznych potrzeb w świecie, w którym zatriumfują ideały liberalizmu.
* * *
Koncerty projektu „Lokal na poważnie” w ramach cyklu „Klasyka tuż za rogiem” 2012 to program indywidualnego stypendium artystycznego Anny Karpowicz, realizowany przy wsparciu finansowym m.st. Warszawy, dzielnicy Śródmieście.