Łukasz Pawłowski
Który zamach lepszy?
Czy z moralnego punktu widzenia samobójczy zamach w Damaszku, w którym zginęło kilku najważniejszych współpracowników prezydenta al-Assada, należy oceniać inaczej niż samobójczy zamachu w Burgas, gdzie zginęło co najmniej sześciu izraelskich turystów? Z pozoru odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Tylko z pozoru.
W pierwszym wypadku mamy do czynienia z atakiem na zbrodniarzy kierujących reżimem od półtora roku toczącym regularną wojnę ze swoim społeczeństwem, której ofiarami padło już tysiące ludzi. Jeśli zabójstwo ministra obrony i szwagra prezydenta może przyspieszyć zakończenie konfliktu, zdaje się, że należy je zaakceptować jako nieunikniony koszt wojny.
Przypadek drugi to zamach na niewinnych cywilów na terytorium kraju, który formalnie nie znajduje się w stanie wojny z żadnym innym. W dodatku jak do tej pory (piszę w środę wieczorem) nie wiadomo, kto za zamachem stoi i jakim celom ma on służyć. Z drugiej strony jednak w tej sytuacji poznanie sprawcy i jego celu nie będzie miało większego znaczenia dla powszechnej oceny wydarzeń. Niezależnie od tego, po co go dokonano, zamach w Bułgarii w powszechnym odczuciu zasługuje na bezwzględne potępienie, które, nawiasem mówiąc, już wywołał.
A jednak, gdy konsekwentnie przyjrzeć się obu zdarzeniom bliżej, rozstrzygnięcie przestaje być tak jednoznaczne. W obu wypadkach ataku dokonała (w wypadku Burgas najprawdopodobniej dokonała) organizacja nieuznawana przez wspólnotę międzynarodową za regularne siły zbrojne (syryjscy partyzanci nie mają statusu żołnierzy), a w dodatku posługując się metodą powszechnie potępianą i określaną mianem terrorystycznej.
W tym miejscu można argumentować, że zamach w Damaszku przeprowadzono w odwecie za wielomiesięczną rzeź dokonywaną na ludności cywilnej przez armię prezydenta, a zatem w jakimś sensie jest on uzasadniony. Jeśli jednak zamachu w Bułgarii dokonali na przykład afgańscy lub iraccy talibowie, wówczas i ten zamach można usprawiedliwić w analogiczny sposób. Mało tego, patrząc z takiej perspektywy, zamach w Bułgarii tym bardziej zasługuje na zrozumienie – przecież od początku inwazji amerykańskiej w samym tylko Iraku zginęło blisko 120 tysięcy cywilów, około 100 tysięcy więcej niż podczas wojny w Syrii.
Pozostaje kwestia miejsca i statusu ofiar – zamachu syryjskiego dokonano w Damaszku, w kraju będącym w samym środku wojny domowej, podczas gdy drugi z ataków miał miejsce na lotnisku w państwie, które z nikim w stanie wojny się nie znajduje. Ponadto w stolicy Syrii ofiarami ataku padli w większości żołnierze, w Bułgarii – cywile. Mierząc się z tak postawionym argumentem, można jednak zapytać, czy nasza ocena ataku w Burgas byłaby inna, gdyby dokonano go nie w Bułgarii, ale na przykład w Iraku (kraju pogrążonym w wojnie domowej), a śmierć ponieśliby wyłącznie amerykańscy żołnierze?
Dlaczego zatem automatycznie potępiamy zamach w Bułgarii, a jednocześnie tak łatwo przechodzimy do porządku dziennego nad zamachem w Syrii? Odpowiedź wydaje się oczywista. Pierwszy z nich oceniamy w kategoriach absolutnego nakazu moralnego, zgodnie z którym atak samobójczy zawsze i wszędzie zasługuje na potępienie. Drugi z kolei oceniamy z perspektywy celów, jakim służy – obalenie tyrana – oraz pozytywnych skutków, jakie może ze sobą przynieść – uratowania życia wielu potencjalnym ofiarom wojny. Problem z tą drugą oceną polega na tym, że tak pojmowane cele można również przypisać na przykład afgańskim talibom – władzę Amerykanów uznają oni przecież za rodzaj tyranii, zaś ostateczne wypędzenie wojsk amerykańskich mogłoby uratować życie wielu afgańskich cywilów, którzy bez wątpienia zginą jeszcze w tym konflikcie.
Oba zamachy – niezależnie od tego, kto ostatecznie okaże się za nie odpowiedzialny i jaka będzie liczba ich ofiar – w pełnym świetle pokazują to, co tak naprawdę wszyscy wiemy, a do czego nie chcemy się przyznać: na wojnie ci „dobrzy” i ci „źli” zwykle używają równie okrutnych metod. Metody te powinniśmy oceniać nie wedle etyki utylitarnej (korzyści, jakie przynoszą), ale absolutnej (opierając się na uniwersalnych zasadach). Skutkiem tego jednak zamachy w Burgas i Damaszku powinny spotkać się z naszej strony z równym potępieniem.
* Łukasz Pawłowski, z wykształcenia psycholog i socjolog, doktorant w Instytucie Socjologii UW, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.
„Kultura Liberalna” nr 184 (29/2012) z 17 lipca 2012 r.