Eve Ensler najbardziej znana jest jako autorka „Monologów waginy”. Monologi waginy – powiecie z półuśmieszkiem. A cóż to w ogóle jest, to wagina może mówić? To pewnie jakiś ostry erotyk, to pewnie coś brzydkiego, ostrego i nie dla dziewczynek, co to za pomysł? Co to za wygłup? Podobnie reagowali goście pewnego przyjęcia, na które poszła pisarka Naomi Wolf, która była w trakcie pisania książki „Wagina – nowa biografia”. Mężczyźni na tym przyjęciu dali jej doskonale do zrozumienia co myślą o „tej części” u kobiety i o kobietach w ogóle. A wszystko to było w ramach kulturalnego żartu, no bo czy to nie jest żart? Może jest. Może nie jest w złym tonie podśmiewać się z kobiecych i męskich genitaliów, nie wiem. Naomi Wolf ten żart sparaliżował na tyle, że nie była w stanie przez pewien czas kontynuować pracy nad książką.

Jednak żart przestaje być zabawny, gdy uświadamiamy sobie, że w tym samym czasie, gdzieś niedaleko dochodzi do gwałtu na kolejnej kobiecie. A ten, który ją gwałci, na pewno w tym momencie nie ma poczucia humoru. Za to ma poczucie bezkarności, bo na pewno policja, prokurator, sąd a nawet ksiądz na ambonie podejdą do sprawy co najmniej nonszalancko. Ci sędziowie, policjanci (księża może niekoniecznie) to mężowie i ojcowie. Gdyby to przytrafiło się ich córkom, z pewnością nie reagowaliby z poczuciem humoru. Wręcz przeciwnie. A czym różni się ich dziewczyna, żona czy córka od nieznanej ofiary gwałtu?

Eve Ensler postanowiła skończyć z tą ambiwalencją. Dzięki niej dziś, 14 lutego, na ulice ponad 200 krajów wyjdą kobiety i kochający ich mężczyźni, by wspólnie zatańczyć przeciwko przemocy, przeciwko gwałtowi. W Warszawie o 16.30 zaczęła się zbiórka przed stacją metra Centrum. Chciałabym, żeby na tym spotkaniu pojawiło się więcej mężczyzn niż kobiet. I żeby nie było im do śmiechu. Żeby sobie nie robili jaj z tej całej imprezy, tylko żeby tańczyli równie żywiołowo jak one. Żeby dali przykład i żeby swoją obecnością ostrzegli – jestem tu, pilnuję swojej kobiety/matki/córki/siostry, a gdy ktoś podniesie na nie rękę, nie ucieknie od sprawiedliwości. To byłoby najpiękniejsze wyznanie miłości, nawet w głupie Walentynki. Mężczyźni, liczę na was! Nazywam się miliard!